02-05-2020, 08:18
Czas zajrzeć do doliny Ropojana. Dojazd szosą z Gusinje na południe.
Szosa asfaltowa wiedzie dnem doliny wśród rozsiadłych luźno domostw aż do wioski Vusanje. Na jej końcu jest parking, dalej idziemy drogą znakowaną szlakiem - czerwonym kółkiem z białym środkiem.
Dolina jest dosyć szeroka, są tu piknikowe wiaty i tablice informacyjne. Po około pół godzinie marszu dochodzimy do dobrze oznakowanego „Siri” – wywierzyska „ Savino Oko” – piękny, niewielki stawek napełniony niebieską, bardzo zimną wodą.
Podążamy dalej, dolina jest szeroka, trawiasta z wielkimi głazami. Po odejściu szlaku na graniczny szczyt Maja Rosit (2524 m) widoki już są mniej ciekawe, góry „uciekają” w bok, idziemy przez las jeszcze jakiś czas, mijając żródło Vrela.
Chcemy dojść do niewielkiego, podobno bardzo malowniczego jeziorka Čemerikino. Schodzący z góry turyści informują nas, że niestety, jeziorko latem jest całkiem wyschnięte. Ta wiadomość pozbawiła nas celu wędrówki i całkowicie ostudziła nasz zapał, zdecydowaliśmy się zawrócić. A dolinna ścieżka prowadzi aż pod wysokie szczyty do granicy z Albanią...
To było nasze pierwsze spotkanie z Prokletijem.
Szosa asfaltowa wiedzie dnem doliny wśród rozsiadłych luźno domostw aż do wioski Vusanje. Na jej końcu jest parking, dalej idziemy drogą znakowaną szlakiem - czerwonym kółkiem z białym środkiem.
Dolina jest dosyć szeroka, są tu piknikowe wiaty i tablice informacyjne. Po około pół godzinie marszu dochodzimy do dobrze oznakowanego „Siri” – wywierzyska „ Savino Oko” – piękny, niewielki stawek napełniony niebieską, bardzo zimną wodą.
Podążamy dalej, dolina jest szeroka, trawiasta z wielkimi głazami. Po odejściu szlaku na graniczny szczyt Maja Rosit (2524 m) widoki już są mniej ciekawe, góry „uciekają” w bok, idziemy przez las jeszcze jakiś czas, mijając żródło Vrela.
Chcemy dojść do niewielkiego, podobno bardzo malowniczego jeziorka Čemerikino. Schodzący z góry turyści informują nas, że niestety, jeziorko latem jest całkiem wyschnięte. Ta wiadomość pozbawiła nas celu wędrówki i całkowicie ostudziła nasz zapał, zdecydowaliśmy się zawrócić. A dolinna ścieżka prowadzi aż pod wysokie szczyty do granicy z Albanią...
To było nasze pierwsze spotkanie z Prokletijem.