To jest taka odznaka, że się chodzi po górach i zbiera pieczątki w specjalnej książeczce.
I jak się uzbiera odpowiednią ilość punktów stosownie do regulaminu, to daje się tę książeczkę do potwierdzenia i dostaje się odznakę.
Jak miałem 16 lat to zdobyłem małą brązową, a jak 18 lat to małą srebrną i potem ta książeczka gdzieś mi zginęła.
Teraz kilka lat temu znalazłem ją i jak zdobywałem Koronę Gór Polski, to przy okazji wpisywałem też punkty na małą złotą.
I zdobywszy Babią Górę, uzyskałem ilość wymaganych punktów do małej złotej GOT.
Potem nadszedł czas na dużą GOT też 3-stopniową. Ją się zdobywa trochę inaczej, już bez punktów trzeba samemu planować wycieczki spełniające określone kryteria. Na każdy stopień w innej grupie górskiej.
Mam już wiele gór, wiele szczytów w nogach, polskich i zagranicznych... a zaczęło się właśnie od zdobywania poszczególnych stopni GOT-u. Nie dla wyścigu a tak, po prostu przy okazji wędrowania po górach, noclegów w schroniskach, dla przyjemności kolekcjonowania kolejnych pieczątek jako pamiątek o niepowtarzalnym rysunku. Owszem, była mała rywalizacja między znajomymi ale i sympatyczne relacje i porady, opowieści... według zasady: w górach jest wszystko co kocham...
A potem wreszcie zdobyta błyszcząca odznaka przypięta na plecaku czy na pasku i obnoszona z dumą... co za radość i satysfakcja.
I teraz zaobserwowałem, że młode pokolenie też chętnie biega po górach i zdobywa różne odznaki. Osobistym moim sukcesem jest zainfekowanie wnuczka, który chętnie chodzi ze mną i cieszy się, że zdobywa punkty i zdobył w tym roku małą złotą.
A ja mam już dużą srebrną. Do zdobycia dużej złotej został mi jeszcze Beskid Śląski i Żywiecki, Beskid Niski, oraz Tatry Zachodnie, Wysokie i Podtatrze.
Ponadto zdobywam przy okazji jeszcze raz KGP wraz z wnuczkiem, aby mieć odznakę i dyplom.
Będę tu opisywał kolejne wycieczki.
I jak się uzbiera odpowiednią ilość punktów stosownie do regulaminu, to daje się tę książeczkę do potwierdzenia i dostaje się odznakę.
Jak miałem 16 lat to zdobyłem małą brązową, a jak 18 lat to małą srebrną i potem ta książeczka gdzieś mi zginęła.
Teraz kilka lat temu znalazłem ją i jak zdobywałem Koronę Gór Polski, to przy okazji wpisywałem też punkty na małą złotą.
I zdobywszy Babią Górę, uzyskałem ilość wymaganych punktów do małej złotej GOT.
Potem nadszedł czas na dużą GOT też 3-stopniową. Ją się zdobywa trochę inaczej, już bez punktów trzeba samemu planować wycieczki spełniające określone kryteria. Na każdy stopień w innej grupie górskiej.
Mam już wiele gór, wiele szczytów w nogach, polskich i zagranicznych... a zaczęło się właśnie od zdobywania poszczególnych stopni GOT-u. Nie dla wyścigu a tak, po prostu przy okazji wędrowania po górach, noclegów w schroniskach, dla przyjemności kolekcjonowania kolejnych pieczątek jako pamiątek o niepowtarzalnym rysunku. Owszem, była mała rywalizacja między znajomymi ale i sympatyczne relacje i porady, opowieści... według zasady: w górach jest wszystko co kocham...
A potem wreszcie zdobyta błyszcząca odznaka przypięta na plecaku czy na pasku i obnoszona z dumą... co za radość i satysfakcja.
I teraz zaobserwowałem, że młode pokolenie też chętnie biega po górach i zdobywa różne odznaki. Osobistym moim sukcesem jest zainfekowanie wnuczka, który chętnie chodzi ze mną i cieszy się, że zdobywa punkty i zdobył w tym roku małą złotą.
A ja mam już dużą srebrną. Do zdobycia dużej złotej został mi jeszcze Beskid Śląski i Żywiecki, Beskid Niski, oraz Tatry Zachodnie, Wysokie i Podtatrze.
Ponadto zdobywam przy okazji jeszcze raz KGP wraz z wnuczkiem, aby mieć odznakę i dyplom.
Będę tu opisywał kolejne wycieczki.