06-03-2019, 12:58
Opuszczamy Melnik z brzękiem niezłego zapasu dobrych win z tego charakterystycznego gatunku « melniszka loza ». Powracamy na główną magistralę Kulata – Sofia i w Simitli skręcamy w kierunku Razlog, Bansko szosą prowadzącą pomiędzy dwoma wysokogórskimi pasmami, najwyższymi w Bułgarii – Pirin i Riła.
Melnik żegnał nas kroplami deszczu, teraz im bliżej gór tym atmosfera gęstnieje, sine chmury są coraz niżej, coraz bliżej. Nagle, kilka błyskawic, grzmotów i spada na nas ulewa. Widoczność zero, wycieraczki nie nadażają, brzegu asfaltu nie widać, poboczy chyba nie ma, wznosimy 2-metrowe fontanny przy każdym zakręcie. Decyzja – zatrzymujemy się w kafejce…. ale opuścić auto w jako tako suchym stanie pod małym parasolem to też niełatwo.
Gdy zajeżdżamy na kamping deszcz jeszcze trochę pada, trawa jest mokra i błoto na drodze. Kamping « Predel » znajduje się : 20 km od Simitli a 13 km od Razlog, na północ od szosy, są drogowskazy.
Decydujemy się wynająć mały, skromny domek z werandą i elektrycznym oświetleniem ale bez łazienki, pamiętający czasy komunistycznych wczasów pracowniczych. Przyznam, że lubię te małe domki, jedno-pokojowe, o spadzistych dachach, wyglądające jakby były z dykty. Czy trzeba czegoś więcej na dwie nocki w górskiej scenerii ?
Wiekowy blok sanitarny z szeregiem wspólnych umywalek i zimnymi, też wspólnymi prysznicami, przypomina nam « jak to było kiedyś… ». Gorący prysznic wystarczy zamówić u szefa, mieści się w murowanym domku na sąsiednim kampingu. Z nowoczesnych urządzeń jest zadaszony kącik kuchenny z grillem, małą jadalnią, lodówką, bar i mała restauracja – serwuje na zamówienie.
Cena noclegu : 20 leva za domek za noc. Domek jest 4-osobowy.
Rano budzi nas słońce zaglądając poprzez wypaczone okiennice, jedziemy do Bielicy na niedźwiedzie czyli do « Parku Tańcujących Niedźwiedzi » między Bansko a Welingrad. Właściwie ex – tańcujących, ponieważ są to niedzwiedzie odebrane Cyganom, którzy traktowali je jako źródło zarobku zmuszając do „tańca” na jarmarkch. Młodego misia, kastrowanego, trzymanego na łańcuchu za kółko w przebitym nosie zmuszano do chodzenia po gorącej blasze przy dźwiękach muzyki. Biedny miś podskakiwał aby się nie poparzyć. Wyrobiony odruch powodował, że dorosły niedzwiedź « tańczył » gdy usłyszał muzykę. Obecnie ten proceder jest surowo zabroniony a misie dożywają starości w rezerwacie utworzonym przy pomocy fundacji « Cztery Łapy » i Brigide Bardot.
Dojazd jest prosty, z Bielicy drogowskazy prowadzą asfaltową szosą kilkanaście km dalej do rezerwatu w lesie na wysokości 1130 m npm, jedynie ostatni odcinek – 2,4 km to jeszcze droga gruntowa.
Cena wstępu : 6 leva.
Podglądanie misiów odbywa się w grupach z przewodnikiem oprowadzajacym (co ½ godziny) po ich terytorium poprzez korytarze z wysokiej, metalowej siatki, za którą są jeszcze przewody pod napięciem, na wypadek gdyby misiowi coś się nie spodobało … Park posiada 25 wiekowych niedźwiedzi, są oswojone, nie boją się ludzi, właściwie ich ignorują i zajmują się swoimi sprawami. Można je namierzyć aparatem fotograficznym z paru metrów, tylko ta siatka przeszkadza.
