Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
06-03-2019, 09:35
(This post was last modified: 07-03-2019, 05:49 by Pixi.)
Nasze bałkańskie wakacje w 2018 zaczynamy w porządku alfabetycznym, od « a », a więc Albania na początek.
Opis : Kilkudniowy wyskok autem z Grecji, krótkie wycieczki wokół Saranda i Gjirokaster, zakwaterowanie na kampingu w Ksamil i Topullaraj k/Gjirokaster.
Granicę grecko – albańską przekraczamy na przejściu Mavromati – Cafe Boté (Konicpol), w niedzielne popołudnie, bez czekania. Dobra, szeroka szosa prowadzi na północ, po dawnych bunkrach nie ma już śladu ; po około 10 kilometrach skręcamyw lewo, w kierunku Sarandy a następnie w Xarre znowu w lewo, w stronę Butrintu i Ksamil, zamiast jechać prosto do Sarandy.
Osobliwością tej trasy jest przeprawa małym, właściwie już zabytkowym promem przez kanał Vivari. Niewielki, drewniany pomost na metalowych skrzynkach napędzany ropnym silnikiem z pobliskiego budyneczku może zabrać 4 auta lub dwa autobusy. Kursuje gdy zbiorą się klienci. Cena kursu 1,50 € od osoby.
Przeprawy strzeże dawna twierdza z basztami i kurtynowymi murami wybudowana w XIX w. przez Ali Paszę, zarządcę regionu z ramienia panujących wtedy na tym terenie Turków.
Po drugiej stronie inna, niewidoczna stąd twierdza strzegła wejścia do kanału. Można zrobić wycieczkę małą łódką do jej ruin na wyspie.
Pozostałości historycznego miasta Butrint już tym razem nie zwiedzamy gdyż znamy je dobrze z poprzednich pobytów w Albanii.
http://voyageforum.pl/threads/242-Pierws...po-Albanii
http://voyageforum.pl/threads/365-Azymut-Albania
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
08-03-2019, 11:52
(This post was last modified: 09-03-2019, 08:45 by Pixi.)
Jedziemy prosto do Ksamil na Caravan Camping u Aleksandra i Lindy. Chyba najlepszy z albańskich; czyściutki, ocieniony, cały w kwiatach, gospodarze witają każdego kawą i butelką zimnej wody mineralnej. Jedyny mankament to, że kamping nie jest zbyt obszerny a chętnych wielu. Udaje nam się ustawić mały namiot wzdłuż tarasu hoteliku. Dopiero następnego dnia po odjeździe dużej, zorganizowanej grupy możemy powiększyć naszą posesję.
Od razu idziemy do centrum na zakupy ; pomimo niedzieli wszyskie sklepy, bary, restauracje są czynne, punkty wymiany walut także.
Od poniedziałku zaczynamy krążyć po okolicy.
Sarandę od Ksamila dzieli tylko 12 km.
Oba miasta rozbudowują się coraz bardziej, w Sarandzie wysokie hotele wchodzą już na sąsiednie wzgórze, sztucznie usypane « półwyspy » z barami, ciasno ustawionymi leżakami próbują zastąpić brak naturalnej, piaszczystej plaży. Na głównej ulicy co krok ktoś macha kartonową tabliczką « pokoje to wynajęcia ». Jedziemy do restauracji niedaleko portu, z góry jego tarasu doskonale widać panoramę miasta.
Potem spacerujemy nadmorskim deptakiem.
Ruiny bazyliki i synagogi z V – VI w. widoczne są w samym centrum miasta i dobrze odrestaurowane. Lepiej zachowane są mury bazyliki chrześcijańskiej. Wzdłuż nich leży kilka fragmentów powalonych kolum, widać kwadratowe, wygładzone płyty posadzkowe.
Najciekawsze, zachowane fragmenty mozaik znajdują się w muzeum, tu to tylko afisz na tablicy. Wstęp na teren ruin jest wolny.
