10-06-2023, 05:03
Architekt Antoni Gaudi zaprojektował wiele obiektów w Barcelonie, wszystkie, choć odmienne, charaktaryzują się tym jego specyficznym stylem i mozaikami.
Dom Vicens to było jego pierwsze większe dzieło, wybudowane w końcu XIX w. Widać w nim duże wpływy sztuki orientalnej i liczne dekoracje ceramiczne. Wnętrza są jeszcze bardziej kolorowe i „kafelkowe”.
W niedzielę slońce przygrzewa od rana, jak większość mieszkańców, wybieramy się nad morze, ale nie na plażę jak liczne skromnie ubrane panienki, ale na wzgórze Montjuic (dojazd metrem a potem kolejką linowo-torową, za 1 bilet). Jest tu park na spacerki, dawna twierdza do zwiedzania i z góry rozległa panorama na morze i miasto.
W 1992 na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie na tym wzgórzu wybudowano stadiony i baseny. Z wysokiego tarasu ponad nimi, po konsumpcji tapas popijamy piwko i podziwiamy panoramę miasta z doskonale widocznymi wieżami Sagrada Familia, stąd dopiero można ocenić ich wysokość.
Powoli, zza gór na horyzoncie wypływają sine chmury, ustępujące słonce nadaje miastu specyficzny koloryt i niebawem zaczyna się długtrwała nawałnica z piorunami.
Z najważnieszych obiektów projektowanych przez Gaudiego pozostał nam jeszcze do obejrzenia park Guell. Idziemy pieszo, bo to blisko naszej kwatery. Bilety można wykupić przy wejściu w Informacji turystycznej, choć lepiej internetowo aby nie czekać w tłumie na wejście. Warto też wykupić bilety na film o twórczości Gaudiego, prezentowany przez barcelońskiego jaszczura... ! Park jest na wzgórzu, dość rozległy, najciekawsze obiekty to pawilony przy wejściu pokryte zewnątrz i wewnątrz kolorową ceramiką, wielki taras na kolumnach z fantazyjnymi siedzeniami wokół, pokrytymi kawałkami płytek ceramicznych, układanymi w fantazyjne wzory oraz fontanna jaszczura poniżej.
Ostatniego dnia pobytu, po śniadaniu, przygotowaniu kanapek na wieczorny lot, opuściliśmy przed południem sympatyczną kwaterę, udając się z bagażami pod Łuk Triumfalny i do parku Ciutadella.
Nasze suweniry
Po południu dotarliśmy do placu Catalunya, skąd niebieski aerobus zawiózł nas na lotnisko.
Dom Vicens to było jego pierwsze większe dzieło, wybudowane w końcu XIX w. Widać w nim duże wpływy sztuki orientalnej i liczne dekoracje ceramiczne. Wnętrza są jeszcze bardziej kolorowe i „kafelkowe”.
W niedzielę slońce przygrzewa od rana, jak większość mieszkańców, wybieramy się nad morze, ale nie na plażę jak liczne skromnie ubrane panienki, ale na wzgórze Montjuic (dojazd metrem a potem kolejką linowo-torową, za 1 bilet). Jest tu park na spacerki, dawna twierdza do zwiedzania i z góry rozległa panorama na morze i miasto.
W 1992 na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie na tym wzgórzu wybudowano stadiony i baseny. Z wysokiego tarasu ponad nimi, po konsumpcji tapas popijamy piwko i podziwiamy panoramę miasta z doskonale widocznymi wieżami Sagrada Familia, stąd dopiero można ocenić ich wysokość.
Powoli, zza gór na horyzoncie wypływają sine chmury, ustępujące słonce nadaje miastu specyficzny koloryt i niebawem zaczyna się długtrwała nawałnica z piorunami.
Z najważnieszych obiektów projektowanych przez Gaudiego pozostał nam jeszcze do obejrzenia park Guell. Idziemy pieszo, bo to blisko naszej kwatery. Bilety można wykupić przy wejściu w Informacji turystycznej, choć lepiej internetowo aby nie czekać w tłumie na wejście. Warto też wykupić bilety na film o twórczości Gaudiego, prezentowany przez barcelońskiego jaszczura... ! Park jest na wzgórzu, dość rozległy, najciekawsze obiekty to pawilony przy wejściu pokryte zewnątrz i wewnątrz kolorową ceramiką, wielki taras na kolumnach z fantazyjnymi siedzeniami wokół, pokrytymi kawałkami płytek ceramicznych, układanymi w fantazyjne wzory oraz fontanna jaszczura poniżej.
Ostatniego dnia pobytu, po śniadaniu, przygotowaniu kanapek na wieczorny lot, opuściliśmy przed południem sympatyczną kwaterę, udając się z bagażami pod Łuk Triumfalny i do parku Ciutadella.
Nasze suweniry
Po południu dotarliśmy do placu Catalunya, skąd niebieski aerobus zawiózł nas na lotnisko.