![]() |
Warszawianki wycieczki warszawskie - Printable Version +- forumbis.voyageforum.pl - Forum miłośników podróży, relacje, fotografie, porady (https://forumbis.voyageforum.pl) +-- Forum: Polska (https://forumbis.voyageforum.pl/forumdisplay.php?fid=34) +--- Forum: Mazowsze (https://forumbis.voyageforum.pl/forumdisplay.php?fid=44) +--- Thread: Warszawianki wycieczki warszawskie (/showthread.php?tid=65) |
Warszawianki wycieczki warszawskie - texarkana - 27-06-2019 Tak jak napisała Pixi - Warszawiak ma skręconą perspektywę na Warszawę. Warszawa to mój dom, tu żyję i sama nie wiem, czy mi się podoba, czy nie. Znam dzielnice, znam ulice, tajne ścieżki, sklepy, kawiarnie, plusy i minusy. Ale zaraz... czy ja tak naprawdę zwiedziłam moje miasto? Otóż nie! W każdym razie do takiego wniosku doszłam kilka lat temu. I co zrobiłam? A zakupiłam przewodnik po Warszawie i hajda na bruki!
ROZDZIAŁ I - PAŁAC W WILANOWIE
Nie zgadniecie, ile miałam lat, kiedy po raz pierwszy zawitałam do Pałacu w Wilanowie! I wcale Wam tego nie będę zdradzać... W każdym razie już mnie łupało w kolanach. A była to jesień i w parku wokół pałacu było pięknie. Niech ktoś ośmieli się powiedzieć, że nie
![]() Udało mi się jednak znaleźć w całych tych jesiennych porządkach jakąś nieuczesaną grządkę... Trzysta lat temu pomiędzy rabatami tkwiły fontanny, marmurowe wazy i - o, kurczę! - złote rzeźby. Wiadomo to z zapisów, bo zaginęły, a że nikt nie mógł ich odtworzyć, bo nie było żadnego wzorca, niedawno zastąpiono je przywiezionymi z Dolnego Śląska (z pałacu w Brzezince) posągami z piaskowca. Pięknymi posągami - mnie się w każdym razie podobają, chociaż nie jestem LGBT.
A w parkowych plenerach zręczne paluszki plastyków wyczarowywały z jesiennych liści takie oto bukiety - super!
No, ale nie dla spacerków kuracjusza przyjechałam do Wilanowa. Trzeba było zajrzeć do pałacu. Zawsze jest jakiś dzień w tygodniu, kiedy można tam wejść za darmo i obejrzeć ekspozycje stałe - należy sprawdzić na stronie. Wtedy za darmo można było zwiedzać pałac w niedzielne poranki - o ile pamiętam, świtkiem koło 9:00. Ale nawet jeśli chcemy wejść za darmo, musimy się zgłosić do kasy i odebrać darmowe bileciki wstępu.
Trzeba przyznać, że nasz sławny król Jan Sobieski, nie czując się komfortowo w wielkomiejskim Zamku Królewskim w Warszawie, strzelił sobie niezłą letnią rezydencję! Tego dnia, kiedy tam byłam, na tle dramatycznego, ołowianego nieba pałac raz świecił w słońcu jak bryłka złota, to znów szarzał, jakby go owiał dym z miliona papierosów (chociaż paliłam tylko ja)...
Powiem teraz prawdę: za darmo tego, co najlepsze się w Wilanowskim Pałacu nie zobaczy. Dlatego na pewno jeszcze tam zawitam z kaską i kupię bilet, i pozwiedzam sale, gabinety i apartamenty, kolorowe, marmurowe, atłasowe, złote, ze stiukami i bez stiuków. W ową jesienną niedzielę najciekawsze pomieszczenia i elementy wyposażenia, jakie ujrzały me oczy, wyglądały tak:
1. Kolekcja obrazów Kostki-Potockiego...
2. Galeria portretów trumiennych... 3. Szkoła Lansu i Fajansu... a tak serio - Gabinet Farfurowy (cokolwiek to znaczy) z holenderską ceramiką... 4. Smakowite mebelki (nie lizałam, bo nawet dotknąć nie można było)... 5. Korytarze tak wyślizgane, że można jeździć na łyżwach... 6. Parę kilo ciekawie uformowanego gipsu... W sumie zwiedzanie parku i pałacu trwało 3 godziny. Nie było tego tak dużo, ale się zmęczyłam! Na drugi raz wezmę ze sobą kanapkę ![]() cdn
RE: Warszawianki wycieczki warszawskie - texarkana - 27-06-2019 ROZDZIAŁ II - OGRÓD ŚWIATEŁ W WILANOWIE Ogród w Wilanowie odwiedziłam potem jeszcze dwa razy, z okazji zimowej Wystawy Świateł. W okresie od listopada do lutego ogród pałacowy przemienia się w wystawę plenerową, zwaną Królewskim Ogrodem Światła, na której można pospacerować w scenerii - zależnie od roku, bo co roku temat jest inny - baśniowej, albo przyrodniczej, albo muzycznej, ale zawsze stworzonej z tysięcy świecących, kolorowych lampek. Za pierwszym razem wybrałam się tam na rodzinny, bożonarodzeniowy spacer. Chociaż były święta i telewizory przy choinkach starały się zadowolić biesiadników, aż im żyłki omal nie pękły, to po ogrodzie wędrowały tłumy ludzi, szczególnie z dzieciakami. Tematem były baśnie i rzeczywiście, wszędzie witały zwiedzających motywy z Alicji w Krainie Czarów i Baśni Andersena.
Najpiękniejsze były grzybki (lecz nie mam pojęcia, co to za historia, baśń czy bajka - może chodzi o Jasia i Małgosię?).
Z Ogrodu wychodziło się do rzeczywistości przez świetlistą bramę opatrzoną logo sponsora. W innym roku temat był mi bliższy niż baśnie, a mianowicie przyrodniczy. Do świata kwiatków, żuczków i motylków wpuszczał gości wielgachny motyw LGBT (chyba miała to być aluzja, że to też natura). A za owym motywem działo się, oj działo! Wielkie konewki podlewały grządki... Motyle fruwały z kwiatka na kwiatek... Lilie wodne śpiewały i zmieniały kolory... Dzwonki dzwoniły, biedronki biedroniły (kurczę, nie miałam na celu robienia kolejnej aluzji do LGBT)... A na koniec szło się na kawę przez Złoty Tunel... Nie twierdzę, że warto specjalnie przyjeżdżać do Warszawy dla spaceru po wilanowskim Ogrodzie Świateł. Ale jak ktoś już jest w stolicy, niech się przespaceruje wieczorową porą. I wybaczcie, że tak to wszystko niepoważnie opisałam, ale cóż - byłam u siebie, bawiłam się świetnie, a przede wszystkim wiedziałam, że jak coś przeoczę, albo czegoś nie zdążę, to zawszę będę mogła wrócić i nadrobić.
Bo kiedy wyjeżdżam gdzieś dalej na zwiedzanie, kiedy inwestuję w benzynkę i nową torebkę, żeby w podróży jakoś wyglądać, to robię się poważna...
cdn
|