Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
17-03-2019, 04:36
(This post was last modified: 17-03-2019, 05:07 by Jinks.)
Cisza, wszechogarniająca cisza.
Ani poszumu wiatru, ani szemrania strumyka.
Dopiero po chwili jakiś ptaszek kwili.
A przecież drzewiej inaczej było.
Stefan Żeromski „Puszcza Jodłowa”
„Pierwszy, co wtargnął z oszczepem czy siekierą brązową w dłoni, z południa od strony Wiślan czy z północy od strony Mazowszan, przeszedł przed czasami, które ima i swoimi sposoby utrwala dla potomnych plotka człowieka, drżał pewnie w sobie patrząc struchlałymi oczyma w puszczę Łysicy. Widział bowiem wokół siebie drzewa srogie, zwartym ostępem stojące, wyniosłe, borem niedosięgłym dla szybkolotnego spojrzenia wyległe w dal milami. Lękliwa cześć napełniała jego duszę, gdy mierzył nieznane i niewidzialne, grube, obłe, potężne pnie podarte od przepęknięć i okapane obarami żywicy, na sto łokci wybiegające pod niebo. Krzywymi pazurami korzeni wszczepione między omszałe, sterczące i nawalone skrzyżałe, między rumowie, które zwietrzały kwarzec górski wytwarza – spłaszczonymi koronami chwiejące się za wiatrem tam i sam – obwieszone ciemnozielonymi wieńcami igieł ulistwienia – obarczone licznymi ramionami spławów potężnych – pachnące balsamicznym olejem w nasionach zawartym – śpiewały przed nim własny poszum swój, puszczańskie wzdychanie, niemowny śpiew, który wszystko ludzkie zna i wspomina. Z ciemnej lasu gęstwiny szedł na jego duszę, nastawał i napastował głos dawien-dawny, nieodmienny, głęboki wysoki: ostrzeżenie i napomnienie, śmiech i płacz, duma zamierająca w pustce głuchej. A skoro zamierała nuta lasowa, wyrywało się z puszczy wycie wilka albo hukanie pochutliwe puchacza i przejmowało serce człowieka straszną bojaźnią.”
Za tak piękne pisanie wystawiono Żeromskiemu w Puszczy Jodłowej pomnik.
Bo teraz z Puszczy Jodłowej ostał się ino napis.
Bo tej puszczy dzisiejszej nawet nie można nazwać puszczą i nie przypomina w ogóle tej sprzed wieków.
Te drzewa rachityczne to nawet nie jodły a świerki, a objąć je można cherlawymi ramionami.
Smutno tam, tylko kamienie te same. Kamienie są od prawieków te same, bowiem związana jest z nimi legenda.
Kiedyś na szczycie Łysicy znajdowało się zamczysko i należało do dwóch sióstr. Starsza Jadwiga była zła i okrutna, ale właśnie w niej zakochał się z wzajemnością młody przystojny rycerz, który poprosił o gościnę w zamku. Uradzili potajemnie, że będą razem panować na zamku, a dobrą Agatę, choć nie wadziła nikomu, uważali za konkurencję i postanowili ją zgładzić. Jednakże Anioł Stróż czuwał nad Agatą i przestrzegł ją najpierw przed zrzuceniem z wieży a potem przed otruciem, a na złą Jadwigę i jej kochanka zesłał karę w postaci pioruna, który zniszczył zamek i spopielił ich ciała, a z zamku ostały się do dziś ino ruiny.
Dobra Agata nie wiedziała o złych knowaniach swej nikczemnej siostry, albo wiedziała ale w swej dobroci jej przebaczyła. W każdym razie wylała morze łez, z których powstało źródło znane dziś jako źródło św. Franciszka.
Miejscowi kąpią się w tej wodzie, bo lat od niej ubywa, a i turyści przecierają nią oczy, bo różne choroby oczu leczy, z oczu wszak pochodzi.
I mądrze robią, bo po co ma lecieć po próżnicy.
A dziś nie tylko rumowisko kamieni jest na szczycie.
Na tym krzyżu, u którego podnóża, aby oddać świadectwo mojej bytności tu, mój plecak stoi postawiony, tabliczka oznajmia „nieśmiertelnemu królowi wieków Jezusowi Chrystusowi głosi cześć i chwałę puszcza jodłowa”.
