Thread Rating:
  • 0 Vote(s) - 0 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bułgarska Stara Płanina – « misz-masz » przyrodniczo-folklorystyczny
#4
Opuszczamy Etropolski monastyr i obieramy drogę najkrótszą według mapy aby dojechać do Teteven. Drogowskazów oczywiście brak. Trafiamy do wsi Jamna, jak informuje tablica dużo wcześniej nim pokażą się jej pierwsze domy, a dalej ? Wydaje się, że wieś ciągnie się kilometrami, każde skrzyżowanie stawia nas przed wyborem dalszej drogi. Zaznaczam, że drogi są hmmm .... delikatnie asfaltowane… Gdy zatrzymujemy się na naradę na skomplikowanym skrzyżowaniu, jak na zamówienie nadchodzi z przeciwka rybak, zapewne wracając z niedzielnego połowu w pobliskiej rzece. Zapytany, objaśnia nam dokładnie dojazd do Teteven.
Stale jedziemy przez a raczej do Jamna, gdy myślimy, że to koniec wsi zaczyna się gęściejsza zabudowa. Sklepów brak, baru też nie ma, tylko jakiś maluti wyszynk piwa bez szyldu z męskim towarzystwem. A nam się marzyła romantyczna kawiarnia !
Koniec wsi, koniec drogi, znaczy niby szosa jest ale stoi « całkowity zakaz jazdy wszelkch pojazdów ». Czyżby o tym uprzejmy rybak zapomniał nam powiedzieć ? Po zastanowieniu ruszamy, jesteśmy za daleko aby wracać i sosunkowo blisko celu, w końcu mamy samochód z napędem 4x4 koła a policja raczej nas w tej głuszy nie będzie ścigać z mandatem.

Szosa jest kręta i nieco asfaltowana, to znaczy była asfaltowana  może 50 lat temu, teraz pełna dziur jak stary wełniany koc zapomniany na dnie kufra i pogryziony przez mole. Miejscami kamieniste lawiny co zeszły ze stromego zbocza zalegają na połowie drogi, w innych miejscach to połowa szerokości drogi zeszła do potoku wiele metrów niżej. Ogólnie jednak da się przejechać. Po kilkunastu kilometrach docieramy do znaczącego skrzyżowania i o dziwo – z tej strony nie ma zakazu ruchu po tej drodze !

Wróciliśmy do « cywilizowanego «  świata, szosa, dość szeroka, biegnie wzdłuż rzeki Czarny Vit, ma zabezpieczające barierki. Mijamy pojedyncze, rozrzucone zabudowania, potem bardziej zwarte, jakby centrum miasteczka, nazywa się także Czarny Vit.

Teraz mamy nowe, pilne zadanie – znaleźć łączkę na biwak trochę dalej od zabudowań. Wydaje się, że każde miejsce względnie płaskiego terenu zostało już od dawna wykorzystane na ludzkie siedziby. Wszędzie albo strome zbocze porośnięte gęstym lasem albo niedostępne koryto rzeki, nareszcie trafiamy na małą łączkę koło opuszczonego domu na brzegu na wpół wymarłej wsi. Jemy kolację, niebo wygwieżdżone, od czasu do czasu powiewa gorący fen, nie uważamy za konieczne rozstawić namiot, materace i śpiwory wystarczą…

W nocy budzi mnie odgłos grzmotów i zaraz niebo rozjaśniają coraz częstsze błyskawice. Natychmiast rozbijamy namiot tak szybko jak tylko się da na tak maleńkiej przestrzeni i wciągamy nasze posłania. Zdążyliśmy tuż przed nawałnicą ale wyznam, że stawianie namiotu o 4-ej nad ranem z szybkością zająca w podskokach nie należy do przyjemności. Rano, żeby odworzyć drzwi auta i zrobić śniadanie trzeba najpierw zwinąć namiot czyli poczekać aż wyschnie, na nasze szczęście słońce już świeci na nowo.

Fotek z tego epizodu nie ma bo nie był to czas przyjazny na fotografowanie.
Reply


Messages In This Thread
RE: Bułgarska Stara Płanina – « misz-masz » przyrodniczo-folklorystyczny - by Pixi - 10-10-2019, 03:01



Users browsing this thread: 1 Guest(s)