05-03-2019, 07:22
Szosa prowadzi przez teren mniej zaludniony, środkiem równiny otoczonej górami i płaskiej jak przysłowiowy stół. Najpierw spostrzegamy resztki murów obronnych, niegdyś miały 120 wież, 4 km długości, i z pewnością wielometrową wysokość, dziś nie sięgają nawet 1 metra.
Spoglądamy na wykopaliska tylko przez płot bo wejście na teren odkrywki jest już zamknięte, na dodatek wyraźnie szykuje się na nas atak falangi ... baranów.
Uciekamy aby schronić się na noc w pobliskich górach i powracamy rankiem.
Antyczna Mantinea na planie owalu zajmowała całą równinę otoczoną wokół górami, jej odkopany teren, przecięty współczesną szosą to malutki fragmencik, zaledwie 1/100 powierzchni miasta, to ten prostokącik po środku. Miasto powstało z inicjatywy generała Epaminondasa, podobnie jak Megalopolis.
Spacerujemy wokół agory, centralnego placu miasta, pomiędzy płaskimi ruinami ważnych niegdyś budowli. Tablice informują, że były tu z trzech stron długie portyki z kolumnadą, półkolista ekserda z posągami przeznaczona na filozoficzne dyskusje, inne prostokątne budowle i małe świątynie.
Najbardziej rzuca się w oczy teatr dla 6200 widzów, nieźle zachowany a obok zarysy murów dwoch światyń ; Hery i Zeusa.
Nieco dalej był budynek dla obrad rady miasta (buleterion) a za nim łaźnie wybudowane później, już w okresie rzymskim. to najbardziej horyzontalne, greckie ruiny jakie zwiedzaliśmy dotąd, niskie murki i ani jednej stojącej kolumuny aby wzrok zaczepić. A w IV w.p.n.e. Mantinea rywalizowała z Tegeą i wspominał o niej nawet Homer.
Na wprost odkrywki archeologiczej znajduje się dziwaczy kościół Agia Fotini, wybudowany w latach 70-tych XX w. przez amerykańskiego fundatora, z pochodzenia Greka. Jego architektura jest mieszanką stylu bizantyjskiego i antycznych świątyń greckich, skomponowaną z różnych elementów połączonych swobodnie ale w dosyć harmonijny sposób. Obok stoi w podobnym stylu mała glorietta.
Spoglądamy na wykopaliska tylko przez płot bo wejście na teren odkrywki jest już zamknięte, na dodatek wyraźnie szykuje się na nas atak falangi ... baranów.
Uciekamy aby schronić się na noc w pobliskich górach i powracamy rankiem.
Antyczna Mantinea na planie owalu zajmowała całą równinę otoczoną wokół górami, jej odkopany teren, przecięty współczesną szosą to malutki fragmencik, zaledwie 1/100 powierzchni miasta, to ten prostokącik po środku. Miasto powstało z inicjatywy generała Epaminondasa, podobnie jak Megalopolis.
Spacerujemy wokół agory, centralnego placu miasta, pomiędzy płaskimi ruinami ważnych niegdyś budowli. Tablice informują, że były tu z trzech stron długie portyki z kolumnadą, półkolista ekserda z posągami przeznaczona na filozoficzne dyskusje, inne prostokątne budowle i małe świątynie.
Najbardziej rzuca się w oczy teatr dla 6200 widzów, nieźle zachowany a obok zarysy murów dwoch światyń ; Hery i Zeusa.
Nieco dalej był budynek dla obrad rady miasta (buleterion) a za nim łaźnie wybudowane później, już w okresie rzymskim. to najbardziej horyzontalne, greckie ruiny jakie zwiedzaliśmy dotąd, niskie murki i ani jednej stojącej kolumuny aby wzrok zaczepić. A w IV w.p.n.e. Mantinea rywalizowała z Tegeą i wspominał o niej nawet Homer.
Na wprost odkrywki archeologiczej znajduje się dziwaczy kościół Agia Fotini, wybudowany w latach 70-tych XX w. przez amerykańskiego fundatora, z pochodzenia Greka. Jego architektura jest mieszanką stylu bizantyjskiego i antycznych świątyń greckich, skomponowaną z różnych elementów połączonych swobodnie ale w dosyć harmonijny sposób. Obok stoi w podobnym stylu mała glorietta.