Thread Rating:
  • 0 Vote(s) - 0 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Trzy dni w Andorze
#1
Malutki, górzysty kraj w Pirenejach, wciśnięty pomiędzy Francję i Hiszpanię jest nie tylko zimowym rajem dla narciarzy i oazą dla tanich zakupów, zwłaszcza alkoholu i papierosów.

[Image: map-andora.jpg]

Kraj jest ciekawym reliktem średniowiecznej, feudalnej historii Europy. Księstwo powstało w 780 roku za panowania Karola Wielkiego, jako podziękowanie mieszkańcom regionu za pomoc w walce z Maurami. Od XIII w. na mocy dawnego, unikalnego układu jest współzarządzane przez dwóch książat; katalońskiego i francuskiego. W naszych, nowoczesnych czasach są to w efekcie biskup Urgell i prezydent Francji.
Niemniej Andora ma swój parlament, stolicą jest Andorra la Vella, językiem oficjalnym - kataloński a monetą euro. Główna droga przebiega przez dolinę rzeki Valira i jej dopływów i łączy dwa przejścia graniczne; El Pas de la Casa z Francją i Farga de Molas z Hiszpanią. Boczne drogi prowadzą w podgraniczne góry do ośrodków narciarskich.
 
Są dwie skrzynki pocztowe ; jedna na przesyłki do Francji, druga na przesyłki do Hiszpanii.

[Image: and33.jpg]

Wjeżdżamy majowym popołudniem szosą od francuskiej strony. Szybko mijamy kolorowe miasteczko wysokich domów handlowych, na początku XX w. była tu tylko chatka jedynego pasterza...

Otula nas chłodne, wysokogórskie powietrze i zaskakuje widok ośnieżonych, skalistych gór. Nic dziwnego, wspinamy się na wysokość 2000 m npm a okoliczne szczyty mają prawie o tysiąc więcej. Droga wcina się w głęboką dolinę rzeki Valira szeregiem niezliczonych serpentyn. Sezon narciarski jest już zamknięty, hotele i ulice puste tylko zbocza noszą liczne ślady narciarskich szusów.

Zatrzymujemy się na kampingu w Canillo, niewielkim miasteczku o lokalnym kolorycie; wszystkie domy mają ściany okładane płytami z miejscowego granitu w kolorze szarym, brunatnym, czarnym. Robią wrażenie solidnych, poważnych, trochę smutnych ale z pewnością doskonale przystosowanych do surowego klimatu. Niewielki kamping przy głównej drodze jest jeszcze pustawy, nieliczni goście zamieszkują drewniane bungalowy, jest parę kamperów i kilku, jak my, namiotowców. W nocy lodowate powietrze pod gwiaździstym niebem zapędza nas szybko do namiotu.
Słonecznym rankiem rozglądamy się wokół... Tam, wysoko w górze widać sylwetkę wysuniętego nad przepaścią pomostu, widok z niego na dolinę musi być wspaniały. Napewno tam pojedziemy... jutro.

[Image: and01.jpg]

Pierwsze kroki kierujemy do zabytkowego kościoła Sant Johan de Caselles z XI-XII w., stoi tuż przy drodze blisko Canillo.

[Image: and07.jpg]

Typowy przykład romańskiej architektury andorskiej; jedna nawa, ołtarz w półkorągłej absydzie i „obowiązkowa” wysoka, wysmukła wieża. Wewnątrz na ścianie oryginalny fresk z gipsową figurą Chrystusa Ukrzyżowanego, mocno zniszczoną niestety, a za ciekawie dekorowaną kratą mieści się cenny 16-wieczny ołtarz.

[Image: and03.jpg]

[Image: and04.jpg]

[Image: and06.jpg]

[Image: and05.jpg]
Reply
#2
Na południe od Canillo w lesie, położony jest zespół klasztorny Meritxell. To bardzo malowniczy, unikalny obiekt łączący starą i nowoczesną architekturę. Sanktuarium jest poświęcone patronce Andory, Matce Boskiej.
Cała budowla spaliła się w czasie wielkiego pożaru w 1972 r.
Obiekt szybko odbudowano według ciekawego projektu, symbolizującego historyczną ciągłość; granitowe mury i wieże, ażurowe łuki sklepień, przeszklone i lustrzane ściany powielające w nieskończoność formy arcitekturalne, subtelna gra świateł i cieni nadają mu niepowtarzalny urok.


[Image: and08.jpg]

[Image: and09.jpg]

[Image: and10.jpg]

[Image: and13.jpg]

Klasztor wewnątrz

[Image: and14.jpg]

[Image: and15.jpg]

[Image: and52.jpg]

[Image: and53.jpg]

cdn
Reply
#3
Kaplica z XII w. mocno ucierpiała w czasie pożaru. Cenne ołtarze zostały stracone bezpowrotnie, na ich miejsce ustawiono wielkie czarno-białe fotografie.