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
Niedaleko, na wschód od Sarandy, w Mezopotam na górce za cmentarzem jest bizantyjski kościół z XIII w. obok pozostałości klasztoru oraz otaczających go murów z nieźle zachowaną bramą z wieżą. Aktualnie (2018) trwają prace; wzmacnianie kościoła i usuwania skutków wcześniejszych, nieprawidłowych przebudówek.
Na razie tylko takie fotki, na lepsze trzeba zaczekać do przyszłego roku ...
Udaje nam się przekonać archeologów aby wpuścili nas na teren i jesteśmy nawet oprowadzani po włosku i angielsku. My, to znaczy przypadkowa, międzynarodowa grupa ; my dwoje, czwórka Włochów, w tym jeden archeolog i dwójka Holendrów. Wnętrze kościoła jest w rusztowaniach i wspaniałe freski są mało widoczne pomiędzy kolumnami nawy ale płaskorzeźby na marmurowych płytach wmurowanych w zewnętrzne ściany możemy sobie oglądać i fotografować do woli.
Archeolodzy obiecują, że jeśli powrócimy za rok zabytek będzie już całkowicie odrestaurowany, odnowiony i ... wstęp będzie płatny.
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
Znacznie dalej, u podnóża pasma górskiego Bureto leży wieś Labove.
Jej skarb to bizantyjski kościół Shen Meria z X w. o bardzo specyficznej architekturze i dekoracjach. Uważany jest za typowy przykład kościołów budowanych na terenach obecnej Albanii w okresie od IX do XI wieku.
Labove znajduje się na północny wschód od szosy Girokaster – Kakavia, niestety drogowskazu brak. Korzystając z mapy skręcamy w Sofratike w boczną drogę. Jedziemy przez łąki, pola, jakiś lasek, nagle asfalt ustępuje na krótko miejsca żwirówce.
Kościół widać z daleka, potem znika w drzewach wsi. Od razu zwraca uwagę bęben jego kopuły pokryty pasami bardzo skomplikowanych, geometrycznych, finezyjnych wzorków układanych z czerwonych cegiełek i białych kamieni.
Wjeżdżamy brukowanym podjazdem na plac, parkujemy pod barem - sklepem. Kościół jest zamknięty ale zaraz ktoś kogoś woła i nadbiega pani z kluczem od furty, wpuszcza nas na dziedziniec, potem nadchodzi druga pani z kluczami od świątyni.
Kościół ma ciekawą konstrukcję ; na planie równoramiennego krzyża, z dużą absydą i dwoma miejszymi od wschodu, nakryty jest kopułą na wysokim bębnie. Długi przedsionek otwarty arkadami na zachód, dobudowano później.
Wewnątrz, wzdłuż trzech ścian wysokie filary tworzą po 3 łuki podtrzymując pięterka również z trój-łukowymi arkadami nadając lekkości budowli.
Ściany mają malowidła w formie medalionów i girland kwiatowych na białym tle a nie jak zazwyczaj geometryczne pola ze scenami religijnymi. Te zajmują miejsca jedynie na kopule i jej wspornikach. Bogato złocony ikonostas, o trochę zmatowiałym blasku zawiera wiele starych ikon a na szczycie dwa ogoniaste, uskrzydlone potwory przypominające dinozaury.
Od dawna stanowił miejsce pielgrzymek, zabronionych w 1967 roku przez władze polityczne kraju. Aktualnie świątynia jest odnowiona i odzyskuje swoją pozycję.
Oglądamy, podziwiamy, zostawiamy datek w wielkiej skarbonce. Pani « klucznica » zaprasza nas do siebie na drobny poczęstunek ; wino, ser, czereśnie w syropie.
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
W dolinie rzeki Driny, przy szosie Gjirokaster – Kakavia, niedaleko od skrzyżowania z drogą do Sarandy znajdujemy także inne osobliwości regionu, koło wsi Frashtan jest dziwaczna, samotna skała z kapliczką na szczycie.
A po przeciwnej stronie na zboczu seria słynnych bunkrów. Są te małe jednoosobowe, w których strzelec nie mógł się nawet wyprostować tylko czychać na wroga w przyklęku, i te nieco większe, kilkuosobowe, łączy je głęboka, dość wąska transzeja o kamiennych ścianch, bardzo przypominająca te z okresu I wojny światowej na terenie Francji. Większe, kopulaste bunkry zamieniono na magazyny.
