forumbis.voyageforum.pl - Forum miłośników podróży, relacje, fotografie, porady

Full Version: Łysica najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich marzec 2012
You're currently viewing a stripped down version of our content. View the full version with proper formatting.
Pages: 1 2
Cisza, wszechogarniająca cisza.
Ani poszumu wiatru, ani szemrania strumyka.
Dopiero po chwili jakiś ptaszek kwili.
A przecież drzewiej inaczej było.
Stefan Żeromski „Puszcza Jodłowa”
„Pierwszy, co wtargnął z oszczepem czy siekierą brązową w dłoni, z południa od strony Wiślan czy z północy od strony Mazowszan, przeszedł przed czasami, które ima i swoimi sposoby utrwala dla potomnych plotka człowieka, drżał pewnie w sobie patrząc struchlałymi oczyma w puszczę Łysicy. Widział bowiem wokół siebie drzewa srogie, zwartym ostępem stojące, wyniosłe, borem niedosięgłym dla szybkolotnego spojrzenia wyległe w dal milami. Lękliwa cześć napełniała jego duszę, gdy mierzył nieznane i niewidzialne, grube, obłe, potężne pnie podarte od przepęknięć i okapane obarami żywicy, na sto łokci wybiegające pod niebo. Krzywymi pazurami korzeni wszczepione między omszałe, sterczące i nawalone skrzyżałe, między rumowie, które zwietrzały kwarzec górski wytwarza – spłaszczonymi koronami chwiejące się za wiatrem tam i sam – obwieszone ciemnozielonymi wieńcami igieł ulistwienia – obarczone licznymi ramionami spławów potężnych – pachnące balsamicznym olejem w nasionach zawartym – śpiewały przed nim własny poszum swój, puszczańskie wzdychanie, niemowny śpiew, który wszystko ludzkie zna i wspomina. Z ciemnej lasu gęstwiny szedł na jego duszę, nastawał i napastował głos dawien-dawny, nieodmienny, głęboki wysoki: ostrzeżenie i napomnienie, śmiech i płacz, duma zamierająca w pustce głuchej. A skoro zamierała nuta lasowa, wyrywało się z puszczy wycie wilka albo hukanie pochutliwe puchacza i przejmowało serce człowieka straszną bojaźnią.”

Za tak piękne pisanie wystawiono Żeromskiemu w Puszczy Jodłowej pomnik.
[Image: P3280040.JPG]

Bo teraz z Puszczy Jodłowej ostał się ino napis.
[Image: P3280012.JPG]

Bo tej puszczy dzisiejszej nawet nie można nazwać puszczą i nie przypomina w ogóle tej sprzed wieków.

Te drzewa rachityczne to nawet nie jodły a świerki, a objąć je można cherlawymi ramionami.
[Image: P3280017.JPG]

[Image: P3280018.JPG]

[Image: P3280023.JPG]

[Image: P3280036.JPG]
Smutno tam, tylko kamienie te same. Kamienie są od prawieków te same, bowiem związana jest z nimi legenda.

Kiedyś na szczycie Łysicy znajdowało się zamczysko i należało do dwóch sióstr. Starsza Jadwiga była zła i okrutna, ale właśnie w niej zakochał się z wzajemnością młody przystojny rycerz, który poprosił o gościnę w zamku. Uradzili potajemnie, że będą razem panować na zamku, a dobrą Agatę, choć nie wadziła nikomu, uważali za konkurencję i postanowili ją zgładzić. Jednakże Anioł Stróż czuwał nad Agatą i przestrzegł ją najpierw przed zrzuceniem z wieży a potem przed otruciem, a na złą Jadwigę i jej kochanka zesłał karę w postaci pioruna, który zniszczył zamek i spopielił ich ciała, a z zamku ostały się do dziś ino ruiny.

