Od Opuwo do Sesfontain (130 km szutrówki) droga prowadzi przez górzysty teren porośnięty baobabami, niektóre są bardzo potężne, młodsze, zaledwie 2-metrowe już mają grube pnie z cieniutkimi gałązkami na górze, właśnie kwitną na biało.
Pokonujemy przełęcz Joubert Pass, podjazd jest ostro do góry a zjazd na południe wyjątkowo stromy, prawie pionowy, nawet jest wyasfaltowany. A na dole leży wywrócony przed chwilą busik. Ze środka przez stłuczone szyby gramoli się właściciel, rosły Afrikaaner i dwóch ciemnoskórych. Kierowca tłumaczy w języku anglo-afrikaans z akcentem trudnym do zrozumienia, że nic się nie stało, że jechał za szybko i już...
Do Sesfontein docieramy o zmroku zapadającym szybko jak kurtyna w teatrze. Mała osada; stacja paliw, kilka domków, sklep z artykułami naprawdę tylko pierwszej potrzeby. W starym forcie jest hotel i kamping pod palmami. Teren jak klepisko pełne kurzu, betonowe podesty jako stoły i przy każdym stanowisku wielki braai.
Dalej jedziemy przez „łyse” kopulaste góry, wokół pustka, jedyne urozmaicenie to przejazd przez błotnistą rzekę i spotkane stado kilku strusi. Palmwag to piękna oaza, z pięknym hotelem Palmwag Lodge w tutejszym stylu, basenem, restauracją i pięknym barem w ogrodzie nad rzeką, blisko ścieżki słoni. Ceny tutejsze też są „piękne”, więc pozwalamy sobie tylko na piwo.
Pokonujemy przełęcz Joubert Pass, podjazd jest ostro do góry a zjazd na południe wyjątkowo stromy, prawie pionowy, nawet jest wyasfaltowany. A na dole leży wywrócony przed chwilą busik. Ze środka przez stłuczone szyby gramoli się właściciel, rosły Afrikaaner i dwóch ciemnoskórych. Kierowca tłumaczy w języku anglo-afrikaans z akcentem trudnym do zrozumienia, że nic się nie stało, że jechał za szybko i już...
Do Sesfontein docieramy o zmroku zapadającym szybko jak kurtyna w teatrze. Mała osada; stacja paliw, kilka domków, sklep z artykułami naprawdę tylko pierwszej potrzeby. W starym forcie jest hotel i kamping pod palmami. Teren jak klepisko pełne kurzu, betonowe podesty jako stoły i przy każdym stanowisku wielki braai.
Dalej jedziemy przez „łyse” kopulaste góry, wokół pustka, jedyne urozmaicenie to przejazd przez błotnistą rzekę i spotkane stado kilku strusi. Palmwag to piękna oaza, z pięknym hotelem Palmwag Lodge w tutejszym stylu, basenem, restauracją i pięknym barem w ogrodzie nad rzeką, blisko ścieżki słoni. Ceny tutejsze też są „piękne”, więc pozwalamy sobie tylko na piwo.