Thread Rating:
  • 0 Vote(s) - 0 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Podróż przez 3 morza ? prawie ...
#1
Podróż od wybrzeża morza Jońskiego lądem na wybrzeże morza Czarnego, morza Egejskiego, statkiem na wyspę Andros a powrót poprzez brzeg zatoki Korynckiej do wybrzeża morza Jońskiego, AD 2023.

Przypływamy promem do Grecji, do portu w Igumenitsy na północno-zachodnim wybrzeżu.
Niewielka zatoczka kilkanaście kilometrów dalej na południe stała się w końcu lipca 2023 naszym „domem” na parę dni.

[Image: w23gr01.jpg]

[Image: w23gr02.jpg]

Wiekowe, rozłorzyste, zdziczałe drzewa oliwne owoców już nie dają ale zapewniają obszerny cień na dziki biwak.
Zważając na wysokie temperatury nad greckim morzem tego lata, śpimy bez namiotu pod wygwieżdżonym nieboskłonem, przykryci jedynie cienkim przescieradłem. Pobyt upływa na opalaniu się, kąpielach i obserwacji przepływających w oddali statków.
W niedzielny wieczór szaro-brunatne wstęgi chmur zasłaniają horyzont. Będzie deszcz ? Nie, to pożar lasu na południu pobliskiej wyspy Corfu (Kerkira). Aż do północy widać żarzące się czerwone jego siedliska.
Kolejnej nocy, bladym świtem czuję, że jakiś 4 – łapny zwierz wchodzi mi na plecy.. .? Kot ...? Za ciężki, greckie kotki są niewielkie, lekkie ! Po chwili zwierz chapnął mnie pyskiem w pośladek ! Odwracam się gwałtownie, spłoszony zwierz odbiega kawałek ...  i krąży wokół. To lis, młody lisek ! 

Po kilku dniach „dolce farniente” śmigamy prawie pustą autostradą Via Egnatia przez Grevenę do Kozani, skąd dalej skręcamy na północ, w góry do miastczka Arnissa. Niewielkie, spokojne, położone nad jeziorem Vegoritida,  z dala od utartch wakacyjnych szlaków, u stóp wysokiego pasma gór granicznych (Grecja – Macedonia).

[Image: w23gr03.jpg]

W okolicy na zboczu jest ośodek wczasowy, wyraźnie zimowy; liczne zespoły willi i większe hotelowe budynki murowane z lokalnych kamieni w typowym górskim stylu przy wąskich uliczkach. W zachodzącym słońcu to górskie miasteczko prezentuje się bardzo ładnie. Letnią porą jest prawie puste.

Szukamy miejsca na dziki biwak w górach, ponad śladami cywilizacji turystycznej. Znajdujemy dogodną polanę przy górskiej drodze na skraju lasu, wszak mamy auto z napędem na 4 koła, Zaraz po zachodzie słońca temperatura spada szybko do zaledwie 16 °C. Olbrzymi skok po południowym upale. Sprawdzamy wysokość : 1315 m n.p.m. Musimy włożyć ciepłe kurtki.
Rankiem jest na odwrót, miły poranny chłodek szybko ustępuje i słońce zaczyna mocno przygrzewać.

Opuszczamy góry i jedziemy prosto na wschód do Edessy. Hałaśliwe miasto o wąskich uliczkach pełnych klaksonujących aut, przy deficycie tablic informacyjnych, pieszych maszerujących  we wszystkich kierunkach niby rojące się mrówki. Nieoczekiwanie, zaraz trafiamy na obszerny bazar uliczny, wiele straganów z jarzynami, owocami, rybami i przyprawami. Ręce nam się uginają od zakupionych różności ponieważ wobec niskich cen zaszaleliśmy...

Czas na zwiedzanie. Atrakcją miasta jest Kataraktes. Nowożytna Edessa usytuowana jest na skraju wysokiej skarpy. Spływają z niej górskie strumienie wysoką, 70 – metrową, szumiacą kaskadą na położoną znacznie niżej równinę. 

[Image: w23gr05.jpg] 

[Image: w23gr15.jpg]

W upalne lato przyjemnie pospacerować po parku wokół kaskady, zejść niżej do groty za kaskadą i wypić piwko na tarasie restauracji, tuż na wodą.

[Image: w23gr04.jpg]

Po południu uciekamy z miejskiego upału w cień drzew, zjeżdżamy na zieloną równinę poniżej kaskady. 
 
Tak obfite źródło wody docenili Grecy już w IV w. p.n.e. i wykorzystali budując obronne miasto pod nazwą Longos na żyznej równinie, poniżej dzisieszej Edessy, jedynie akropol znajdował się na górze.
Longos posiadał potężne fortyfikacje, otoczony był murem o grubości 3 m, wysokim niegdyś na 9 m, wzmocnionym wieżami. Przetrwał kilka najazdów „barbarzynców”, Awarów, Slowian aż został opuszczony. Ocaleli mieszkańcy przenieśli się na górę, na akropol i zbudowali nowe miasto dobrze prosperujące aż do najazdu tureckiego w XV w.