[Image: P3280025.JPG]

[Image: P3280022.JPG]

Dobra Agata nie wiedziała o złych knowaniach swej nikczemnej siostry, albo wiedziała ale w swej dobroci jej przebaczyła. W każdym razie wylała morze łez, z których powstało źródło znane dziś jako źródło św. Franciszka.
[Image: P3280015.JPG]

[Image: P3280013.JPG]
Miejscowi kąpią się w tej wodzie, bo lat od niej ubywa, a i turyści przecierają nią oczy, bo różne choroby oczu leczy, z oczu wszak pochodzi.

[Image: P3280039.JPG]
I mądrze robią, bo po co ma lecieć po próżnicy.


A dziś nie tylko rumowisko kamieni jest na szczycie.

Na tym krzyżu, u którego podnóża, aby oddać świadectwo mojej bytności tu, mój plecak stoi postawiony, tabliczka oznajmia „nieśmiertelnemu królowi wieków Jezusowi Chrystusowi głosi cześć i chwałę puszcza jodłowa”.
[Image: P3280027.JPG]



A Łysicę w Koronie Gór Polski symbolizuje tabliczka w moją czapkę przyodziana.
[Image: P3280026.JPG]

I jeszcze godzina zdobycia szczytu.
[Image: P3280030.JPG]

Nie tylko że cisza wietrzna, ale świeciło słoneczko i padało na zegarek na powyższym zdjęciu.
Na Łysą Górę zlatują się Baby Jagi na miotłach na sabat, ale na Łysicę też się czasami zapędzą, bo cały ten obszar to kraina latających czarownic.
[Image: P3280004.JPG]

[Image: P3280043.JPG]
Nocleg u Baby Jagi, żeby być upieczonym jak Jaś i Małgosia? O nie!


[Image: P3280044.JPG]

[Image: P3280045.JPG]

O! Wylądowała jedna przy drzewie obok mnie.
[Image: P4020007.JPG]

Teraz dopiero widzę, że ona ma specjalny pojazd, a jak cykałem byłem tak zszokowany, że nawet nie zauważyłem tego.
Dla Baby Jagi stworzyć taki wehikuł to nie większy wysiłek niż zjeść Jasia i Małgosię na śniadanie.
A że drzewa liściaste, rzekniesz!?
Baba Jaga może zrobić wszystko.
Dobrze, że nie zmieniła drzew w lądowisko.
A ze mnie, rozjuszona, mogła zrobić balona.

Nie dałem się uprowadzić Babie Jadze prosto do domu z Łysicy,
bo chciałem dotrzymać danej Pixi obietnicy
dojścia do św. Mikołaja kaplicy,
ale drogę zagradzały mi ciągle drzewa kłody,
a ja nie jestem już młody i przesądny jestem,
więc chociaż pierwszą
[Image: P3280034.JPG]

pokonałem,

to przy drugiej
[Image: P3280035.JPG]

sobie przypomniałem,
że i tak nie mam scyzoryka, aby wyryć od Pixi pozdrowienie
i uznałem to za od Anioła Stróża ostrzeżenie
i zawróciłem, a Baba Jaga już nie czekała
- innych straszyć pognała.

Tak, że sorki Cię Pixi.
A cała droga, jaką przebyłem, nie jest ani długa ani męcząca. 

Zaczyna się tu
[Image: P3280009.JPG]

przy klasztorze św. Katarzyny
[Image: P3280011.JPG]

i jest przyjemna i ma charakter wysokogórski.
[Image: P3280020.JPG]

[Image: P3280024.JPG]

Może jesteście ciekawi, jak się w ogóle dostałem z Warszawy w Góry Świętokrzyskie, a dokładnie tu
[Image: P3280042.JPG]

Oto pełna dokumentacja przejazdów.
[Image: P4020001.JPG]

[Image: P4020002.JPG]

I szybki powrót (bez pomocy Baby Jagi).
[Image: P4020003.JPG]

[Image: P4020004.JPG]

