26-01-2020, 11:06
„Jorgovana Dolina” to „Bzowa Dolina”, tak nazywa się w Serbii odcinek doliny rzeki Ibar od okolic miasta Raška na południu aż do Kraljeva na północy.
Dlaczego ? To „bajkowa” historia na historycznym podłożu.
Król Serbii, pierwszy koronowany, Stefan Uroš I z dynastii Nemanjić, poślubił w połowie XIII w. francuską księżniczkę, Helenę z rodu Anjou. Aby wyrazić eleganckim, prawdziwie królewskim gestem swoją miłość i uprzyjemnić jej dni pobytu w obcym otoczeniu, król postanowił posłużyć się „mową kwiatów”. Tysiące krzewów pachnącego bzu o kiściach kwiatowych białych, różowych i niebieskich posadzono w dolinie Ibaru na długości prawie 100 km aby przypominały królowej rodzinną Prowansję. W takiej scenerii król spotkał się ze swoją francuską wybranką.
Helena przeżyła ponad pół wieku w Serbii i dała królowi dwóch synów, kolejnych królów – Dragutina i Milutina a zostając wdową przybrała szaty mniszki. Za swoją pobożność, liczne fundacje klasztorne i działania charytatywne dla ubogich została nawet kanonizowana. Pochowana jest w monastyrze Gradac, który sama ufundowała.
Co roku w kwietniu w „Jorgovanej Dolinie” roznosi się jak dawniej odurzający zapach bzu, od którego nadano jej tę nazwę.
Dolina Ibaru obfituje nie tylko w kwiatowe pozostałości z przeszlości, nie na próżno zwana jest „doliną królów”. Znajduje się w niej wiele wspaniałych, cennych, wiekowych monastyrów, tajemniczy zamek ....
Jak do niej trafić ? Oto planik :
„Jorgovana Dolina” zaczyna się w Kraljevie położonym na południe od Belgradu. Jadąc na greckie śródziemnomorskie lub bułgarskie czarnomorskie plaże warto zboczyć z autostrady Belgrad – Niš w Drenovac, zajechać do „Jorgovanej Doliny” od Kraljeva (76 km), obejrzeć jej najciekawsze obiekty i powrócić na autostradę tę samą drogą. Inaczej wypada wybrać w Raška trudniejszą trasę przez Kosovo aby dotrzeć do macedońskiego Skopje.
Kraljevo nie jest miastem zbyt historycznym ani zbyt ciekawym ale tuż obok, 2 km na południe od niego znajduje się bardzo ważny dla Serbów, wiekowy Monastyr Žiča. To jedna z fundacji króla Stefana Uroš I Niemajić z początku XIII w. z inicjatywy jego brata mnicha św. Sava i siedziba pierwszego, niezależnego arcybiskupstwa serbskiego oraz miejsce koronacji pierwszych królów serbskich.
Pierwszy kościół był jednonawowy, posiadał absydę i nakryty był masywną kopułą, jego wnętrze pokrywały freski. Z pierwotnych fresków niewiele zostało ponieważ monastyr był przebudowywany w XIV w. po wielkim pożarze, ponownie wielokrotnie niszczony, opuszczany i odbudowywany, niemniej zachowały się malowidła portretów królewskich. W efekcie zespół monastyczny posiada wygląd dość eklektyczny. Czerwony kolor jego ścian, podobny do koloru monastyrów na Górze Athos, upamiętnia krew Chrystusa.
Na otoczonym murem terenie klasztornym znajduje się jeszcze druga, mała cerkiew, kaplica, zgrabna fontanna z kolumnadą i kopułą w bardzo tureckim stylu oraz zabudowania klasztorne.
Dlaczego monastyr w przeciwieństwie do wielu innych nie jest pod wezwaniem jakiegoś świętego a nosi tak dziwną nazwę ? Pewnej nocy pokazała się na niebie złota nitka błyskawicy, która spadła dokładnie w to miejsce gdzie właśnie wybudowano monastyr. Król Stefan uznał to za sygnał boski akceptujący i konsakrujący to miejsce. Odtąd monastyr nosi nazwę „žiča” co oznacza : przewód.
To bardzo popularne miejsce pielgrzymek i wszystko wokół przygotowane jest dla przyjęcia tłumów poczynając od olbrzymiego parkingu. W niedzielne popołudnie, tłumu wiernych już nie ma i możemy spokojnie obejrzeć wszystkie budowle.