A Łysicę w Koronie Gór Polski symbolizuje tabliczka w moją czapkę przyodziana.
I jeszcze godzina zdobycia szczytu.
Nie tylko że cisza wietrzna, ale świeciło słoneczko i padało na zegarek na powyższym zdjęciu.
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
Na Łysą Górę zlatują się Baby Jagi na miotłach na sabat, ale na Łysicę też się czasami zapędzą, bo cały ten obszar to kraina latających czarownic.
Nocleg u Baby Jagi, żeby być upieczonym jak Jaś i Małgosia? O nie!
O! Wylądowała jedna przy drzewie obok mnie.
Teraz dopiero widzę, że ona ma specjalny pojazd, a jak cykałem byłem tak zszokowany, że nawet nie zauważyłem tego.
Dla Baby Jagi stworzyć taki wehikuł to nie większy wysiłek niż zjeść Jasia i Małgosię na śniadanie.
A że drzewa liściaste, rzekniesz!?
Baba Jaga może zrobić wszystko.
Dobrze, że nie zmieniła drzew w lądowisko.
A ze mnie, rozjuszona, mogła zrobić balona.
Nie dałem się uprowadzić Babie Jadze prosto do domu z Łysicy,
bo chciałem dotrzymać danej Pixi obietnicy
dojścia do św. Mikołaja kaplicy,
ale drogę zagradzały mi ciągle drzewa kłody,
a ja nie jestem już młody i przesądny jestem,
więc chociaż pierwszą
pokonałem,
to przy drugiej
sobie przypomniałem,
że i tak nie mam scyzoryka, aby wyryć od Pixi pozdrowienie
i uznałem to za od Anioła Stróża ostrzeżenie
i zawróciłem, a Baba Jaga już nie czekała
- innych straszyć pognała.
Tak, że sorki Cię Pixi.
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
A cała droga, jaką przebyłem, nie jest ani długa ani męcząca.
Zaczyna się tu
przy klasztorze św. Katarzyny
i jest przyjemna i ma charakter wysokogórski.
Może jesteście ciekawi, jak się w ogóle dostałem z Warszawy w Góry Świętokrzyskie, a dokładnie tu
Oto pełna dokumentacja przejazdów.
I szybki powrót (bez pomocy Baby Jagi).
Specjalnie na początek zdobywania Korony Gór Polski wymyśliłem wycieczkę łatwą i krótką.
I to by było na tyle.
Żegnajcie Góry Świętokrzyskie.
Pozdrowienia od Pixi.
Posts: 33
Threads: 6
Joined: Mar 2019
27-05-2019, 01:12
(This post was last modified: 19-03-2020, 06:16 by Pixi.)
Przeczytałam post Jinksa z uroczymi wierszykami i przypomniało mi się, jak wchodziłam na Łysicę zimą 2009, w lutym. Mój syn był wtedy rozbrykanym 11-latkiem i miał równie rozbrykanego kumpla, też 11-latka. Wzięliśmy chłopaków na weekend w Góry Świętokrzyskie, żeby się dotlenili przed powrotem do szkoły po feriach (przebąblowanych w Warszawie).
Wchodziliśmy od strony klasztoru Św. Kaśki i schodziliśmy do wsi Kakonin, więc będzie ta sama kolejność i z grubsza te same obiekty co u Jinksa. Tyle, że pora roku inna - i polecam gorąco Góry świętokrzyskie właśnie w zimie! Dzień wprawdzie krótki, ale jeśli śnieg dopisze - jest bajkowo. Śnieg raz jest biały, raz błękitny, to znów różowy - wszystko zależy od oświetlenia. Las jodłowy obsypany śniegiem to koronkowa robota natury. Wydawałoby się, że las i śnieg, śnieg i las, no i ile można w końcu focić, a w ogóle to chyba za bardzo nie ma czego focić... ale w moim przypadku było wręcz przeciwnie - nie mogłam przestać. Mój mężuś też nie.
Posts: 33
Threads: 6
Joined: Mar 2019
27-05-2019, 02:16
(This post was last modified: 19-03-2020, 06:23 by Pixi.)
Weekend w Górach Świętokrzyskich - luty 2009, cd.
