20-10-2019, 09:18
Zjeżdżamy do Trojana ; to dość duże rozległe, ciagnące się wzdłuż osi północ – południe miasto, zatrzymujemy się tylko na zakupy prowiantu i paliwa i jedziemy dalej przez Oreszak do słynnego Trojańskiego Monastyru pod wezwaniem „Zaśnięcia Bogurodzicy”.
Wiedzie do niego szeroka ulica, przy niej mehany, dalej kilka sklepików z pamiątkami. Dziś jest tu prawie pusto ale w świąteczny dzień kolorowy tłum wiernych i liczne stragany zapełniają całą przestrzeń. Na dziedziniec skryty za biało tynkowanym murem prowadzi, jak zwykle niewielka brama ale tutaj pod nadwieszonym, monumentanym, drewnianym gankiem.
Wchodzimy na pierwszy dziedziniec.
Cerkiew jest z 1835 roku, niewysoka, zdaje się być przytłoczona dachem krytym wielkimi płytami kamiennymi, na środku nawy ma wieżyczkę z kopułą o delikatnym wzorku z czerwonych ciegielek na białym tynku, a wzdłuż dwóch ścian, podcienia pokryte całkowicie malowidłami znanego malarza fresków Zahari Zografa ( XIX w.).
Wnętrze tonie w pomroku, po chwili wzrok się przyzwyczaja i dostrzegamy freski na ścianach, są wszędzie i na sklepieniach także, wykonane ręką tego samego malarza. Otacza nas obfitość świętych postaci, różne sceny biblijne niezupełnie dla nas zrozumiałe. Złocone postumenty wielkich ikon błyszczą w skąpym oświetleniu nadając im magiczny, niemal pozaziemski splendor. Między nimi jest dziwna ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem – wyraźnie mającej 3 ręce (?) , obecnie w srebrnych „rekawicach”. Ikonostas porzedza wspaniały, złocony, olbrzymi, nisko wiszący żyrandol z koroną. Od razu rzucają się w oczy jego ozdoby – wisiory z dorodnych strusich jaj. Zakazu fotografowania nie widać .. i oto efekt...
Z boku dziedzińca do zabudowań klasztornych przylega 3-piętrowa wieża. Cerkiew można obejść i podziwiać też z drugiego, tylnego dziedzińca z małym cmentarzykiem.
Na tych dzwonkach mnisi wygrywają apel na nabożeństwa.
Obszerne zabudowania klasztorne kryją na pięterku kilka sal muzealnych. W wypadku niezauważenia strzałki, kocurki was zaprowadzą...
Dziwny dokument ? To „firman” - dekret sułtański pozwalający mnichom odbudować zrujnowany monastyr w XVIII w. gdy tymi terenami władali Turcy Osmańscy.
Wiedzie do niego szeroka ulica, przy niej mehany, dalej kilka sklepików z pamiątkami. Dziś jest tu prawie pusto ale w świąteczny dzień kolorowy tłum wiernych i liczne stragany zapełniają całą przestrzeń. Na dziedziniec skryty za biało tynkowanym murem prowadzi, jak zwykle niewielka brama ale tutaj pod nadwieszonym, monumentanym, drewnianym gankiem.
Wchodzimy na pierwszy dziedziniec.
Cerkiew jest z 1835 roku, niewysoka, zdaje się być przytłoczona dachem krytym wielkimi płytami kamiennymi, na środku nawy ma wieżyczkę z kopułą o delikatnym wzorku z czerwonych ciegielek na białym tynku, a wzdłuż dwóch ścian, podcienia pokryte całkowicie malowidłami znanego malarza fresków Zahari Zografa ( XIX w.).
Wnętrze tonie w pomroku, po chwili wzrok się przyzwyczaja i dostrzegamy freski na ścianach, są wszędzie i na sklepieniach także, wykonane ręką tego samego malarza. Otacza nas obfitość świętych postaci, różne sceny biblijne niezupełnie dla nas zrozumiałe. Złocone postumenty wielkich ikon błyszczą w skąpym oświetleniu nadając im magiczny, niemal pozaziemski splendor. Między nimi jest dziwna ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem – wyraźnie mającej 3 ręce (?) , obecnie w srebrnych „rekawicach”. Ikonostas porzedza wspaniały, złocony, olbrzymi, nisko wiszący żyrandol z koroną. Od razu rzucają się w oczy jego ozdoby – wisiory z dorodnych strusich jaj. Zakazu fotografowania nie widać .. i oto efekt...
Z boku dziedzińca do zabudowań klasztornych przylega 3-piętrowa wieża. Cerkiew można obejść i podziwiać też z drugiego, tylnego dziedzińca z małym cmentarzykiem.
Na tych dzwonkach mnisi wygrywają apel na nabożeństwa.
Obszerne zabudowania klasztorne kryją na pięterku kilka sal muzealnych. W wypadku niezauważenia strzałki, kocurki was zaprowadzą...
Dziwny dokument ? To „firman” - dekret sułtański pozwalający mnichom odbudować zrujnowany monastyr w XVIII w. gdy tymi terenami władali Turcy Osmańscy.