Dlaczego ? To „bajkowa” historia na historycznym podłożu.
Król Serbii, pierwszy koronowany, Stefan Uroš I z dynastii Nemanjić, poślubił w połowie XIII w. francuską księżniczkę, Helenę z rodu Anjou. Aby wyrazić eleganckim, prawdziwie królewskim gestem swoją miłość i uprzyjemnić jej dni pobytu w obcym otoczeniu, król postanowił posłużyć się „mową kwiatów”. Tysiące krzewów pachnącego bzu o kiściach kwiatowych białych, różowych i niebieskich posadzono w dolinie Ibaru na długości prawie 100 km aby przypominały królowej rodzinną Prowansję. W takiej scenerii król spotkał się ze swoją francuską wybranką.
Helena przeżyła ponad pół wieku w Serbii i dała królowi dwóch synów, kolejnych królów – Dragutina i Milutina a zostając wdową przybrała szaty mniszki. Za swoją pobożność, liczne fundacje klasztorne i działania charytatywne dla ubogich została nawet kanonizowana. Pochowana jest w monastyrze Gradac, który sama ufundowała.
Co roku w kwietniu w „Jorgovanej Dolinie” roznosi się jak dawniej odurzający zapach bzu, od którego nadano jej tę nazwę.
Dolina Ibaru obfituje nie tylko w kwiatowe pozostałości z przeszlości, nie na próżno zwana jest „doliną królów”. Znajduje się w niej wiele wspaniałych, cennych, wiekowych monastyrów, tajemniczy zamek ....
Jak do niej trafić ? Oto planik :
„Jorgovana Dolina” zaczyna się w Kraljevie położonym na południe od Belgradu. Jadąc na greckie śródziemnomorskie lub bułgarskie czarnomorskie plaże warto zboczyć z autostrady Belgrad – Niš w Drenovac, zajechać do „Jorgovanej Doliny” od Kraljeva (76 km), obejrzeć jej najciekawsze obiekty i powrócić na autostradę tę samą drogą. Inaczej wypada wybrać w Raška trudniejszą trasę przez Kosovo aby dotrzeć do macedońskiego Skopje.
Kraljevo nie jest miastem zbyt historycznym ani zbyt ciekawym ale tuż obok, 2 km na południe od niego znajduje się bardzo ważny dla Serbów, wiekowy Monastyr Žiča. To jedna z fundacji króla Stefana Uroš I Niemajić z początku XIII w. z inicjatywy jego brata mnicha św. Sava i siedziba pierwszego, niezależnego arcybiskupstwa serbskiego oraz miejsce koronacji pierwszych królów serbskich.
Pierwszy kościół był jednonawowy, posiadał absydę i nakryty był masywną kopułą, jego wnętrze pokrywały freski. Z pierwotnych fresków niewiele zostało ponieważ monastyr był przebudowywany w XIV w. po wielkim pożarze, ponownie wielokrotnie niszczony, opuszczany i odbudowywany, niemniej zachowały się malowidła portretów królewskich. W efekcie zespół monastyczny posiada wygląd dość eklektyczny. Czerwony kolor jego ścian, podobny do koloru monastyrów na Górze Athos, upamiętnia krew Chrystusa.
Na otoczonym murem terenie klasztornym znajduje się jeszcze druga, mała cerkiew, kaplica, zgrabna fontanna z kolumnadą i kopułą w bardzo tureckim stylu oraz zabudowania klasztorne.
Dlaczego monastyr w przeciwieństwie do wielu innych nie jest pod wezwaniem jakiegoś świętego a nosi tak dziwną nazwę ? Pewnej nocy pokazała się na niebie złota nitka błyskawicy, która spadła dokładnie w to miejsce gdzie właśnie wybudowano monastyr. Król Stefan uznał to za sygnał boski akceptujący i konsakrujący to miejsce. Odtąd monastyr nosi nazwę „žiča” co oznacza : przewód.
To bardzo popularne miejsce pielgrzymek i wszystko wokół przygotowane jest dla przyjęcia tłumów poczynając od olbrzymiego parkingu. W niedzielne popołudnie, tłumu wiernych już nie ma i możemy spokojnie obejrzeć wszystkie budowle.