2.
Co do zakwaterowania, to wynajęliśmy pokój z łazienką i aneksem kuchennym w gospodarstwie agroturystycznym "Eden", położonym na jednym z końców świat, czyli we wsi Sędziszowa. Locum miało kilka wad, w tym było denerwująco ciasne, więc nie mogę go polecić całą sobą, zwłaszcza, że we dwoje płaciliśmy za troje (taki był nominalny rozmiar pokoju, a w rzeczywistości była to jedynka, ewentualnie jeden i pół tzn. dla rodzica z drobnym dzieckiem). Ale były też plusy: kaloryfery emitowały miliony kalorii (czy tam dżuli), a gorącej wody pod prysznicem nie zabrakło. Było to szczególnie ważne z uwagi na panujący na dworze ziąb. Spragnieni ciepełka, raczyliśmy się nim na kwaterze po powrocie z każdej zimnej włóczęgi.
Gospodyni "Edenu" o wyposażenie pokoi dba średnio, ale ogród i podwórko to już zupełnie inna historia. Teren wokół domu kojarzy się z rajem tak mocno, że niektórzy poszukiwali w nim nawet Ewy w stroju Adama
Ale najważniejsze jest, że "Eden" znajduje się 150 metrów od wielkiej atrakcji geologicznej zwanej Wielkimi (no właśnie) Organami Wielisławskimi. Jest to odsłonięte w dawnym kamieniołomie skupisko czerwonych, skalnych kolumn z porfiru sprzed 250 milionów lat. Całość znajduje się u podnóża góry Wielisławki - tej widoczne na zdjęciu z rajskiego ogrodu. Pech chce, że nie da się tam dojść na azymut spod płota kwatery, bowiem od Organów oddziela "Eden" rzeka Kaczawa, niemała i nie do sforsowania w bród, a most daleko. No, ale od czego są samochody?
Gdyby kto pytał, nie jestem (ani nie zamierzam być) geologiem, tak samo jak mój szanowny małżonek, jednak lubimy rozmaite skałki, zwłaszcza te ciekawie uformowane, więc regularnie jeździmy oglądać różne geo-cudaki. A słupki porfirowe w Sędziszowej to geologiczna rzadkość. Mamy tu strukturę kolumnową, która powstała podczas stygnięcia magmy.
Przy okazji góra Wielisławka to rezerwat przyrody, chroniący m.in. parę gatunków roślinek, w tym gwiazdnicę wielkokwiatową, którą w myślach nazywam "ślubnym bukietem". Słusznie, czy niesłusznie?
Spod Organów można iść na szczyt Wielisławki. To trasa 3-4 km, częściowo ścieżka edukacyjna i sądzę, że warto - ale my się nie wybraliśmy, bo zabrakło czasu. Tak to jest z atrakcjami, które się ma pod domem