Specjalnie na początek zdobywania Korony Gór Polski wymyśliłem wycieczkę łatwą i krótką.
I to by było na tyle.
Żegnajcie Góry Świętokrzyskie.
Pozdrowienia od Pixi.
Przeczytałam post Jinksa z uroczymi wierszykami i przypomniało mi się, jak wchodziłam na Łysicę zimą 2009, w lutym. Mój syn był wtedy rozbrykanym 11-latkiem i miał równie rozbrykanego kumpla, też 11-latka. Wzięliśmy chłopaków na weekend w Góry Świętokrzyskie, żeby się dotlenili przed powrotem do szkoły po feriach (przebąblowanych w Warszawie).
Wchodziliśmy od strony klasztoru Św. Kaśki i schodziliśmy do wsi Kakonin, więc będzie ta sama kolejność i z grubsza te same obiekty co u Jinksa. Tyle, że pora roku inna - i polecam gorąco Góry świętokrzyskie właśnie w zimie! Dzień wprawdzie krótki, ale jeśli śnieg dopisze - jest bajkowo. Śnieg raz jest biały, raz błękitny, to znów różowy - wszystko zależy od oświetlenia. Las jodłowy obsypany śniegiem to koronkowa robota natury. Wydawałoby się, że las i śnieg, śnieg i las, no i ile można w końcu focić, a w ogóle to chyba za bardzo nie ma czego focić... ale w moim przypadku było wręcz przeciwnie - nie mogłam przestać. Mój mężuś też nie.
Weekend w Górach Świętokrzyskich - luty 2009, cd.

Weekend to sobota i niedziela. W sobotę był atak na Łysicę, a w niedzielę na Bodzentyn. Bodzentyn to miasto w Górach Świętokrzyskich, siedziba Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Jest tu parę zabytków i wyciąg narciarski "Baba Jaga". Chcieliśmy, żeby chłopaki pojeździli trochę na deskach, ale woleli brykać bez desek, ciskać sobie w nos śnieżkami, przewracać się i robić masę innych niepotrzebnych rzeczy. Zaciągnęliśmy ich więc na początek w ruiny zamku biskupów krakowskich, ale prawdę mówiąc nie jest to obiekt wart odwiedzin...

Znacznie lepsza opcja dla miłośników myszkowania po miejscowościach w rodzaju Bodzentyna to spacer na tutejszy żydowski cmentarz (czyli kirkut), oczywiście historyczny, bo po ludności żydowskiej (która przez II wojną stanowiła połowę populacji Bodzentyna) pozostały tylko wspomnienia. Kirkut w Bodzentynie może się pochwalić przepięknymi macewami, z nieźle zachowanymi inskrypcjami, płaskorzeźbami, a nawet polichromiami (czyli widać, że macewy były kiedyś kolorowe). Na cmentarzu tym pochowano matkę znanego pisarza Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, która zmarła na tyfus przed II wojną. Kirkut według mnie warto obejrzeć, macewy są fenomenalne Smile Takich ładnych nie widziałam nigdy wcześniej.
Zajrzeliśmy jeszcze do kościoła Wniebowzięcia NMP i Św. Stanisława, gotyckiego, ale nie to było ważne - zdumiała nas informacja, że kościół ten ma oryginalny ołtarz z katedry na Wawelu. Drewniany, złocony ołtarz wykonali w XVI wieku artyści włoscy, malarz z Wenecji i rzeźbiarz ze Sieny. Przyznaję, że jest bardzo ładny.
Chociaż w sumie kościół nie powala, ani od strony murów, ani od strony ołtarza i ambony, to jednak poza wawelskim ołtarzem są tu jeszcze inne skarby. Jest tak za sprawą biskupów krakowskich, którzy mieli siedzibę w Bodzentynie i ściągali tu wszystko, co mogli, a co było piękne i cenne. Naszą uwagę zwróciły stalle z barokowymi malowidłami przedstawiającymi sceny Męki Pańskiej.
W sumie - na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego tu nie ma, lecz do kościoła warto zajrzeć, o ile się potrafi skupić uwagę na detalach i docenić zgromadzone tu dzieła sztuki.

W mieście w okolicy rynku stoi drewniany dom z 1809 roku, tzw. Zagroda Czernikiewiczów, w której mieści się oddział Muzeum Wsi Kieleckiej. Pikna chałupa! (A tak naprawdę dom, nie chałupa, bo to część starej zabudowy miejskiej).

