23-03-2020, 10:03
Bo w dzień św. Szczepana tam byłem, jak przystało na prawdziwego katolika.
Sanktuarium licheńskie to miejsce pielgrzymkowe, bo nie chodzi o to, żeby jak turysta zaliczyć jak największą ilość obiektów, ale aby pobyt tu pomógł w spotkaniu z Bogiem.
Zaczęło się wszystko od tego, że kowalowi Tomaszowi Kłossowskiemu mieszkańcowi wsi Izabelin w parafii Licheń Stary niedaleko lasu grąblińskiego, żołnierzowi napoleońskiemu, dnia 20 października 1813 r. w Lipsku w Niemczech ukazała się Matka Boża w obliczu nieuchronnej śmierci.
Do cierpiącego żołnierza powiedziała tak:
„Nie bój się Tomaszu wyzdrowiejesz. Powrócisz do kraju. A teraz proszę cie, abyś dokładnie mi się przyjrzał, bo musisz odnaleźć mój portret i umieścić go w miejscu publicznym. Pragnę, aby moje dzieci czciły Mnie w tym wizerunku. Modląc się przed nim, będą otrzymywać zdroje łask”.
Tego samego dnia nieznani ludzie zabrali go z pobojowiska i opatrzyli rany. W krótkim czasie odzyskał zdrowie i wrócił do kraju.
Tomasz nie miał najmniejszej wątpliwości, że to była Matka Najświętsza, zapamiętał dokładnie Jej obraz i wiele podróżował i pielgrzymował , aby odnaleźć wizerunek Madonny.
Po 23. latach od bitwy po Lipskiem 8 września 1830 r. na maleńkim obrazku umieszczonym w kapliczce we wsi Lgota niedaleko Częstochowy rozpoznał postać Maryi dobrze utrwaloną w jego pamięci. Wizerunek zawierał wszystkie istotne elementy.
Właściciel pola, z wyznania ewangelik, chętnie pozbył się ikony. Tomasz powrócił z obrazkiem do domu i nie rozstawał się z nim.. Po latach przykuty do łóżka chorobą i ponownie cudownie uzdrowiony, postanowił wizerunek Bożej Rodzicielki wystawić do publicznej czci, tak jak go do tego zobowiązała. Umieścił obraz w niewielkiej kapliczce i zawiesił go na przydrożnej sośnie w lesie grąblińskim.
Pomnik Tomasza Tomasza Kłossowskiego w lesie grąblińskim
Kaplica sosny
Sanktuarium licheńskie to miejsce pielgrzymkowe, bo nie chodzi o to, żeby jak turysta zaliczyć jak największą ilość obiektów, ale aby pobyt tu pomógł w spotkaniu z Bogiem.
Zaczęło się wszystko od tego, że kowalowi Tomaszowi Kłossowskiemu mieszkańcowi wsi Izabelin w parafii Licheń Stary niedaleko lasu grąblińskiego, żołnierzowi napoleońskiemu, dnia 20 października 1813 r. w Lipsku w Niemczech ukazała się Matka Boża w obliczu nieuchronnej śmierci.
Do cierpiącego żołnierza powiedziała tak:
„Nie bój się Tomaszu wyzdrowiejesz. Powrócisz do kraju. A teraz proszę cie, abyś dokładnie mi się przyjrzał, bo musisz odnaleźć mój portret i umieścić go w miejscu publicznym. Pragnę, aby moje dzieci czciły Mnie w tym wizerunku. Modląc się przed nim, będą otrzymywać zdroje łask”.
Tego samego dnia nieznani ludzie zabrali go z pobojowiska i opatrzyli rany. W krótkim czasie odzyskał zdrowie i wrócił do kraju.
Tomasz nie miał najmniejszej wątpliwości, że to była Matka Najświętsza, zapamiętał dokładnie Jej obraz i wiele podróżował i pielgrzymował , aby odnaleźć wizerunek Madonny.
Po 23. latach od bitwy po Lipskiem 8 września 1830 r. na maleńkim obrazku umieszczonym w kapliczce we wsi Lgota niedaleko Częstochowy rozpoznał postać Maryi dobrze utrwaloną w jego pamięci. Wizerunek zawierał wszystkie istotne elementy.
Właściciel pola, z wyznania ewangelik, chętnie pozbył się ikony. Tomasz powrócił z obrazkiem do domu i nie rozstawał się z nim.. Po latach przykuty do łóżka chorobą i ponownie cudownie uzdrowiony, postanowił wizerunek Bożej Rodzicielki wystawić do publicznej czci, tak jak go do tego zobowiązała. Umieścił obraz w niewielkiej kapliczce i zawiesił go na przydrożnej sośnie w lesie grąblińskim.
Pomnik Tomasza Tomasza Kłossowskiego w lesie grąblińskim
Kaplica sosny