Jadąc drogą z Sarandy do Gjirokaster nie wypada pominąć rezerwatu « Błękitne Oko » (Syri e Kalter po albańsku). Jest to skryta w lesie oaza świerzości, z naturalnym źródłem lodowatej wody, czyli wywierzyskiem (geologicznie). Od wjazdu nad jeziorem, 2 km gruntowej drogi prowadzi przez las do celu.
W epoce rządów dyktatora Envera Hodży miejsce dostępne było tylko dla wybrańców władzy. Z tego okresu pozostała restauracja nad rwącym potokiem, kilka budynków i domków letniskowych.
Aktualnie kilka barów na tarasach na wodzie, restauracje, sklep z pamiątkami dostępne są dla każdego… po uliszczeniu małej opłaty wstępu : 100 Leków od osoby.
Panuje tu miły chłodek, można zrobić orzeźwiający w upalne lato spacer pośród wiekowych platanów na drewniany pomost z którego śmiałkowie skaczą do lodowatej wody.
Zasiadamy w barze nad jeziorkiem, zamawiamy piwo pod frytki, obserujemy utopione widelce połyskujące na dnie. I tu dopadła nas nawalnica, która podążała za nami od południa. Kilka potężnych grzmotów zapędza klientów pod daszki, w kuchni wyłączają przezornie elektryczność. Kelner przeprasza ale musimy się obejść bez frytek.
Z góry spadają strumienie wody, powietrze staje się mgliste jakby ktoś rozwiesił tiulową firanę. Po kliku minutach natura uspokaja się, powraca światło i dostajemy frytki jeszcze zanim zaświeci dno w piwnych butelkach.
Ksamil, miejsce naszej bazy na parę dni, posiada kilka plaż w małych zatoczkach, zagospodarowane są leżakami po dwa obok siebie, ciasno poustawianymi z nieodzownym parasolem pomiędzy. Powyżej towarzyszy im zawsze co najmniej barek a najczęściej restauracja. Najbardziej malowniczo prezentuje się rejon " 3 wysp ". Na wysepki można popłynąć łódkami przewoźników.
Można też wynająć nie tylko rowery wodne ale nawet takie wodne taksówki.
Wieczorna, naturalna dekoracja nie ma nic do pozadroszczenia wyspom Seszelskim.
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
Na ostatnią noc przenosimy się na camping w Topullaraj, 2 km od Gjirokaster, aby potem szybciej wjechać do Grecji przez Kakawię. Kamping jest przy restauracji, która ma ciekawe menu i bardzo dobre domowe wino. Jest teren dla kamperów i trawka pod drzewami dla namiotowców.
Stawiamy namiot pod pigwowym drzewem w południe, dziwimy się że tak tu pusto, tylko 2 kampery i jedziemy na zwiedzanie miasta …
Zaczynamy od …, nie od twierdzy widocznej na górze lecz od « Domu Zekate » w dzielnicy Palorto. Położony wysoko nad miastem, trudno dostępny wąskimi uliczkami przygotowanymi na transport osiołkowy a nie ruch samochodowy. Na koniec podchodzimy pieszo. Z daleka widać jego niepowtarzalną sylwetkę z wysokim podcieniem.
Wstęp : 200 L od osoby
Dom – wieża, 4 – poziomowy, wybudowano go w 1812 roku. Ali Pasza, despota regionu, podarował go swemu « zaufanemu człowiekowi » - Beqir Zeko. Rodzina Zeko stale tu mieszka zajmując część budowli, pozostała stanowi muzeum. Wchodzimy po stromych schodach nakrytych czerwonymi kilimami. Pomieszczenia są niskie i zastanawiam się czy w tym podarku nie było nutki ironii – dałem ci dom ale będziesz chylił czoło wchodząc do komnat. … ?