Ruiny Longos można zwiedzać codziennie, bezpłatnie do godz. 15 (lato 2023).
Na zewnętrznej ścianie muru obronnego można zobaczyć niewielką, antyczną stellę nagrobną dla ... domowej  świnki ! Wystawiła ją rodzina, która wędrowała z całym swoim dobytkiem po antycznej „autostradzie” Via Egnatia na uroczystości ku czci Dionizosa. Świnka zginęła tragicznie pod kołami pojazdu.

[Image: w23gr06.jpg]

Ze starego Longos pozostały romantyczne ruiny; grube, wysokie mury dają pojęcie o potędze miasta. Od południowej bramy do północnej prowadziła aleja szeroka na 4,2 m, brukowana płytami kamiennymi z kolumnami po bokach.

[Image: w23gr07.jpg]

[Image: w23gr09.jpg]  

Po jej zachodniej stronie była stoa – długa zadaszona galeria i bydynki mieszczące składy i sklepy, po przeciwnej  budynki mieszkalne, zamożne wille. Szukamy kolumny z inskrypcjami ku czci bogini Ma, czczonej w regionie, jest po wschodniej stronie aleji.

[Image: w23gr08.jpg] 

Zaciekawiają nas drewniane daszki trochę z boku głównej alei, w głębi ...? To niedawna odkrywka budowli z czasów chrześcijańskich, kościółek z absydą, fragmenty kolumny zdobionej krzyżem...
Pozostałości antycznego akropolu znajdują się na górze, pod dzisiejszym miastem Edessa.

[Image: w23gr10.jpg]

Z Edessy, podążamy według ustalonego planu, na wschód, 50 km dalej, na równinie znajduje się Pella, małe, uśpione miasteczko. Jego atrakcją są historyczne ruiny miasta Pella, które było stolicą antycznej Macedonii, miejscem urodzenia Aleksandra Wielkiego oraz ciekawe, nowocześnie urządzone muzeum.
Skręcając z głównej szosy trafiamy od razu na odkrywkę, usytuowaną dosłownie w szczerym polu. Jednak jest kasa.
Teren olbrzymi, niskie murki sybolizują dawne ulice krzyżujące się pod kątem prostym i kwatery mieszkalne. Jedynie przywrócone do pionu kolumny i zachowane mozaiki na posadzkach mogą świadczyć o splendorze dawnej Pelli.

[Image: w23gr11.jpg]

[Image: w23gr13.jpg]

Po wejściu na teren od razu przyciągają wzrok smukłe kolumny, podchodzimy, to tak zwany „Dom Dionizosa”. Miał dwa dziedzińce z ozdobnymi mozaikami z kamyczków.

[Image: w23gr12.jpg] 

Żaden z zachowanych detali architektury nie pamięta Aleksandra Wielkiego. Jego następca na tronie, Kassandra w IV w. p.n.e. zrównał z ziemią wszelkie budowle poprzedników i zbudował miasto od nowa.
Wielki, pusty dziś plac po środku stanowil Agorę. Fragmenty murów pałacu królewskiego są dalej, na wzgórzu. Dwa akropole czekają jeszcze na wykopaliska.
W czasie okupacji tureckiej ruiny służyły za kamieniołom dla nowych konstrukcji.
Muzeum jest usytuowane znacznie dalej na północ, w miasteczku. Posiada obszerną kolekcję figurek glinianych; oprocz typowych waz, dzbanow, garnuszków, są postacie kobiece, kaganki oliwne i figurki różnych zwierząt ... ale nie ma kota !

[Image: w23gr14.jpg] 

Ośmielam się postawić dyżurującej pani archeolog, pytanie : czy antyczni Grecy lubili i mieli koty ? Pani jest zaskoczona i zdziwiona i ... nie wie !  Obecuje poinformować się. Trzymam za słowo, wrócę za rok i odpytam.

Pod wieczór szukamy w okolicy miejsca na biwak, wybieramy drogę na północ, w stronę gór aby być dalej od strefy gęściej zamieszkałej, dalej od „ cywilizacji”. Koło wsi o zachęcającej nazwie Agrosikia (znaczy dzikie figi),  trafiamy na łąkę nad niewielką rzeczką, na skraju lasu. Dalej już nie można jechać bo mostek zerwały wiosenne wody. Teraz, latem woda leniwie płynie środkiem kamiennego łożyska. 
Rozkładamy namiot, gdy przechodzi stado baranów z pasterzem. Wymieniamy przyjacielskie powitania „jasas - jasas”.  Dla takich pasterzy jesteśmy chwilowym, dekoracyjnym  elementem krajobrazu, nikt się nie dziwi, śpimy jak oni, lubimy naturę jak oni, nie przeszkadzamy. Czasem wywiązuje się rozmowa, pytają skąd jesteśmy, jak nam się Grecja podoba, gdzie już byliśmy, podają namiary na coś ciekawego w okolicy...

