29-10-2020, 12:31
Wakacje lato 2020. Dziwne wakacje. Coronawirus zbiera swoje żniwo…
Jechać na Bałkany jak zwykle czy zostać w kraju ? W kraju może być tłoczno i drogo...
W rezultacie decydujemy się na Grecję. W małych, zacisznych zatoczkach, na odludnych plażach czy w górach wirus nas nie znajdzie a i w tradycyjnych zabytkowych obiektach będzie mniej ludno.
Wyjazd w początku sierpnia własnym autem do włoskiej Ankony skąd promem do greckiej Igumenitsy. Bilety (Deck Class) zarezerwowane 3 tygodnie wcześniej, na rejs „tam i z powrotem”, wtedy są tańsze.
Pusty najwyższy pokład pod charakterystycznym, czerwonym kominem wielkiego promu Cruise Olimpia.
Panorama Ankony i portu
Odpływamy punktualnie o godz 14.30. Pasażerów w osobowych autach bardzo mało a i TIR-ów kilkakrotnie mniej niż zwykle. Noc spędzamy spokojnie na 11-tym pokładzie w naszych śpiworach na materacach pod gwiazdami. Pusty najwyższy pokład pod charakterystycznym, czerwonym kominem wielkiego promu Cruise Olimpia. Przypływamy o godz 9 czasu greckiego (jest 1 godz różnicy). Aby wyjechać z portu trzeba i okazać otrzymany w nocy numer QR na smartfonie. Nasze zaczynają się od cyfry 4 i nie wysyłają nas na testy.
Pierwszy nocleg na niedalekiej dzikiej plaży pod gwiaździstym niebem. Rankiem, wraz z pierwszymi promieniami słonecznymi cykady zaczynają swój koncert. Po południu coś się burzy w naturze, na niebo wpływają sine chmury, słychać silne pomruki burzy. Pakujemy się szybko do auta, ledwo odjeżdżamy już obficie leje deszcz. Takie nietypowe powitanie w słonecznej Grecji.
Uciekamy dalej od morza, na romantyczny biwak koło bizantyjskiego kościoła z XIII wieku u stóp gór Paramitas w lesie nidaleko Kapseli. Wieczorem nawałnica mija ale samochód jest tak ubłocony jak po amazońskim safari.
Jechać na Bałkany jak zwykle czy zostać w kraju ? W kraju może być tłoczno i drogo...
W rezultacie decydujemy się na Grecję. W małych, zacisznych zatoczkach, na odludnych plażach czy w górach wirus nas nie znajdzie a i w tradycyjnych zabytkowych obiektach będzie mniej ludno.
Wyjazd w początku sierpnia własnym autem do włoskiej Ankony skąd promem do greckiej Igumenitsy. Bilety (Deck Class) zarezerwowane 3 tygodnie wcześniej, na rejs „tam i z powrotem”, wtedy są tańsze.
Pusty najwyższy pokład pod charakterystycznym, czerwonym kominem wielkiego promu Cruise Olimpia.
Panorama Ankony i portu
Odpływamy punktualnie o godz 14.30. Pasażerów w osobowych autach bardzo mało a i TIR-ów kilkakrotnie mniej niż zwykle. Noc spędzamy spokojnie na 11-tym pokładzie w naszych śpiworach na materacach pod gwiazdami. Pusty najwyższy pokład pod charakterystycznym, czerwonym kominem wielkiego promu Cruise Olimpia. Przypływamy o godz 9 czasu greckiego (jest 1 godz różnicy). Aby wyjechać z portu trzeba i okazać otrzymany w nocy numer QR na smartfonie. Nasze zaczynają się od cyfry 4 i nie wysyłają nas na testy.
Pierwszy nocleg na niedalekiej dzikiej plaży pod gwiaździstym niebem. Rankiem, wraz z pierwszymi promieniami słonecznymi cykady zaczynają swój koncert. Po południu coś się burzy w naturze, na niebo wpływają sine chmury, słychać silne pomruki burzy. Pakujemy się szybko do auta, ledwo odjeżdżamy już obficie leje deszcz. Takie nietypowe powitanie w słonecznej Grecji.
Uciekamy dalej od morza, na romantyczny biwak koło bizantyjskiego kościoła z XIII wieku u stóp gór Paramitas w lesie nidaleko Kapseli. Wieczorem nawałnica mija ale samochód jest tak ubłocony jak po amazońskim safari.