09-07-2020, 07:04
Wobec niesprzyjającej na plażowanie pogody zaczynamy kręcić się po okolicy. Jedziemy na zachód do Etreham. Zabudowa luźna, domki rozsypane pośród pól. Na wzgórku, widoczny z daleka kościół z XII /XIII wieku z nieprwadopodobnie wysoką wieżą-dzwonnicą.
Wokół przez pola i lasek prowadzi trasa spacerowo-krajoznawcza oznakowana tablicami z opisami regionalnych ciekawostek historycznych. Niestety, tablice są bardzo zaniedbane, zarośnięte mchem i brudne. Zastępując lokalne władze czyszczę je, niejako w czynie społecznym, aby móc je sfotografować.
Kusi nas trochę dalej położona miejscowość Maison (po francusku znaczy po prostu : dom). Domów jest kilka i jeden zamek przebudowany w XVII/XIX na pałac. Widać go z szosy w oddali, próbujemy dojechać pod mury a tu niespodzianka, droga dojazdowa prowadzi na tyły posiadłości, niejako do wejścia od ogrodu... Ta tylna fasada jest skromniejsza, poprzedzona jednak fosą z ozdobną balustradą między dwoma kordegardami, za nią trawiasta łąka, zapewne pozostałość klombów pałacowych, brama wprawdzie otwarta ale nikt nie wyszdł na nasze powitanie.
Zawracamy, pod kościołem dopadła nas ostra burza i zniechęciła do dalszej podróży, wracamy w strugach deszczu na kamping. Po mokrej nocy poranek nie jest przyjemy... pada, wieje.
Tak wygląda typowy normandzki pejzaż w mglistej aurze pod siną czapą chmur.
Wokół przez pola i lasek prowadzi trasa spacerowo-krajoznawcza oznakowana tablicami z opisami regionalnych ciekawostek historycznych. Niestety, tablice są bardzo zaniedbane, zarośnięte mchem i brudne. Zastępując lokalne władze czyszczę je, niejako w czynie społecznym, aby móc je sfotografować.
Kusi nas trochę dalej położona miejscowość Maison (po francusku znaczy po prostu : dom). Domów jest kilka i jeden zamek przebudowany w XVII/XIX na pałac. Widać go z szosy w oddali, próbujemy dojechać pod mury a tu niespodzianka, droga dojazdowa prowadzi na tyły posiadłości, niejako do wejścia od ogrodu... Ta tylna fasada jest skromniejsza, poprzedzona jednak fosą z ozdobną balustradą między dwoma kordegardami, za nią trawiasta łąka, zapewne pozostałość klombów pałacowych, brama wprawdzie otwarta ale nikt nie wyszdł na nasze powitanie.
Zawracamy, pod kościołem dopadła nas ostra burza i zniechęciła do dalszej podróży, wracamy w strugach deszczu na kamping. Po mokrej nocy poranek nie jest przyjemy... pada, wieje.
Tak wygląda typowy normandzki pejzaż w mglistej aurze pod siną czapą chmur.