I na tym kończymy pierwszy etap naszej greckiej trasy.
Autostradą obok Saloników przejeżdżamy szybciutko do granicy Grecja – Bułgaria, czyli na przejście graniczne Promachonas – Kułata, gdyż spieszno nam na umówione spotkanie w Varnie.
Reply
#2
Etap bułgarski

Autostradą obok Saloników przejeżdżamy szybciutko do granicy Grecja – Bułgaria, czyli na przejście graniczne Promachonas – Kułata, gdyż spieszno nam na umówione spotkanie w Varnie.

Na początku sierpnia osiągamy naszą kwaterę u znajomego Bułgara, niedaleko Szkorpiłowców, nad morze stąd blisko i do Varny łatwo dojechać. Pierszy dzień na plaży raczej rozczarowuje, woda stosunkowo zimna, fale małe ale w morzu pływa pełno zielonej „sałaty”.

W piątek, 4 sierpnia od rana jedziemy wraz z naszym gospodarzem do Varny na uroczyste złożenie wieńców w mauzoleum Władysława Warneńczyka. Po drodze zabieramy znajomą nam parę Francuzów spędzających objazdowe wakacje w Bułgarii.
W uroczystości uczestniczy przede wszystkim młodież polska i polsko-bułgarska przebywająca na koloniach nad morzem Czarnym. Przy wejściu do parku z mauzoleum i muzeum historycznym dostajemy chorągiewki polskie i bułgarskie. Po krótkim wykładzie historii wieńce zostają złożone w kaplicy.

[Image: w23bg01.jpg]

[Image: w23bg03.jpg]

[Image: w23bg02.jpg]

[Image: w23bg04.jpg]

Uroczystość organizowana jest przez grupę „Przybliżamy Bułgarię”, dostępną na FB : https://www.facebook.com/PrzyblizamyBulgarie

Potem całą piątką jedziemy do znanego jeszcze z dawnych „czasów Demoludów” ośrodka wczasowo-resturacyjno-plażowego nad rzeką Kamczią. To blisko, tylko 25 km na południe od Varny. Robimy mały spacer aleją pośrod kiosków z pamiątkam i szybko zasiadamy w restauracji z tarasem na samym brzegu rzeki. Największy dylemat – którą rybkę zamówić, osobiście zawsze wybieram „cheka” inni wolą małe „czernomorce”.  W połowie posiłku przjeżdża mój kuzyn z żoną, właśnie spędzają wakacje w Bułgarii w Varnie. Po posiłku, wszyscy razem w dobrym nastroju odbywamy mały rejsik po Kamczii.

[Image: w23bg06.jpg]

[Image: w23bg05.jpg]

[Image: w23bg07.jpg]

Czy to krokodyl ? jakiś potwór morski ?

Przez parę ostatnich lat ujście Kamczii do morza było „podziemne” ponieważ zostało zasypane piaskiem naniesionym przez fale. W tym roku ujście jest widoczne, choć dośyć płytkie i statek nie ryzykuje wypłynięcia na szerokie morze. Spoglądamy na zielone dywany roślinne zarastające zatokę przy ujściu i zawracamy.

[Image: w23bg08.jpg]

[Image: w23bg09.jpg]

Przez następne dni pogodę mamy raczej zmienną ; wiatr, sine chmury, nawet deszcz i mgły przeplatają się z pełnią  słońca na błękitnym niebie. Rano nigdy nie wiemy jaka aura będzie w dzień ani wieczorem.
Poza plażowaniem robimy wycieczki po okolicy.
Reply
#3
Pewnego dnia nasz gospodarz wpada do nas na balkon w trakcie śniadania oznajmiając, że dziś (!) mamy okazję uczetniczyć w atrakcji folklorystycznej. W typowym bułgarskim  tradycyjnym gospodarstwie odbywa się przedstawienie dawnego, tradycyjnego obrzędu ślubnego gdzie turyści występują w roli gości weselnych. Aktorzy to mieszkańcy, głównie panie z zespołu foklorystycznego w Solniku. Opłata nie wysoka, z posiłkiem i wypitkiem w cenie.

Przyjezdzamy pierwsi, pani ubrana „na ludowo” wita nas w progu tradycyjnem plackiem z solą i zakłada nam kwiatek za uchem. 

[Image: w23bg10.jpg]

Zasiadamy przy długim stole i podziwiamy nagromadzone wokół eksponaty, dziś muzealne a niegdyś to były przedmioty codziennego użytku znajdujące się w każdej chałupie. Po chwili przyjedżają inne grupy, skład jest międzynarodowy ale przeważają polscy wczasowicze.

[Image: w23bg11.jpg] 

[Image: w23bg14.jpg]

Panie podają posiłek złożony z wielu dań, są napitki bezalkoholowe i oczywiście bułgarskie wina. Potem panie przędą i przyśpiewują, panowie przygrywają, starszy pan gra na wiekowych gęślach, panie tanczą i do tańca nas porywają.