W Bodzentynie znalazłoby się jeszcze parę miejsc do złożenia wizyty, ale nam to, co zdążyliśmy zobaczyć, musiało wystarczyć. Chłopaki jęczeli o obiad i trzeba było zjeść, a potem wracać do Warszawy.

Na ziemię kielecką jeszcze na pewno powrócę, bo tam moje korzenie...
Będę kontynuować ten wątek, bo w roku 2016 ponownie byłem w Górach Świętokrzyskich, przy okazji zdobywania Dużej Srebrnej GOT.
Bo na tę odznakę oprócz dwóch wycieczek trzeba zdobyć 100 punktów w Górach Świętokrzyskich.
Wybór padł na Główny Szlak Świętokrzyski.

Wędrówkę rozpoczynamy w Kuźniakach na początku GSŚ na przystanku autobusowym.

0.00 Kuźniaki. Nieopodal przystanku pierwszy drogowskaz.
[Image: PB110118.jpg]

Po 3. minutach od drogowskazu jesteśmy przy sklepie Janex ABC, otwartym w święto, można się tu zaopatrzyć w niezbędne produkty i  pierwsze pieczątki do książeczek PTTK.
Grześ mój wnuk, ten po mojej lewej stronie na zdjęciu poniżej, też zdobywa odznakę -  Małą Srebrną GOT.

[Image: PB110117.jpg]

Za sklepem koło gospodarstwa nr 14 skręcamy w lewo i początkowo asfaltową, a potem polną drogą rozpoczynamy podejście. Wchodzimy na teren Suchedniowsko-Oblęgorskiego Parku Krajobrazowego. Szlak skręca w lewo w stronę lasu. Trzymając się prawej strony ścieżki, stopniowo wznosząc się, osiągamy wierzchołek Kużniackiej 365 m.
Po minięciu wierzchołka dochodzimy do grupy piaskowcowych skałek o charakterystycznym czerwonawym zabarwieniu z widoczną mineralizacją barytową. Tu schodzimy najpierw w lewo, a następnie łukiem w prawo na niewielką przełęcz. Po minięciu krzyża i gospodarstwa idziemy w górę gruntową drogą do miejsca oznaczonego tablicą Rezerwat Przyrody Perzowa Góra.
0.30 Rezerwat Przyrody Perzowa Góra.

[Image: PB110119.jpg]

Przy opisie trasy wspomagam się książką „Główny Szlak Świętokrzyski” Compass 2016.

Skręcamy w lewo i początkowo bardzo stromym stokiem szlak wyprowadza na grzbiet.
Pokazuję tę stromiznę na zdjęciu, ale to zdjęcie chyba nie odwzorowuje dokładnie rzeczywistości.

[Image: PB110123.jpg]

Skręcamy w prawo i idąc przez las osiągamy wierzchołek Perzowej 396 m.
0.45 Perzowa. Kamienny słupek i znak geodezyjny. Na grzbiecie znajduje się ciąg wychodni czerwonych piaskowców o długości ok. 180 m i wysokości 8 m.


[Image: PB110126.jpg]

[Image: PB110127.jpg]
Schodząc z wierzchołka po ok. 70 m dochodzimy do bloków skalnych z widocznym żeliwnym krzyżem.

[Image: PB110129.jpg]

[Image: PB110129.jpg]

[Image: PB110131.jpg]

[Image: PB110132.jpg]

i stajemy przed wejściem do Kapliczki św. Rozalii – patronki ciężko chorych.

[Image: PB110136.jpg]

[Image: PB110137.jpg]

[Image: PB110138.jpg]

[Image: PB110140.jpg]
Od kapliczki idziemy w dół  i dochodzimy na skraj lasu. 

1.05 Przekraczamy drogę Hucisko – Skoki i polną drogą ku widocznemu wzniesieniu Siniewskiej.

[Image: PB110142.jpg]

[Image: PB110145.jpg]

stopniowo wznosząc się dochodzimy  do zabudowań Sieniowa, gdzie wychodzimy na drogę asfaltową. Idąc w dół dochodzimy do miejsca wypoczynku z wieżą widokową wyposażoną w niedziałającą lunetę.