Weekend to sobota i niedziela. W sobotę był atak na Łysicę, a w niedzielę na Bodzentyn. Bodzentyn to miasto w Górach Świętokrzyskich, siedziba Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Jest tu parę zabytków i wyciąg narciarski "Baba Jaga". Chcieliśmy, żeby chłopaki pojeździli trochę na deskach, ale woleli brykać bez desek, ciskać sobie w nos śnieżkami, przewracać się i robić masę innych niepotrzebnych rzeczy. Zaciągnęliśmy ich więc na początek w ruiny zamku biskupów krakowskich, ale prawdę mówiąc nie jest to obiekt wart odwiedzin...
Znacznie lepsza opcja dla miłośników myszkowania po miejscowościach w rodzaju Bodzentyna to spacer na tutejszy żydowski cmentarz (czyli kirkut), oczywiście historyczny, bo po ludności żydowskiej (która przez II wojną stanowiła połowę populacji Bodzentyna) pozostały tylko wspomnienia. Kirkut w Bodzentynie może się pochwalić przepięknymi macewami, z nieźle zachowanymi inskrypcjami, płaskorzeźbami, a nawet polichromiami (czyli widać, że macewy były kiedyś kolorowe). Na cmentarzu tym pochowano matkę znanego pisarza Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, która zmarła na tyfus przed II wojną. Kirkut według mnie warto obejrzeć, macewy są fenomenalne Takich ładnych nie widziałam nigdy wcześniej.
Zajrzeliśmy jeszcze do kościoła Wniebowzięcia NMP i Św. Stanisława, gotyckiego, ale nie to było ważne - zdumiała nas informacja, że kościół ten ma oryginalny ołtarz z katedry na Wawelu. Drewniany, złocony ołtarz wykonali w XVI wieku artyści włoscy, malarz z Wenecji i rzeźbiarz ze Sieny. Przyznaję, że jest bardzo ładny.
Chociaż w sumie kościół nie powala, ani od strony murów, ani od strony ołtarza i ambony, to jednak poza wawelskim ołtarzem są tu jeszcze inne skarby. Jest tak za sprawą biskupów krakowskich, którzy mieli siedzibę w Bodzentynie i ściągali tu wszystko, co mogli, a co było piękne i cenne. Naszą uwagę zwróciły stalle z barokowymi malowidłami przedstawiającymi sceny Męki Pańskiej.
W sumie - na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego tu nie ma, lecz do kościoła warto zajrzeć, o ile się potrafi skupić uwagę na detalach i docenić zgromadzone tu dzieła sztuki.
W mieście w okolicy rynku stoi drewniany dom z 1809 roku, tzw. Zagroda Czernikiewiczów, w której mieści się oddział Muzeum Wsi Kieleckiej. Pikna chałupa! (A tak naprawdę dom, nie chałupa, bo to część starej zabudowy miejskiej).
W Bodzentynie znalazłoby się jeszcze parę miejsc do złożenia wizyty, ale nam to, co zdążyliśmy zobaczyć, musiało wystarczyć. Chłopaki jęczeli o obiad i trzeba było zjeść, a potem wracać do Warszawy.
Na ziemię kielecką jeszcze na pewno powrócę, bo tam moje korzenie...
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
19-02-2020, 11:07
(This post was last modified: 20-03-2020, 10:14 by Jinks.)
Będę kontynuować ten wątek, bo w roku 2016 ponownie byłem w Górach Świętokrzyskich, przy okazji zdobywania Dużej Srebrnej GOT.
Bo na tę odznakę oprócz dwóch wycieczek trzeba zdobyć 100 punktów w Górach Świętokrzyskich.
Wybór padł na Główny Szlak Świętokrzyski.
Wędrówkę rozpoczynamy w Kuźniakach na początku GSŚ na przystanku autobusowym.
0.00 Kuźniaki. Nieopodal przystanku pierwszy drogowskaz.
Po 3. minutach od drogowskazu jesteśmy przy sklepie Janex ABC, otwartym w święto, można się tu zaopatrzyć w niezbędne produkty i pierwsze pieczątki do książeczek PTTK.
Grześ mój wnuk, ten po mojej lewej stronie na zdjęciu poniżej , też zdobywa odznakę - Małą Srebrną GOT.
Za sklepem koło gospodarstwa nr 14 skręcamy w lewo i początkowo asfaltową, a potem polną drogą rozpoczynamy podejście. Wchodzimy na teren Suchedniowsko-Oblęgorskiego Parku Krajobrazowego. Szlak skręca w lewo w stronę lasu. Trzymając się prawej strony ścieżki, stopniowo wznosząc się, osiągamy wierzchołek Kużniackiej 365 m.