[Image: w23bg12.jpg]

[Image: w23bg13.jpg]

Tymczasem, część gości znika na zapleczu aby przebierać się w bułgarskie stroje. Muzyka gra, do sali wkracza orszak ślubny i zaczyna się tradycyjny obrzęd, a potem wspólna zabawa i tańce. Najbardzej bawią się dzieci, kolorowo przebrane po bułgarsku. 
[Image: w23bg15.jpg]

 Rozjeżdżamy się powoli pełni kolorowych wrażeń.
Reply
#4
Któregoś dnia, już należycie opaleni, decydujemy się pojechać do Varny, 50 km wzdłuż wybrzeża wąską szosą usianą licznymi ograniczeniami prędkości i radarami. Korki, no powiedzmy spowolnienia są tu  częste. Znaleźć parking w Varnie ? Bezpłatny ? niemożliwe. Podziemny ? nie ma. Parkowanie płatne wzdłuż ulicy ? Jeśli znajdziesz wolne miejsce ... ale opłata tylko przez apkę na smartfona, dostępną dla posiadających konta w bułgarskim banku,a policja czuwa... z mandatami. Taki miejski parking ze szlabanem i kasą ? Zdarza się ... na południu miasta, koło bazaru, portu ...  Znaleźliśmy, koło okrętu podwodnego przy muzem armii, niedaleko portu.

Chcieliśmy zwiedzić ruiny bizantyjskiej bazyliki, niedaleko dworca kolejowego. Niestety, można tylko popatrzeć z góry z chodnika, zza siatkowego, wysokiego płotu. Wejście na teren zamknięte ... na amen.

[Image: w23bg34.jpg]

Skoro Varna taka niegościnna, pojechalismy 15 km na północ w kierunku Złote Piaski, do skalnego monstyru Aładża. Po drodze są drogowskazy, brakuje tylko tego najważniejszego, przy skręcie w las (na zachód). Szosa prowadzi przez lasek do wejścia na teren parku poniżej wysokiej, pionowej skały. To bardzo malownicze miejsce.
Skalny monastyr, jak łatwo się domyślić, został wykuty w 40-metrowej skalnej, wapiennej ścianie, prawie pionowej, w okresie XI – XII w. Już wcześniej naturalne groty wykorzystywali ermici. Monastyr ma 3 poziomy z przejściami pomiędzy nimi. Został opuszczony gdy Turcy wkroczyli do Bułgarii w XV w. Obecnie stanowi obiekt muzealny.

[Image: w23bg20.jpg] 

[Image: w23bg21.jpg]

Kiedyś mnisi, aby dostać się do monastyru używanli drabiny i korzystali z wyciągu liną. Teraz dostawiono metalową wieżę ze schodami i pomostami.
W monastyrze było kilka kaplic, na najwyższym poziomie zachowała się jedna z resztką kolorowych fresków na ścianach i suficie. 

[Image: w23bg22.jpg]

Obecnie jej podłoga pokryta jest datkami pieniężymi, świętymi obrazkami, karteczkami pewnie dziękczynnymi lub z pobożnymi życzeniami wrzucanymi przez zwiedzających.

[Image: w23bg23.jpg] 

  [Image: w23bg19.jpg]

W otaczającym parku jest budynek małego muzeum z opisem historii klasztoru, pięknymi ikonami i fragmentami mozaik posadzkowych z bizantyjskiej bazyliki w Varnie.

[Image: w23bg24.jpg] 

Po zwiedzeniu tego osobliwego zabytku szybko wracamy do Varny na posiłek. Trafiamy na na małą stylową1 restaurację nad samym brzegiem morza na północnym krańcu plaży dużo spokojniejszej od tych przepełnionych gośćmi i plażowiczami przy Parku Przymorskim. Smakując dania rybne obserwujemy nieliczne statki na redzie i ten jeden tylko, płynący do czarnomorskiego portu w Varnie...oraz mewy walczące o każdy kąsek rzucany im przez gości.

[Image: w23bg35.jpg]

Inną ciekawą atrakcję położoną niedaleko od Varny (20 km na zachód) zwaną „Skamieniały Las” odkładamy sobie na następny rok, gdyż jest późne popołudnie a zwiedzaliśmy ją już parę lat temu. Oto pamiątkowe zdjęcia:

[Image: w13bg105.jpg] 

[Image: w13bg107.jpg] 

[Image: w13bg106.jpg]
 
Polecam, dojazd szosą w kierunku lotniska.
Reply
#5
Pewnego poranka pojechaliśmy do Prowadia, czyli w kierunku przeciwnym do plaży, na północny zachód.
Prowadia, średniej wielkości, spokojne miasteczko położone w głębokiej dolinie zamkniętej wysokimi górami posiada ciekawe muzeum etnograficzne. A wokól niej są interesujące obiekty. Średniowieczne ruiny fortecy na wzgórzu powyżej miasta, ślady konstrukcji trackich w okolicy... 
Wyjeżdżając z miasta w kierunku południowym, trudno nie zauważyć na płaskim terenie ( po lewej stronie szosy) sterczącej kopiastej góry, jakby okrojonej na zboczu. Ten kopiec kryje najstarszą w Europie kopalnię soli z okresu 5600 lat przed naszą erą (!). U stóp kopca było miasto, murowane, chronione wysokimi murami obronnymi. Nadmieniam, że w „tamtej” epoce sól była wielkiem skarbem, pozwalala m.in. na koserwację mięsa i innych produktów spożywczych.