1.15 Wieża widokowa.

[Image: PB110146.jpg]

[Image: PB110147.jpg]

[Image: PB110148.jpg]

Po minięciu platformy skręcamy w lewo  i ścieżką pomiędzy gospodarstwami dochodzimy do lasu. Kierujemy się  ku wierzchołkowi Siniewskiej 449 m.

1.30 Siniewska Góra 449 m. Najwyższe wzniesienie Pasma Oblęgorskiego. Na słupku jest błąd w nazwie góry.

[Image: PB110149.jpg]

Spotkałem tu słynnego zdobywcę polskich gór o ksywce Włóczykij Sudecki.

[Image: PB110154.jpg]

Na wierzchołku skręcamy w prawo. Schodząc docieramy do drogi asfaltowej w Widomej. Szlak skręca    w kierunku widocznej Baraniej.  Mijamy gospodarstwa, wchodzimy w las i  podchodzimy na wierzchołek.

2.20  Barania 427 m. Górę porasta starodrzew jodłowo-bukowy, z dębem, grabem i sosną. Wiele drzew osiągnęło rozmiary pomnikowe. W celu ochrony tego bogactwa utworzono rezerwat „Barania Góra”.

[Image: PB110155.jpg]

Porzucamy na chwilę GSŚ, skręcając za znakami czarnymi w prawo ok. 2,5 km, by przy okazji zwiedzić Oblęgorek. Zwiedzamy tu Muzeum Henryka Sienkiewicza.

3.00  Oblęgorek. Muzeum Henryka Sienkiewicza. Na zwiedzanie trzeba przeznaczyć min. 1 godzinę. Sienkiewicz mieszkał tu od maja 1902 do sierpnia 1914 r., traktując eklektyczny dworek głównie jako letnią rezydencję. Tu powstały między innymi fragmenty „W pustyni i w puszczy”. Muzeum utworzono w 1958 r. Od 1976 r. jest to oddział Muzeum Narodowego w Kielcach.

[Image: PB110156.jpg]

Czeka nas jeszcze długi marsz asfaltem do Ciosowej i Podgórskiego Kącika Alicji.

4.30 Podgórski Kącik Alicji.
Drugi dzień wędrówki zaczynamy z Podgórskiego Kącika Alicji.

0.00 Podgórski Kącik Alicji.

[Image: PB120158.jpg]

Przechodzimy na drugą stronę ulicy i stajemy u stóp góry Ciosowa, pierwszego od zach. wzniesienia Wzgórz Tumlińskich.

[Image: PB120159.jpg]

[Image: PB120160.jpg]

0.10 Ciosowa 366 m. Zbudowana jest z piaskowców dolnotriasowych. Szlak doprowadza nas nad krawędź dawnego, czynnego już w średniowieczu kamieniołomu.

[Image: PB120163.jpg]

[Image: PB120165.jpg]

Zarastającą drogą dojazdową schodzimy do drogi asfaltowej, którą kierujemy się w lewo, by dojść do drogi krajowej nr 74. Patrząc na mapę, postanowiłem nie skręcać w prawo szosą szlakiem tylko iść na skrót w lewo i w prawo zielonym rowerowym. Ale to okazało się złym pomysłem, bo droga była błotnista, a zielonego nie mogliśmy znaleźć. Wróciliśmy więc z powrotem na szosę, przy przystanku autobusowym skręciliśmy w lewo w las i stopniowo oddalając się od drogi, doszliśmy do miejsca, gdzie szlak skręca w prawo (tam gdzie mieliśmy dojść rowerowym) i idąc pod górę wyraźną ścieżką weszliśmy na szczyt góry Kamień.
1.15 Kamień 399 m. Szczyt zbudowany jest z jasnych piaskowców liczących ok. 410 mln lat. W pobliżu szczytu zgrupowanie wychodni piaskowych zwane ”Piekło Kamień”.


[Image: PB120171.jpg]

Na szczycie skręcamy w lewo (uwaga na znaki!) w słabo widoczną ścieżkę, bo zasypaną.