W 1983 roku widać było jeszcze ślady nie tak dawnego pożaru sanktuarium. Ta są moje archiwalne zdjęcia.

[Image: and11.jpg]

[Image: and54.jpg]

[Image: and55.jpg]

Ten ołtarz juzż nie istnieje - nie przeżył pożaru !

[Image: and63.jpg]

Słynna figurka Matki Boskiej stoi w kościele przy ołtarzu.

[Image: and12.jpg]
Jeszcze kilka fotek z Meritxell

[Image: and58.jpg]

[Image: and62.jpg]

Widok z góry

[Image: and56.jpg]
Reply
#4
Kolejne miasto, już większe to Encamp; ekspansja nowoczesnej architektury nie zniszczyła starego miasteczka Bons z XVI-XVII w; dziś właściwie przedmieścia za rzeką. Szare granitowe domy kryte szarymi płytkami z łupka przy brukowanych uliczkach rozsiadły się u podnóża XII-wiecznegoy kościoła św. Roma wzniesionego na górce.

[Image: and16.jpg]

[Image: and20.jpg]

[Image: and18.jpg]

A taki jest z drugiej strony

[Image: and19.jpg]

Tu archiwalny widok z 1983 roku

[Image: and49.jpg]

Jeszcze wyżej średniowieczna, obronna Wieża Maurów pozwala na rzut oka na panoramę miasta za cenę pokonania wielu metalowych, ażurowych schodków.

[Image: and17.jpg]

Dawniej, w 1983 roku była zapomnianą ruiną, obecnie podreperowana betonem jest rozpoznawalnym z dala elementem górskiego pejzażu.

[Image: and50.jpg]

Widok z gory na miasto Encamp

[Image: and21.jpg]

Popołudniem zjeżdżamy do stolicy Andora la Vella aby rozejrzeć się w temacie ewentualnych przyszłych zakupów, czyli co gdzie i za ile. Pierwsze wrażenie: problem z parkowaniem bo nie my jedni wpaliśmy na taki pomysł, gdzie kupować ? wszędzie, markietów i sklepów markowych nie brak, po ile – a to zależy co, alkohole i papierosy sypnią się prawie darmo z andorskiego rogu obfitości, tylko obostrzenia celne hamują apetyt...
Reply
#5
Następny dzień zaczynamy od zdobywania, autem oczywiście, wspomnianego, widocznego z kampingu pomostu - miradora Roc del Quer wysunietego na 20 m w ... nicość. Szosa wspina się zakosami coraz wyżej, tutejsze doliny są wszystkie w formie litery V i o ostrospadzistych zboczach. To kolejne fałdowania górskie je wypietrzyły a ostatecznie doszlifowała epoka lodowcowa.

Taką drogą wjechaliśmy na górę.

[Image: and27.jpg]

Mały spacerek od parkingu na pomost i ... widok z góry zapiera dech w piersiach. Jesteśmy wysoko, bardzo wysoko, ponad 2000 m npm, na wprost góry, dołem malusieńkie domki. Chyba jestem w świecie Guliwera...

[Image: and24.jpg]

W podłodze pomostu są szklane płyty, stojąc na nich widać przepaść pod nogami ; skaliste, strome zbocze, drzewa w dole... Niektórzy je strachliwie omijają...

[Image: and25.jpg]

Patrzę wokół ... jestem ptakiem, jestem orłem, lecę wysoko nad górami, nad dolinami, nade mną już tylko niebo....

[Image: and28.jpg]

[Image: and29.jpg]

A ten, Odważny, wylazł za barierkę i pewnie zaraz skoczy....

[Image: and26.jpg]

A wokół drzewa umierają stojąc.

[Image: and30.jpg]
Reply
#6
Dalej szosa prowadzi poprzez przełęcz Ordino na wysokości 1980 m do miasteczka Ordino. Bardzo tu ładnie, granitowe domy o architekturze dopasowanej do starej tradycji i regionalnych, naturalnych wymagań klimatycznych, szerokie ulice, zielone ogrody. 
 Tylko w starszej XVII – XIX w. części miasta brukowne uliczki są węższe, czasem całkiem wąsiutkie.

[Image: and31.jpg]

[Image: and36.jpg]

W obszernym budynku bogatej, lokalnej rodziny arystokratycznej z 17-go wieku mieści się muzeum entograficzne.

Kościół Sant Corneli i Sant Cebria z wieżą zegarową pamięta czasy średniowiecza mimo późniejszej przebudowy. 17-wieczne, żelazne kraty dekoracyjne doskonale pasują do nowoczesnych metalowych figur świętych patronów uczepionych wysoko na ścianach.