[Image: w23bg26.jpg] 

[Image: w23bg27.jpg]

Te obronne mury miały wtedy 9 m wyskości i 2,5 m grubości i były zbudowane w bardzo przemyślny sposób. W tym mieście mieszkało stale około 300 osób zajmujących się wydobyciem i obróbką soli. Ich piętrowe, niewielkie domy miały warsztaty na dole, wyżej mieszkania, dla oszczędności terenu.
Od niedawna można oglądać stanowisko archeologiczne tej archaicznej kopalni soli z osadą wokół. Nie jest to jeszcze regularnie dostępny obiekt, jedynie w sezonie letnim  w trakcie prac jeden z młodych archeologów oprowadza nieliczne grupki turystów jedynie w języku bułgarskim, dobrze jednak wskazując poszczególne elementy, tak że łatwo zrozumieć. Poza tym dokładne opisowe tablice z fotografiami znalezionych przedmiotów wiszą na ogrodzeniu przy wejściu. W trakcie wykopalisk odkryto przede wszystkim wyroby z gliny o zadziwiających, kolorowych dekoracjach, figurki z kości a także drobne złote przedmioty ozdobne. 

[Image: w23bg25.jpg]

Solnicata, to obecna nazwa obiektu, była zamieszkała przez około 500 lat. Potem słone, podziemne źródła wyschły z powodu zmian klimatycznych i miasto zostało opuszczone.
Wiele wieków później w tym miejscu, Trakowie zbudowali zamek swego wodza i prawdopodobnie potem usypali ten kopiec jako jego pochówek.
Z boku jest jeszcze nekropol ze starożytnymi pochówkami, aktualnie jest w tracie badań.
Po zwiedzaniu zjeżdżamy do centrm Provadia, na głównym placu, obok skwerku jest wieża zegarowa z XIX w. a blisko niej typowa mechana w ludowym bułgarskim stylu, gdzie z przyjemnością udajemy się na posiłek.

[Image: w23bg33.jpg]

[Image: w23bg28.jpg]

[Image: w23bg30.jpg]

Koło wodne aby grill obracać ... automatycznie

[Image: w23bg29.jpg]  
 
Spoglądając spod wieży w góry, wyraźnie widać pomost między skalnymi „grzywami”  sterczącymi na górach, prowdzący do pozostałości twierdzy Ovecz. Można się tam dostać podjeżdżając wąską drogą po zboczu a wyżej już trzeba podejść schodkami. Wyjątkowe położenie twierdzy, na wale górskim o bardzo pionowych zboczach i zupełnie płaskiej platformie na górze, w szerokim zakolu rzeki, wydrążonym przez nią przez miliony lat niby głęboki wąwóz. 

[Image: w23bg31.jpg]

Miejsce naturalnie obronne, właściwie nie do zdobycia. Wykorzystywane było kolejno przez Traków, Rzymian, Biznatyjczyków, Bułgarów i Turków aż do końca XVII w. Najważniejszą rolę pełniła Ovecz w okresie XII – XIV wiek. Forteca jest dostępna jedynie przez trzy wejścia; jedno od zachodu przez bramę w wieży znajdującą się na końcu wąziutkich, bardzo stromych, wykutych w skale schodków a więc łatwą do obrony, drugie od wschodu dostępne przez wykute w skale schodki i trzecie bronione przez masywną bramę osiągalną przez wiszący most, łatwy do zniszczenia w razie ataku nieprzyjaciela. 

[Image: w17bg105.jpg] 

[Image: w17bg106.jpg]

Aktualnie wiszący most zastąpiono solidniejszym, drewnianym pomostem wspartym na palach a przy podejściu od strony miasta ustawiono metalową wieżę dla wygody turystów.
To przede wszystkim ten długi pomost i wieża są widoczne z miasta.

[Image: w23bg32.jpg]
Reply
#6
Innego dnia, gdy chłodny wiatr sprawia płażowanie mało atrakcyjnym, jedziemy na południe szosą do Białej, która figuruje na naszej liście miejscowości wartych odwiedzenia.

Położona 5 km na północ od Obzoru, wprawdzie na wybrzeżu ale na jego górzystym odcinku i chyba dlatego cieszy się umiarkowaną popularnością wśród wczasowiczów. Jest plaża, oczywiście, ale niezbyt rozległa i z zejściem w dół do morza ... a potem pozostaje powrót pod górkę do hotelu... Pod koniec sierpnia miejscowość już się wyludnia.
Poza plażą jej atrakcją są pozostałości miasta, dawnego ośrodka produkcji wina z IV – VII w. na południu miasta, na półwyspie Sv.Atanas. Do dzisiaj miasto otaczają winnice.