[Image: PB120174.jpg]

Kierując się na pn. szlak najpierw stromo opada, aby następnie wspiąć się na wierzchołek Wykieńskiej 401 m. Z niego schodzimy bardzo stromym stokiem. Idziemy skrajem lasu do narożnika pól, gdzie skręcamy w prawo i mijając zabudowania dochodzimy do drogi asfaltowej w Tumlinie-Podgrodziu. Przekraczamy drogę na wprost i dochodzimy do miejsca gdzie szlak skręca w lewo. Mijamy wierzchołek Grodowej z lewej strony.
2.40 Rezerwat przyrody „Kamienne Kręgi”. Znajdują się tu naturalne wychodnie dolnotriasowych piaskowców oraz ich sztuczne odsłonięcia w starym nieczynnym kamieniołomie.


[Image: PB120175.jpg]



[Image: PB120177.jpg][Image: PB120179.jpg]



[Image: PB120180.jpg]
Na tabliczce jest napis Kopalnia Tumlin - Wstęp wzbroniony.

Dochodzimy do kapliczki.
2.55 Kapliczka pw. Przemienienia Pańskiego wzniesiona w 1850 r. na miejscu drewnianej.


[Image: PB120182.jpg]

Sprzed kapliczki schodzimy do drogi dojazdowej do kamieniołomu i nią do drogi Kielce -  Samsonów. Skręcamy i docieramy do przystanku autobusowego. Stąd pod górę w kierunku kościoła w  Tumlinie-Węglach.

3.10 Pamiątkowy znak na szlaku.

[Image: PB120184.jpg]

Idziemy drogą przez wieś.  Przechodzimy przez tory kolejowe i dochodzimy do granicy lasu. Idziemy szeroką leśną drogą, która kończy się po ok. 2 km. Dalej szlak skręca  w las, miejscami przez podmokły teren. Wychodzimy na grzbiet Sosnowicy 414 m.
4.10 Sosnowica 414 m. Mijamy polanę z miejscem do odpoczynku i leśną dróżką dochodzimy do drogi Kielce – Zagnańsk. Skręcamy w prawo i idziemy do miejsca, gdzie po lewej stronie drogi znajduje się utwardzony plac parkingowy. Wkraczamy na obszar Pasma Masłowskiego. Skręcamy w lewo i przez las dochodzimy do drogi S7, a następnie do drogi krajowej nr 73.
5.20 Dąbrowa.
Z Dąbrowy do Masłowa Pierwszego jest 7,1 km czyli 2.05 drogi czerwonym szlakiem GSŚ.
Oszukaliśmy trochę, bo zanim dojechaliśmy  z Warszawy było już późne przedpołudnie.
Więc trzeci dzień wyprawy rozpoczęliśmy z Masłowa Pierwszego. I tu zdobyliśmy pierwszą w drugim etapie wyprawy pieczątkę.

[Image: P5010187.jpg]



0.00 Masłów Pierwszy. 

[Image: P5010188.jpg]
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego wybudowany w latach 1927-1937  na miejscu drewnianego kościoła z XIX w., a jego bryła nawiązuje do architektury romańskiej i gotyckiej. Nie zwiedzaliśmy wnętrza, bo był zamknięty.

Z placu przed kościołem dochodzimy do ul. ks. Marszałka i skręcamy nią w lewo. Mijamy Gminny Ośrodek Kultury, przystanek autobusowy, lipę – pomnik przyrody i skrzyżowanie z ul. Podklonówką, dochodzimy do ul. Północnej i skręcamy w nią w prawo. 

[Image: P5010190.jpg]


Szlak początkowo drogą asfaltową, a następnie gruntową (uwaga na znaki!) doprowadza nas do pola przecinającego stok. Na grzbiecie pasma widać niewielką wieżę widokową.

[Image: P5010191.jpg]

Skręcamy w prawo i wychodzimy na grzbiet Pasma Masłowskiego.
1.00 Klonówka 473 m nieco po prawej od szlaku. Podążając dalej grzbietem mijamy niewielkie wychodnie skalne i dochodzimy do największej z nich zwanej Diabelskim (Wielkim) Kamieniem.

