Thread Rating:
  • 0 Vote(s) - 0 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
To historia małego rudego kota...
#1
Właśnie przekroczyliśmy granicę między Macedonią a Grecją. Zapadał wieczór. Już w Bitoli, którą opuściliśmy pod koniec popołudnia, niebo groziło nawałnicą. Na  tej już greckiej równinie, otoczonej wzgórzami, szukaliśmy schronienia dla założenia naszego biwaku. Z drogi, którą zaczynały moczyć pierwsze krople deszczu, zauważyliśmy na odległym zboczu białą sylwetkę zwieńczoną czerwonym dachem, który sygnalizuje podróżnemu schronienie, jakie na ziemi ortodoksyjnej jest mu oferowane na noc, chronione krzyżem Chrystusa. Dotarliśmy do tego kościoła i z radością zauważyliśmy obok niego daszek osłaniający długi stół i ławki. Tak często zdarza się na Bałkanach, budynki religijne są otoczone terenem przeznaczonym na  imprezy i spotkania, gdzie można zjeść w cieniu. Cień zapewniały nam już czarne chmury, które zakrywały zachodzące słońce, raczej martwił nas deszcz. Ledwo usiedliśmy, gdy ogromna ulewa spadła na dach, samochód, kościół i wszystko wokół

[Image: rudy3.jpg]

Moja partnerka, zwinięta w kłębek, siedząc na ławce, czekała na przejaśnienie. Schroniłem się w samochodzie, blacha uderzana bombardowaniem dużych kropli wywoływała huk podobny do pułku bębnów.

Wreszcie ! Po czasie, który wydawał się bardzo długi, deszcz zmniejszył się. W łagodnym hałasie kropel i osłabionym wietrze usłyszeliśmy cichy dźwięk, jak głuche narzekanie, zawodzenie dziecka wołającego matkę. Pochodził z sąsiedniej łąki. Wanda, która jest wielojęzyczna i włada językiem kotów (mówi po-kotku), bo ma dobrą praktykę dzięki bliskości jednego z takich rozmówców, zaczęła miauczeć. Wywiązał się dialog, miau-miau. Głos był coraz bliżej. Gdy spojrzeliśmy w kierunku, z którego dochodził, mogliśmy dostrzec, wynurzającą się z wysokiej trawy, rudawą plamkę zbliżającą się do nas.

Był to kotek, który nie miał więcej niż osiem tygodni, a strach przed burzą przeraził go tak, że wydawał się szukać pomocy u rasy ludzkiej. Wanda wzięła w swoje ręce tę kruchą futrzaną kulkę, ociekajacą wodą i kotek przyjął pieszczoty bez niechęci.

Wydawał się głodny, zarówno w poszukwaniu pożywienia, jak i ciepła i miłości. Postanowiłem przygotować mu skromny posiłek, używając tubki skondensowanego mleka, które stosuję do wybielania herbaty śniadaniowej, oraz wody (której nie brakowało), aby pokarm był lżejszy i strawny. Kotek wychłeptał z wielkim apetytem zawartość spodka, chętnie przyjął drugą porcję, a miauczenie zastapiły pomruki satysfakcji. Noc spędził przytulony do Wandy, zagrzebany w zakamarkach ciepłego śpiwora.


[Image: rudy2.jpg]

Rano, pod powracającym słońcem, które wysuszało równinę, bestia była już oswojona. Mały kotek krążył wokół nas miaucząc, okazując zadowolenie, które zastąpiło wczorajszy niepokój. Niestety! Kiedy nadszedł czas odjazdu, biegł za samochodem i rzucał na nas błagalnie spojrzenia. Niechętnie opuściliśmy naszego rudego gościa jednej nocy, aby wznowić podróż.

Powodzenia, mały rudy kotku! Kim się dzisiaj stałeś? Życzymy, abyś był dumnym i solidnym kocurem, miał potomków pełnych małych kociąt, rudych jak ty, które, jeśli wyruszą na wieś w burzowe noce, znajdą towarzystwo, ciepło i pożywienie w pobliżu kościołów.

[Image: rudy1.jpg]
Reply




Users browsing this thread: 1 Guest(s)