Po minięciu wierzchołka dochodzimy do grupy piaskowcowych skałek o charakterystycznym czerwonawym zabarwieniu z widoczną mineralizacją barytową. Tu schodzimy najpierw w lewo, a następnie łukiem w prawo na niewielką przełęcz. Po minięciu krzyża i gospodarstwa idziemy w górę gruntową drogą do miejsca oznaczonego tablicą Rezerwat Przyrody Perzowa Góra.
0.30 Rezerwat Przyrody Perzowa Góra.
Przy opisie trasy wspomagam się książką „Główny Szlak Świętokrzyski” Compass 2016.
Skręcamy w lewo i początkowo bardzo stromym stokiem szlak wyprowadza na grzbiet.
Pokazuję tę stromiznę na zdjęciu, ale to zdjęcie chyba nie odwzorowuje dokładnie rzeczywistości.
Skręcamy w prawo i idąc przez las osiągamy wierzchołek Perzowej 396 m.
0.45 Perzowa. Kamienny słupek i znak geodezyjny. Na grzbiecie znajduje się ciąg wychodni czerwonych piaskowców o długości ok. 180 m i wysokości 8 m.
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
24-02-2020, 12:08
(This post was last modified: 24-02-2020, 12:11 by Jinks.)
Od kapliczki idziemy w dół i dochodzimy na skraj lasu.
1.05 Przekraczamy drogę Hucisko – Skoki i polną drogą ku widocznemu wzniesieniu Siniewskiej.
stopniowo wznosząc się dochodzimy do zabudowań Sieniowa, gdzie wychodzimy na drogę asfaltową. Idąc w dół dochodzimy do miejsca wypoczynku z wieżą widokową wyposażoną w niedziałającą lunetę.
1.15 Wieża widokowa.
Po minięciu platformy skręcamy w lewo i ścieżką pomiędzy gospodarstwami dochodzimy do lasu. Kierujemy się ku wierzchołkowi Siniewskiej 449 m.
1.30 Siniewska Góra 449 m. Najwyższe wzniesienie Pasma Oblęgorskiego. Na słupku jest błąd w nazwie góry.
Spotkałem tu słynnego zdobywcę polskich gór o ksywce Włóczykij Sudecki.
Na wierzchołku skręcamy w prawo. Schodząc docieramy do drogi asfaltowej w Widomej. Szlak skręca w kierunku widocznej Baraniej. Mijamy gospodarstwa, wchodzimy w las i podchodzimy na wierzchołek.
2.20 Barania 427 m. Górę porasta starodrzew jodłowo-bukowy, z dębem, grabem i sosną. Wiele drzew osiągnęło rozmiary pomnikowe. W celu ochrony tego bogactwa utworzono rezerwat „Barania Góra”.
Porzucamy na chwilę GSŚ, skręcając za znakami czarnymi w prawo ok. 2,5 km, by przy okazji zwiedzić Oblęgorek. Zwiedzamy tu Muzeum Henryka Sienkiewicza.
3.00 Oblęgorek. Muzeum Henryka Sienkiewicza. Na zwiedzanie trzeba przeznaczyć min. 1 godzinę. Sienkiewicz mieszkał tu od maja 1902 do sierpnia 1914 r., traktując eklektyczny dworek głównie jako letnią rezydencję. Tu powstały między innymi fragmenty „W pustyni i w puszczy”. Muzeum utworzono w 1958 r. Od 1976 r. jest to oddział Muzeum Narodowego w Kielcach.
Czeka nas jeszcze długi marsz asfaltem do Ciosowej i Podgórskiego Kącika Alicji.
4.30 Podgórski Kącik Alicji.
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
Drugi dzień wędrówki zaczynamy z Podgórskiego Kącika Alicji.
0.00 Podgórski Kącik Alicji.
Przechodzimy na drugą stronę ulicy i stajemy u stóp góry Ciosowa, pierwszego od zach. wzniesienia Wzgórz Tumlińskich.
0.10 Ciosowa 366 m. Zbudowana jest z piaskowców dolnotriasowych. Szlak doprowadza nas nad krawędź dawnego, czynnego już w średniowieczu kamieniołomu.