Jednak wyższy, reprezentacyjny poziom na już drewniane pułapy znacznie wyżej i ciekawie dekorowane. W komnatach jedynym umeblowaniem są niskie kanapy, na turecką, ówczesną modę, okna ozdabiają białe falbaniaste firanki z koronkami a padłoga usłana jest kilimami.
Te komnaty były przeznaczone wyłącznie dla mężczyzn. Wszystkie mają kominki do przygotowywania posiłków ze specyficznymi okapami, często dekorowanymi malowidłami o motywach roślinnych, szczególnie kwiatów i owoców granatów. Wiele komnat ma drewniane, niepozorne drzwi do sekretnego pomieszczenia « tajnika » służącego za skład, schowek, skrytkę do sekretnego podsłuchiwania rozmów ….
W najwyższej parti domu, pomiędzy dwoma wieżami urządzono przemyślnie zadaszoną, przewiewną, drewnianą werandę pozwalającą znosić upalne lato korzystając z naturalnego przewiewu. Mamy z niej wspaniały widok na miasto i na twierdzę Ali Paszy.
Chcemy jeszcze zobaczyć drugi, równie zabytkowy dom rodziny Skenduli, położony niżej, blisko muzeum etnograficznego.
Wstęp : 200 L od osoby
Pochodzi z XVII w. jest podobny z wyglądu i rozkładu pomieszczeń do domu Zekate, choć jest starszu i ma skromniejsze dekoracje i mniej malowideł ale o tym samym motywie – kwiaty i owoce granatów w medalionach na ścianach a także rzeźbione w drewnie.
W mniejszych komnatach drewniane, wielkie szafy z wieloma półkami stanowiły składy żywności lub pościeli. Dostęp do nich od tyłu z innych pomieszczeń miały kobiety, które nie pokazywały się w komnatach w czasie męskich spotkań, obserwując je jedynie poprzez ażurowe drewnane ścianki i przez nie podając jadło.
Obyczaje tamtych czasów nie zezwalały na mieszanie się płci. Małżeństwa były aranżowane przez rodzinę i najczęściej panna młoda poznawała swego przyszłego męża w momencie ślubu, o ile nie obserowała go wcześniej, niezauważona, przez drewniane muszarabie a on nigdy wcześniej nie widział jej twarzy bez chusty.
Dom Skenduli też posiada na ostatnim poziomie zadaszoną, drewnianą werandę o ażurowych ściankach.
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
09-03-2019, 07:53
(This post was last modified: 09-03-2019, 08:48 by Pixi.)
Tak się śpieszyliśmy na tę strawę kulturalną, że nie mieliśmy czasu na posiłek. Dopiero po południu szukamy piekarni ze szpinakowymi byrkami w 17-wiecznej dzielnicy starego bazaru. Trzeba przyznać, że nie łatwo poruszać się autem po wąskich, jednokierunkowych uliczkach wijących się we wszystkich kierunkach.
Na wieczór mieliśmy w planie zwiedzanie XVIII-wiecznej twierdzy przebudowanej ze średniowiecznego zamku na wielka fortecę (500 x 100 m) przez Ali Paszę ale aura zadecydowała inaczej ; ciężkie, sino-granatowe chmury poczęstowały nas rzęsistym deszczem, zrobiło się ciemnawo, całkiem niekolorowo i niesympatycznie i nie było już sensu iść na górę. Pozostało nam tylko przywołać wspomnienia z poprzedniego pobytu w niej.
Gdy wracamy wieczorem na kamping, nasz samotny namiot pod pigwowym drzewkiem nie jest już samotny, jesteśmy otoczni przez namioty licznej grupy rodaków i ich masywne 4 x 4. I jak to zwykle bywa, kończymy dzień wspólną, miłą pogawędką prawie do północy w świetle księżyca, pod niebem usianym gwiazdami.
Rano zwijamy się, na śniadanie jedziemy do Gjirokaster na kawę i smakowite byrki w dzielnicy starego bazaru, u zbiegu 5 ulic i nieodzowne « zwiedzanie » kilku sklepików z pamiątkami.
Posts: 392
Threads: 76
Joined: Jan 2019
Opuszczamy Albanię przez przejście graniczne w Kakawia udając się do Grecji.
|