To jest dzienne menu dla niedźwiedzi :
Gruszki - 100 kg
Brzoskwinie - 60 kg
Melony - 40 kg
Marchew - 30 kg
Śliwki - 30kg
Ryby - 13 kg
Chleb - 50 sztuk
Oraz miód
Melnik żegnał nas kroplami deszczu, teraz im bliżej gór tym atmosfera gęstnieje, sine chmury są coraz niżej, coraz bliżej. Nagle, kilka błyskawic, grzmotów i spada na nas ulewa. Widoczność zero, wycieraczki nie nadażają, brzegu asfaltu nie widać, poboczy chyba nie ma, wznosimy 2-metrowe fontanny przy każdym zakręcie. Decyzja – zatrzymujemy się w kafejce…. ale opuścić auto w jako tako suchym stanie pod małym parasolem to też niełatwo.
Gdy zajeżdżamy na kamping deszcz jeszcze trochę pada, trawa jest mokra i błoto na drodze. Kamping « Predel » znajduje się : 20 km od Simitli a 13 km od Razlog, na północ od szosy, są drogowskazy.
Decydujemy się wynająć mały, skromny domek z werandą i elektrycznym oświetleniem ale bez łazienki, pamiętający czasy komunistycznych wczasów pracowniczych. Przyznam, że lubię te małe domki, jedno-pokojowe, o spadzistych dachach, wyglądające jakby były z dykty. Czy trzeba czegoś więcej na dwie nocki w górskiej scenerii ?
Wiekowy blok sanitarny z szeregiem wspólnych umywalek i zimnymi, też wspólnymi prysznicami, przypomina nam « jak to było kiedyś… ». Gorący prysznic wystarczy zamówić u szefa, mieści się w murowanym domku na sąsiednim kampingu. Z nowoczesnych urządzeń jest zadaszony kącik kuchenny z grillem, małą jadalnią, lodówką, bar i mała restauracja – serwuje na zamówienie.
Cena noclegu : 20 leva za domek za noc. Domek jest 4-osobowy.
Rano budzi nas słońce zaglądając poprzez wypaczone okiennice, jedziemy do Bielicy na niedźwiedzie czyli do « Parku Tańcujących Niedźwiedzi » między Bansko a Welingrad. Właściwie ex – tańcujących, ponieważ są to niedzwiedzie odebrane Cyganom, którzy traktowali je jako źródło zarobku zmuszając do „tańca” na jarmarkch. Młodego misia, kastrowanego, trzymanego na łańcuchu za kółko w przebitym nosie zmuszano do chodzenia po gorącej blasze przy dźwiękach muzyki. Biedny miś podskakiwał aby się nie poparzyć. Wyrobiony odruch powodował, że dorosły niedzwiedź « tańczył » gdy usłyszał muzykę. Obecnie ten proceder jest surowo zabroniony a misie dożywają starości w rezerwacie utworzonym przy pomocy fundacji « Cztery Łapy » i Brigide Bardot.
Dojazd jest prosty, z Bielicy drogowskazy prowadzą asfaltową szosą kilkanaście km dalej do rezerwatu w lesie na wysokości 1130 m npm, jedynie ostatni odcinek – 2,4 km to jeszcze droga gruntowa.
Cena wstępu : 6 leva.
Podglądanie misiów odbywa się w grupach z przewodnikiem oprowadzajacym (co ½ godziny) po ich terytorium poprzez korytarze z wysokiej, metalowej siatki, za którą są jeszcze przewody pod napięciem, na wypadek gdyby misiowi coś się nie spodobało … Park posiada 25 wiekowych niedźwiedzi, są oswojone, nie boją się ludzi, właściwie ich ignorują i zajmują się swoimi sprawami. Można je namierzyć aparatem fotograficznym z paru metrów, tylko ta siatka przeszkadza.
To jest dzienne menu dla niedźwiedzi :
Gruszki - 100 kg
Brzoskwinie - 60 kg
Melony - 40 kg
Marchew - 30 kg
Śliwki - 30kg
Ryby - 13 kg
Chleb - 50 sztuk
Oraz miód