[Image: P5010194.jpg]

Wychodnia skalna zbudowana z kambryjskich piaskowców kwarcytowych. Mierzy ok. 5 m wys. 10 m długości i 8 m szer. i od 1954 r. jest pomnikiem przyrody. Skałka Diabelskiego Kamienia jest pęknięta na dwie części. W niektórych szczelinach widać wyraźne rysy, będące świadectwem przemieszczeń bloków skalnych wzdłuż tych powierzchni. Ławice piaskowców przecinają liczne żyły białego kwarcu. Z Diabelskim Kamieniem związanych jest kilka legend. Np. taka, że jest to kościół przemieniony za grzechy parafian w kamień, a nocą słychać tu bicie dzwonów, albo taka że jest to głaz, którym diabły chciały zniszczyć klasztor na Św. Krzyżu. Wyleciały one z piekła wraz z głazem przez otwór w jaskini Piekło. Zmęczone jego dźwiganiem zatrzymały się na odpoczynek na Klonówce. Kiedy chciały ruszyć w dalszą drogę we wsi zapiał kur i diabły straciły swą moc. Uciekając do piekła, pozostawiły głaz tam, gdzie go obecnie oglądamy.


Za Diabelskim Kamieniem szlak skręca w lewo i opada łukiem w dół. Po wyjściu z lasu idziemy w lewo. Przechodzimy przez zagajniki i wychodzimy na skraj pól. Rozpoczynamy zejście. W miejscu załamania linii lasu skręcamy lekko w prawo i bardzo stromym stokiem schodzimy w kierunku asfaltowej drogi Św. Katarzyna – Kielce. Uwaga brak pobocza i duży ruch samochodowy. Skrzyżowanie ze szlakiem niebieskim. Idziemy szosą w lewo ok. 300 m, mijamy przystanek autobusowy.

[Image: P5010197.jpg]

1.50 Skręcamy z asfaltu w prawo, w kierunku widocznego mostka na Lubrzance.

[Image: P5010198.jpg]

Wkraczamy w Pasmo Łysogórskie. Przekraczamy mostek i idąc w prawo (szlak niebieski odchodzi w lewo), zaczynamy podejście na Radostową. Stromą ścieżką mocno rozrytą wychodzimy na jej grzbiet. Skręcamy w lewo i wychodzimy na wierzchołek Radostowej 451 m z betonowym trójnogiem i znakiem geodezyjnym pod nim.

[Image: P5010199.jpg]


Jest to pierwszy od zach. szczyt Pasma Łysogórskiego. Ze szczytu schodzimy na wsch. Po wyjściu z lasu mijamy kolejną wychodnię piaskowców kambryjskich i szerokim stokiem z pięknym widokiem na zamykającą horyzont Łysicę. 
[Image: P5010200.jpg]
Schodzimy w dół do Kamienicy Bęczkowskiej. Pochodzimy lewą stroną stoku. Po wyjściu na grzbiet idziemy prosto polną drogą w kierunku widocznego lasu. Droga przechodzi w ścieżkę.
2.55 Wymyślona 415 m. Na jej wsch. stoku niewielka wychodnia piaskowców. 
[Image: P5010201.jpg]
Na wprost widać stożek Łysicy i białą sylwetkę kościoła w Św. Katarzynie. Schodzimy do ścieżki i skręcamy w lewo. Szlak zaczyna stromo opadać w dół, najpierw nieco w lewo a następnie łukiem w prawo. Trawersem rozpoczynamy podejście na Krajeński Grzbiet. Dochodzimy do gruntowej drogi w Krajnie Pierwszym i nią do drogi asfaltowej.
3.20 Początek asfaltu. Mijamy górną stację wyciągu narciarskiego w Krajnie-Zagórzu i wychodzimy na Przełęcz Krajeńską przy drodze Kielce–Św. Katarzyna. Na przełęczy znajduje się parking i przystanek linii autobusowych. Szlak prowadzi nas asfaltem w lewo do Św. Katarzyny.
4.00 Św. Katarzyna.
Pages: 1 2