Zarastającą drogą dojazdową schodzimy do drogi asfaltowej, którą kierujemy się w lewo, by dojść do drogi krajowej nr 74. Patrząc na mapę, postanowiłem nie skręcać w prawo szosą szlakiem tylko iść na skrót w lewo i w prawo zielonym rowerowym. Ale to okazało się złym pomysłem, bo droga była błotnista, a zielonego nie mogliśmy znaleźć. Wróciliśmy więc z powrotem na szosę, przy przystanku autobusowym skręciliśmy w lewo w las i stopniowo oddalając się od drogi, doszliśmy do miejsca, gdzie szlak skręca w prawo (tam gdzie mieliśmy dojść rowerowym) i idąc pod górę wyraźną ścieżką weszliśmy na szczyt góry Kamień.
1.15 Kamień 399 m. Szczyt zbudowany jest z jasnych piaskowców liczących ok. 410 mln lat. W pobliżu szczytu zgrupowanie wychodni piaskowych zwane ”Piekło Kamień”.
Na szczycie skręcamy w lewo (uwaga na znaki!) w słabo widoczną ścieżkę, bo zasypaną.
Kierując się na pn. szlak najpierw stromo opada, aby następnie wspiąć się na wierzchołek Wykieńskiej 401 m. Z niego schodzimy bardzo stromym stokiem. Idziemy skrajem lasu do narożnika pól, gdzie skręcamy w prawo i mijając zabudowania dochodzimy do drogi asfaltowej w Tumlinie-Podgrodziu. Przekraczamy drogę na wprost i dochodzimy do miejsca gdzie szlak skręca w lewo. Mijamy wierzchołek Grodowej z lewej strony.
2.40 Rezerwat przyrody „Kamienne Kręgi”. Znajdują się tu naturalne wychodnie dolnotriasowych piaskowców oraz ich sztuczne odsłonięcia w starym nieczynnym kamieniołomie.
Na tabliczce jest napis Kopalnia Tumlin - Wstęp wzbroniony.
Dochodzimy do kapliczki.
2.55 Kapliczka pw. Przemienienia Pańskiego wzniesiona w 1850 r. na miejscu drewnianej.
Sprzed kapliczki schodzimy do drogi dojazdowej do kamieniołomu i nią do drogi Kielce - Samsonów. Skręcamy i docieramy do przystanku autobusowego. Stąd pod górę w kierunku kościoła w Tumlinie-Węglach.
3.10 Pamiątkowy znak na szlaku.
Idziemy drogą przez wieś. Przechodzimy przez tory kolejowe i dochodzimy do granicy lasu. Idziemy szeroką leśną drogą, która kończy się po ok. 2 km. Dalej szlak skręca w las, miejscami przez podmokły teren. Wychodzimy na grzbiet Sosnowicy 414 m.
4.10 Sosnowica 414 m. Mijamy polanę z miejscem do odpoczynku i leśną dróżką dochodzimy do drogi Kielce – Zagnańsk. Skręcamy w prawo i idziemy do miejsca, gdzie po lewej stronie drogi znajduje się utwardzony plac parkingowy. Wkraczamy na obszar Pasma Masłowskiego. Skręcamy w lewo i przez las dochodzimy do drogi S7, a następnie do drogi krajowej nr 73.
5.20 Dąbrowa.
Posts: 206
Threads: 19
Joined: Feb 2019
Z Dąbrowy do Masłowa Pierwszego jest 7,1 km czyli 2.05 drogi czerwonym szlakiem GSŚ.
Oszukaliśmy trochę, bo zanim dojechaliśmy z Warszawy był o już późne przedpołudnie.
Więc trzeci dzień wyprawy rozpoczęliśmy z Masłowa Pierwszego. I tu zdobyliśmy pierwszą w drugim etapie wyprawy pieczątkę.
0.00 Masłów Pierwszy.
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego wybudowany w latach 1927-1937 na miejscu drewnianego kościoł a z XIX w., a jego bryła nawiązuje do architektury romańskiej i gotyckiej. Nie zwiedzaliśmy wnętrza, bo był zamknięty .
Z placu przed kościołem dochodzimy do ul. ks. Marszałka i skręcamy nią w lewo. Mijamy Gminny Ośrodek Kultury, przystanek autobusowy, lipę – pomnik przyrody i skrzyżowanie z ul. Podklonówką, dochodzimy do ul. Północnej i skręcamy w nią w prawo.