Odkopano wiekowe pozostałości składu i pomieszczenia z wielką prasą do wytłaczania winogron. Niezliczone, olbrzymie, brzuchate amfory o pojemności 300 litrów znalezione w każdym pomieszczeniu piwnicznym, produkowane były na miejscu. A jak wtedy pracowali winarze i jak się ubierali widać na rozpiętym wzdłuż muru malowidle.

[Image: w23bg36.jpg] 

[Image: w23bg37.jpg] 

[Image: w23bg38.jpg]

Dawne miasto, otoczone obronnym murem, poprzedzonym fosą posiadało wielką bazylikę dla kultu chrześcijańskiego, rezydencję biskupią, baptysterium, łaźnie miejskie, ponad 30 budynków mieszkalnych z przyległymi pomieszczeniami gospodarczymi, liczne instalacje do produkcji wina.

Chrzcielnica

[Image: w23bg50.jpg]

Zwracam uwagę na posadzki z glinianych płytek, noszą ślady drobnych dekoracji wyraźnie wykonanych palcami a pomiędzy nimi... ślady łapek psa, który przechodząc po świeżej glinie kilkaset lat temu nieświadomie uwiecznił swój pobyt na Ziemi.

Na brzegu cypla w VI w. wybudowano trójnawową bazylikę, jej prezbiterium dekorowane kolumienkami i płytami, ołtarz z białego marmuru są współczesną rekonstrukcją. Poprzedzają ją dwa baptysteria - chrzcielnice z basenikami do przyjmowania chrztu poprzez zanurzenie się w święconej wodzie według ówczesnego zwyczaju. Obok, wielkie płócienne malowidło przedstawia dość realistycznie scenę z procesji jakie się odbywały wokół bazyliki.

[Image: w23bg39.jpg] 

[Image: w23bg40.jpg]

[Image: w23bg41.jpg]

W tym okresie ówczesna Bjała zaopatrywała w wino wielu konsumentów z odległych regionów do czego dysponowała małym portem u podnóża skarpy i latarnią morską na górze. Zwiedzamy odkrywkę, szeroka aleja prowadzi pomiędzy poszczególnymi fragmentami odkopanych murów budynków.

[Image: w23bg49.jpg]

Miasto winiarzy zniszczone zostało w czasie najazdu Awarów i Słowian w 614 r. 

Pozostało nam jeszcze pojechać trochę dalej do Obzoru. Spacerujemy wzdłuż straganowych uliczek, towaru pełno ale turystów mało. To klienci rosyjscy nie dopisali, nie dojechali ... Ogólnie jest pustawo i smutno. Kupujemy kilka pamiątek, głównie dla znajomych i idziemy do stylowej, typowo po bułgarsku urządzonej, rybnej restauracji „Złota Rybka” na posiłek.

I tak manewrujemy pomiędzy plażowaniem a zwiedzaniem okolicy...
Aż nadszedł dzień odjazdu ..., pożegnania... i „do zobaczenia za rok”... ale to nie dzień naszego wyjazdu z Bułgarii !

Jedziemy na południe kraju wzdłuż wybrzeża, posuwamy się najszybciej jak można wiekową, wąską szosą, podziwiamy krajobrazy, spoglądamy na morze...
W porze obiadowej już jesteśmy w Pomorie. Potem robimy kombinowany przejazd  na południowy zachód, poprzez Burgas, przez most  na zatoce  Burgaskiej, do Lubimec, zbliżając się do granicy tureckiej i jeszcze trochę dalej na południe ...
Jesteśmy we wschodnim krańcu pasma górskiego bułgarskich Rodopów. Drogi tu wąskie,  wioski niewielkie, laski, pola, brak nowych budowli a tych opuszczonych nie brak, mamy wrażenie, że czas zatrzymał się tu .. od dawna...

Wybieramy drogę w kierunku Madżarova. Parę kilometrów za wioską Małko Gradiszte, skręcamy w las, za drogowskazem do rezerwatu „Głuchite kamani”. Gruntowa droga z wybojami prowadzi przez las do naturalnej, skalnej piramidy, jej powierzchnia pełna jest trapezowatych nisz wykutych ludzką ręką. Jest tu tablica informacyjna i początek znakowanego szlaku pieszego prowadzącego poprzez wertepy leśne wokół ciekawszych skał i grot, i do ruin wiekowej cerkiewki, przejście ułatwiają drewniane barierki i schodki. 

