29-05-2022, 02:04
Inną wycieczkę odbyliśy na południe od Fecamp. Szosa prowadzi daleko od skalistego brzegu, który rozstępuje się tworząc obszerną zatokę, w której usadowiło się miasteczko Yport. Posiada nawet obszerną plażę, jednak dość kamienistą.
Znowu jest pora odpływu i woda ucieka daleko ukazując dość płaskie, kamieniste dno morskie.
Tradycyjne domki plażowe pamiętające jeszcze czasy pierwszych, modnych kąpieli morskich w minionym wieku.
Wszystkie starsze domy, kościoły, wszelkie budowle w miasteczku wzniesiono z czerwonych cegieł i kostki krzemiennej tworząc bardzo ciekawe efekty dekoracyjne i kolorystycznie. To bryły krzemienne zebrane na brzegu morza, bardziej lub mniej obrobione posłużyły za budulec.
Jeszcze dalej od Yport szosa pokonuje pofałdowany teren w wielu wirażach i pozwala spojrzeć z góry na malownicze, małe morskie zatoczki. W niewielkich osiedlach domki mają inny wygląd, te typowe „normandzkie” posiadają drewniany, widoczny szkielet w otynkowanym murze i bardzo wysoki dach często kryty gęstą, poszarzałą strzechą.
Wokół krajobraz tonie w zieloności, płaskie łąki, zielone trawy, świeża, wiosenna zieleń liści drzew dają wiele przyjemności oczom po zimowym pobycie wśrod szarych ścian miejskich budynków.
Następne miasto to Etretat, znane z dziwacznych formacji skalnego brzegu, spowodowanych erozją. Uwiecznione na licznych starych i nowych fotografiach; wysoki łuk skalny niby „brama do morza” i samotna iglica 70-metrowej wysokości przed nim, najlepiej widoczne są od strony pełnego morza. Jest to słynny od lat kurort z długą plażą z drobnych otoczaków obramowaną wysokimi skalistymi skarpami. Urocze miasateczko choć mocno zatłoczone nawet na wstępie do letniego sezonu.
Na ścianie jednego z hoteli w Etretat wymalowno widok najsłynnejszego obiektu tego wybrzeża (tym po lewej).
Z położonej trochę dalej na południe miejscowości Le Tilleul można zostawiając auto na obszernym parkingu zejść wytyczoną drogą przez las na brzeg morza, na plażę. Z niej widok na skałę w Etreta jest taki.
Zajeżdżamy jeszcze dalej na południe, aż do Cap d’Antifer, zejścia do morza tu nie ma za to jest latarnia morska a na łąkach pasą się dorodne krówki.
Dwie młode panienki... niestrachliwe, jedzą z ręki...
Cztery panny ale jeszcze jałóweczki ...
I wszechobecne mewy...
Znowu jest pora odpływu i woda ucieka daleko ukazując dość płaskie, kamieniste dno morskie.
Tradycyjne domki plażowe pamiętające jeszcze czasy pierwszych, modnych kąpieli morskich w minionym wieku.
Wszystkie starsze domy, kościoły, wszelkie budowle w miasteczku wzniesiono z czerwonych cegieł i kostki krzemiennej tworząc bardzo ciekawe efekty dekoracyjne i kolorystycznie. To bryły krzemienne zebrane na brzegu morza, bardziej lub mniej obrobione posłużyły za budulec.
Jeszcze dalej od Yport szosa pokonuje pofałdowany teren w wielu wirażach i pozwala spojrzeć z góry na malownicze, małe morskie zatoczki. W niewielkich osiedlach domki mają inny wygląd, te typowe „normandzkie” posiadają drewniany, widoczny szkielet w otynkowanym murze i bardzo wysoki dach często kryty gęstą, poszarzałą strzechą.
Wokół krajobraz tonie w zieloności, płaskie łąki, zielone trawy, świeża, wiosenna zieleń liści drzew dają wiele przyjemności oczom po zimowym pobycie wśrod szarych ścian miejskich budynków.
Następne miasto to Etretat, znane z dziwacznych formacji skalnego brzegu, spowodowanych erozją. Uwiecznione na licznych starych i nowych fotografiach; wysoki łuk skalny niby „brama do morza” i samotna iglica 70-metrowej wysokości przed nim, najlepiej widoczne są od strony pełnego morza. Jest to słynny od lat kurort z długą plażą z drobnych otoczaków obramowaną wysokimi skalistymi skarpami. Urocze miasateczko choć mocno zatłoczone nawet na wstępie do letniego sezonu.
Na ścianie jednego z hoteli w Etretat wymalowno widok najsłynnejszego obiektu tego wybrzeża (tym po lewej).
Z położonej trochę dalej na południe miejscowości Le Tilleul można zostawiając auto na obszernym parkingu zejść wytyczoną drogą przez las na brzeg morza, na plażę. Z niej widok na skałę w Etreta jest taki.
Zajeżdżamy jeszcze dalej na południe, aż do Cap d’Antifer, zejścia do morza tu nie ma za to jest latarnia morska a na łąkach pasą się dorodne krówki.
Dwie młode panienki... niestrachliwe, jedzą z ręki...
Cztery panny ale jeszcze jałóweczki ...
I wszechobecne mewy...