Szlak początkowo drogą asfaltową, a następnie gruntową (uwaga na znaki!) doprowadza nas do pola przecinającego stok. Na grzbiecie pasma widać niewielką wieżę widokową.
Skręcamy w prawo i wychodzimy na grzbiet Pasma Masłowskiego.
1.00 Klonówka 473 m nieco po prawej od szlaku. Podążając dalej grzbietem mijamy niewielkie wychodnie skalne i dochodzimy do największej z nich zwanej Diabelskim (Wielkim) Kamieniem.
Wychodnia skalna zbudowana z kambryjskich piaskowców kwarcytowych. Mierzy ok. 5 m wys. 10 m długości i 8 m szer. i od 1954 r. jest pomnikiem przyrody. Skałka Diabelskiego Kamienia jest pęknięta na dwie części. W niektórych szczelinach widać wyraźne rysy, będące świadectwem przemieszczeń bloków skalnych wzdłuż tych powierzchni. Ławice piaskowców przecinają liczne żyły białego kwarcu. Z Diabelskim Kamieniem związanych jest kilka legend. Np. taka, że jest to kościół przemieniony za grzechy parafian w kamień, a nocą słychać tu bicie dzwonów, albo taka że jest to głaz, którym diabły chciały zniszczyć klasztor na Św. Krzyżu. Wyleciały one z piekła wraz z głazem przez otwór w jaskini Piekło. Zmęczone jego dźwiganiem zatrzymały się na odpoczynek na Klonówce. Kiedy chciały ruszyć w dalszą drogę we wsi zapiał kur i diabły straciły swą moc. Uciekając do piekła, pozostawiły głaz tam, gdzie go obecnie oglądamy.
Za Diabelskim Kamieniem szlak skręca w lewo i opada łukiem w dół. Po wyjściu z lasu idziemy w lewo. Przechodzimy przez zagajniki i wychodzimy na skraj pól. Rozpoczynamy zejście. W miejscu załamania linii lasu skręcamy lekko w prawo i bardzo stromym stokiem schodzimy w kierunku asfaltowej drogi Św. Katarzyna – Kielce. Uwaga brak pobocza i duży ruch samochodowy. Skrzyżowanie ze szlakiem niebieskim. Idziemy szosą w lewo ok. 300 m, mijamy przystanek autobusowy.
1.50 Skręcamy z asfaltu w prawo, w kierunku widocznego mostka na Lubrzance.
Wkraczamy w Pasmo Łysogórskie. Przekraczamy mostek i idąc w prawo (szlak niebieski odchodzi w lewo), zaczynamy podejście na Radostową. Stromą ścieżką mocno rozrytą wychodzimy na jej grzbiet. Skręcamy w lewo i wychodzimy na wierzchołek Radostowej 451 m z betonowym trójnogiem i znakiem geodezyjnym pod nim.
Jest to pierwszy od zach. szczyt Pasma Łysogórskiego. Ze szczytu schodzimy na wsch. Po wyjściu z lasu mijamy kolejną wychodnię piaskowców kambryjskich i szerokim stokiem z pięknym widokiem na zamykającą horyzont Łysicę.
Schodzimy w dół do Kamienicy Bęczkowskiej. Pochodzimy lewą stroną stoku. Po wyjściu na grzbiet idziemy prosto polną drogą w kierunku widocznego lasu. Droga przechodzi w ścieżkę.
2.55 Wymyślona 415 m. Na jej wsch. stoku niewielka wychodnia piaskowców.
Na wprost widać stożek Łysicy i białą sylwetkę kościoła w Św. Katarzynie. Schodzimy do ścieżki i skręcamy w lewo. Szlak zaczyna stromo opadać w dół, najpierw nieco w lewo a następnie łukiem w prawo. Trawersem rozpoczynamy podejście na Krajeński Grzbiet. Dochodzimy do gruntowej drogi w Krajnie Pierwszym i nią do drogi asfaltowej.
3.20 Początek asfaltu. Mijamy górną stację wyciągu narciarskiego w Krajnie-Zagórzu i wychodzimy na Przełęcz Krajeńską przy drodze Kielce–Św. Katarzyna. Na przełęczy znajduje się parking i przystanek linii autobusowych. Szlak prowadzi nas asfaltem w lewo do Św. Katarzyny.
4.00 Św. Katarzyna.
|