[Image: w23bg42.jpg] 

[Image: w23bg43.jpg]

Podobnych skał jest wiele wokół, a takich nisz w nich ponad 200. Być może stanowiły miescje pochówków gdy umieszczano w nich urny z prochani... nie wiadomo... W jednej ze skał wykuto grobowiec i schody prowadzące na szczyt.
Miejsce stanowiło zespół religijny megalitycznych Traków z XII – VI w. p.n.e. Górujące nad okolicą skały symbolizowały przejście od spraw ludzkich do duchowych, niebiańskich, wykonywane przez kapłana wstępującego na górę.

I tu znajdujemy wiosenne "Baby Marty"

[Image: w23bg45.jpg]

[Image: w23bg44.jpg]

Szlak górski pokonany, częściowo wprawdzie, gdyż zbyt upalna aura nie zachęca nas do obejścia wszystkich skalnych „piramid z niszami”. Wracamy na szosę i wjeżdżamy w dolinę Ardy. Góry wokół mają na szczytach malownicze skały, pionowe, poszczerbione, pojawiają się nagle za zakrętem, podczas gdy w dole spokojnie, leniwie płynie zakolem Arda.

[Image: w23bg46.jpg] 

[Image: w23bg47.jpg]

[Image: w23bg48.jpg]

Z wysokiego brzegu widać już Madżarovo. Niewielkie, uśpione, prowincjonalne miasteczko bez wyraźnego centrum, parę ulic, opuszczone magazyny i wysokie, białe bloki na zboczu paskudzą pejzaż w tej w bajkowej scenerii górskiej.
W mieście istnieje obserwatorium wędrownych sępów egipskich przylatujących na okres lęgowy do Bulgarii (gatunek wymierający pod ścisłą ochroną). Widzimy je krążące wysoko ponad stromymi ścianami skał . Malutkie muzeum nad rzeką zaznajamia z życiem tych ptaków i trasami przelotów. Cechy charakterystyczne sępa egipskiego: rozpiętość skrzydeł – 1,80 m, długość tułowia – 60 cm, upierzenie – białoczarny z żółtą głową i białym ogonem. Pisklęta wykluwają się z jaj nieco większych od gęsich.
 
Korzystając ze starej mapy, znajdujemy dawną drogę wzdłuż brzegu Ardy, użwywaną już tylko przez tubylców. Szeroka dolina rzeki doskonale nadaje się na dzikie biwaki, to raj dla rybaków. Rozkładamy namiot na skraju zarośli, w cieniu kilku niewielkich drzew. O zmierzchu skały na szczytach na drugim brzegu zdają się być dawnymi zamkami z wieżami, obronnymi murami ... wyobraźnia pracuje.

Ta droga, choć w nie najlepszym stanie i następne podobne, pozwoliły nam pojechać na skróty przez górzystą okolicę w stronę granicy, oszczędzając długich objazdów po głównych szlakach komunikacyjnych. Po drodze trafiamy na jeszcze jedną, wysoką piramidalną skałę z niszami wykutymi rękami Traków wiele wieków temu. Skała znajduje się koło miejscowości Dolno Czerkoviszte.

[Image: w13bg152.jpg]

Po tym ostatnim, trackim akcencie już ostatecznie opuszczamy Bułgarię, przez przejście graniczne w Makaza wjeżdżamy do Grecji.
Reply
#7
Dlaczego wracamy do Grecji ? Dzięki systemowi „pracy zdalnej” możemy sobie pozwolić na dłuższe wakacje. Udajemy sie na wyspę Andros w archipelagu północnych Cykladów.
Od przejścia granicznego Makaza-Nimfaja zjeżdzamy z górskiego pasma Rodopów na południe do Komotini i mkniemy autostradą na zachód do Saloników, a potem następną autostradą na południe w kierunku Aten, aż do zjazdu do Rafiny. Oczywiście ten długi odcinek przerywany jest kilkoma (3) biwakami nad morzem lub w lesie dla uprzyjemnienia wakacyjnego pobytu.
Relacja z Andros jest w osobnym wątku
Po pobycie na Andros, skąd na koniec wypłoszyły nas silny wiatr i sine chmury zawieszone na szczytach gór, zapowiadające burzowe dni.

Schodzimy ze statku w Rafinie i autostradą kierujemy się na zachód od Aten, na planowany biwak na brzegu zatoki Korynckiej. Przejeżdżamy przez spalone lasy, wokół sterczą czarne kikuty drzew, bardzo smutny widok. Słyszeliśmy o tym pożarze, wybuchł w sierpniu, od pioruna zapaliły się drzewa i ogień poszedł dalej lawinowo.
Zmrok zapada, niebo pokryte chmurami, lecz deszcz nie pada. Mamy dwa warianty na nocleg; biwak w lesie koło starego, samotnego kościółka, miejsce spokojne i romantyczne, lub dalej, pod dachem starej, opuszczonej tawerny ale mniej intymne bo bliżej  szosy i miasteczka.
Wybieramy wariant pierwszy. Pod koniec kolacji zaczął kropić deszczyk, wciągnęliśmy stolik i krzesełka do namiotu aby spokojnie kontunuować wieczór. W nocy rozpętała się burza, ulewny deszcz, pioruny, grzmoty odbijały się wielokrotnym echem po górach. Błyskawice rozświetlały niebo, jedna za drugą. Poczuliśmy się trochę nieswojo...
Burza krążyła wokół i miała jeszcze kilka nawrotów, do rana pozostał już tylko ulewny deszcz. Koło południa zaczynamy zwijać biwak, w deszczu to nie takie proste, a całkiem mokry namiot trudno się składa.
Ruszamy w stronę Koryntu, jeszcze w deszczu, drogą w wzdłuż brzegu, pełną kałuż i spadłych z gór kamieni i zalanych wodą terenów. Pod  wieczór  deszcz  nareszcie przestał padać.

Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że były to największe opady w Grecji od 1955 roku, prawdziwy potop w okolicach Aten, który spowodował wiele szkód i kilka ofiar...  Nawet dostaliśmy sms-owy alarm na smartfona.
Taka niepewna chmurna, deszczowa pogoda trwała parę dni. 

Skoro znaleźliśmy się na Peloponezie a pogoda nie plażowa, pojechaliśmy do Nemea. Właściwie są dwie Nemea : nowożytne miasto a niedaleko starsze, mniejsze Archea Nemea. Ta słynna z ruin starożytnej świątyni Zeusa, antycznego stadionu na sportowe igrzyska, legendarnego lwa z Nemea a raczej Herkulesa, który go pokonał, i oczywiście z licznych producentów doskonałych win.

[Image: w23gr19.jpg]

Świątynia Zeusa powstała w IV w. p.n.e. Kiedyś miała 6 kolumn na fasadzie, po 12 po bokach i 6 z tyłu. Została powalona w czasie trzęsienia ziemi, jedynie 3 kolumny przetrwały stojąc. W okresie ostatnich kilkunastu lat lezące kolumny stopniowo zostały dbudowane, przywrócone do pionu i połączone architrawami. Obecnie stoi 9 kolumn. Wokół świątyni leżą na ziemi kamienne, kanelowane kręgi  pozostałych. 

[Image: w23gr20.jpg]

Na terenie odkrywki są jeszcze ruiny innych budynków.

[Image: w23gr16.jpg]

Stadion z końca IV w. z ciekawym konstrukcyjnie tunelem wejściowym, mial bieżnię z torami dla 13 zawodników.
W okolicy,  w otoczeniu winnic są jeszcze ruiny niewielkiej świątyni Heraklesa.

[Image: w23gr22.jpg] 

[Image: w23gr21.jpg] 

[Image: w23gr23.jpg] 

W muzeum oprócz typowych eksponatów glinianych i kamiennych, jak w wielu greckich muzeach, są przedmioty znalezione w skalnych grobach koło wsi Aidonia, niedaleko Nemea. To one nas interesują ! 

W Aidonia odkryto ponad 20 grobów wydrążonych w skalistym zboczu pochodzących  z okresu XV – XIII w.p.n.e (podobny okres jak Mykeny). Wejście do każdego prowadzi wąskim korytarzem o pionowych ścianach, zagłębiającym się coraz bardziej w dół, aż do obszernej komory. Parę grobów ma nawet po kilka pomieszczeń. 

[Image: w23gr38.jpg] 

[Image: w23gr36.jpg] 

[Image: w23gr37.jpg] 

[Image: w23gr39.jpg]

Groby zostały splądrowane i okradzione w końcu XX w. jeszcze przed pracami archeologicznymi. Znajdowały się w nich wyroby ceramiczne: naczynia, filiżanki, figurki, oraz złote : owalne sygnety do pieczęci a także złota biżuteria. Znaczną część skradzionych złotych przedmiotów odnaleziono gdy zostały wystawione na aukcji w USA, udało się je odzyskać i powróciły do Grecji. 
Trzy grobowce przetrwały nienaruszone.

[Image: w23gr17.jpg]

[Image: w23gr18.jpg]  

[Image: w23gr31.jpg]

Owalne sygnety do pieczęci i ozdoby

[Image: w23gr33.jpg] [Image: w23gr34.jpg] [Image: w23gr35.jpg]

  [Image: w23gr32.jpg]

Gdy pogoda zaczęła się poprawiać wróciliśmy na wybrzeże zatoki Korynckiej. Zaskoczył nas kolor wody, zwykle niebieska i spokojnie pluszcząca, stała się żółtawo-zielonkawa i wzburzona, z wstęgą białej piany.

[Image: w23gr24.jpg] 

[Image: w23gr25.jpg] 

Wreszcie, na koniec wakacji słoneczko się do nas uśmiechnęło, pojechaliśmy nad morze do Diakofto. Woda w zatoce przybrała swoje zwyczajne kolory i temperaturę, pozwalając na kąpiele.

[Image: w23gr26.jpg] 

A potem pozostało pojechać autostradą do Patrasu... nad morzem Jońskim.
„Morska” podróż...  od morza do morza... lądem zamknięta !
Reply




Users browsing this thread: 1 Guest(s)