[Image: and32.jpg]

[Image: and35.jpg]

[Image: and34.jpg]
Reply
#7
3 km na północ za Ordino leży wioska La Cortinada. To dla obejrzenia jej romańskiego kościółka Sant Marti z XIII w. tu przyjechaliśmy. Mimo przebudowy w XVII w. zachował swoją formę tak charakterystyczną dla andorskich budowli sakralnych, wieże ma tylko trochę niższą.

[Image: and39.jpg]

[Image: and40.jpg]

Ozdobne drzwi wejściowe.

[Image: and60.jpg]

Niestety kościół jest zamkniety i nie dane nam obejrzeć jego wnetrze.

Na wprost kościoła nad wartko płynącą, pieniącą się rzeką rozłożyły się 16-wieczny młyn i tartak Cal Pal wykorzystujące jej siłę napedową. Teraz już nie mielą i nie piłują, stanowią tylko zabytki przeszłości.

[Image: and57.jpg]

[Image: and42.jpg]

[Image: and41.jpg]

Jeszcze dalej, leży malutki Llorts, aktualnie liczy niecałe dwie setki stałych mieszkańców. W okolicy działała w XVII - XIX w. kopalnia rudy żelaznej, jej wydobywanie i przerabiane było najważniejszą działalnością przemysłową Andory. Starą kopalnię można teraz zwiedzać.

Malutki kościółek Sant Serni z prostą wieżyczką na dwa dzwony, adekwatny do ilości mieszkańców widać tuż przy szosie.

[Image: and37.jpg]

Najbardziej reprezentacyjny dom mieści restaurację a do tych położonych wyżej na zboczu prowadzi naprawdę wąska uliczka.

[Image: and38.jpg]

[Image: and59.jpg]
Reply
#8
Zmieniamy diametralnie kierunek, udajemy się na zachód, kręta szosa prowadzi nas w wysokie góry do miasteczka Pal. Zgrupowanie granitowych domów, ich dachy kryte szarymi łupkowymi płytkami pobłyskują w słońcu, ponad nimi wznosi się wieża romańskiego kościoła. Trzeba będzie drapać się pod górkę, auto zostaje na dole na parkingu.

[Image: and45.jpg]

[Image: and43.jpg]

Zagłębiamy się w plataninę domów i budynków gospodarczych przy uliczkach brukowanych lokalnymi kamieniami. Kościół Sant Climent wybudowany w XII w. doskonale zachował swój pierwotny charaker mimo późniejszej rozbudowy. Piękna wysmukła wieża z trzema piętrami otworów nadaje mu wiele uroku.

[Image: and44.jpg]

Z tarasu podziwiamy zieloną dolinę i pobliskie, zalesione góry.

[Image: and46.jpg]
Reply
#9
Szosa wije się licznymi zakrętami prowadząc w coraz wyższe góry, osiągamy przełęcz Botella 2069 m npm, domenę narciarzy. Wyciągi już nie działają, z języków śniegu spływają po zboczach strumyki wody tworząc błotniste bajorka w wydeptanych miejscach.

[Image: and64.jpg]

[Image: and65.jpg]

Na horyzoncie bieleją płaty śniegu pozostałe w wyzszych górach choć słońce przygrzewa już całkiem wiosennie.

[Image: and47.jpg]

[Image: and48.jpg]
Reply
#10
Nadszedł czas zakupów, robimy je w stolicy, w Andorra la Vella, wielkich markietów tu pełno. Od kolorowych opakowań, buteleczek, pudełeczek aż oczy bolą. Przy tak niskich cenach, zwłaszcza na trunki i cygarety trudno się dziwić, że wszyscy tu chodzą z torbami...

Potem, dla zmiany nastroju na mniej komercjalny a bardziej spirytualny (hmm... ) zbaczamy do miasteczka Escaldes Engordany aby obejrzeć jeszcze jeden romański kościółek Sant Miquel d’Engolasters, to niedaleko ale mocno pod górkę. XII-wieczny, niewielki, o zgrabnych proporcjach z wyjątkowo wysoką wieżą stoi tuż przy drodze, samotnie na łące na wysokości ponad 1500 m npm. Niestety także jest zamknięty.

[Image: and22.jpg]

[Image: and23.jpg]

Niezależne od nas przeciwności nie pozwoliły nam na zrealizowanie całej zaplanowanej trasy. Pogoda się zbiesiła, napłynęły szare chmury z deszczowym bagażem a i czasu nam zabrakło.

Tego kościoła w Sant Julia de Loria blisko granicy z Hiszpania już nie dane nam było obejrzeć. Skąd więc to zdjęcie ? Z pradawnego zwiedzania Andory latem w 1983 roku...

[Image: and61.jpg]
Reply




Users browsing this thread: 1 Guest(s)