Posts: 401
Threads: 77
Joined: Jan 2019
Tegoroczne bułgarskie wakacje A.D.2024 przygotowaliśmy sobie wzdłuż trasy zachód – wschód czyli od gór do morza na plażę ... Wyszło nieco inaczej.
W ostatnich dniach lipca przybywamy poprzez Błagojevgrad do Rylskiego Monastyru.
Rozbijamy namiot i rozkładamy nasze manele na kampingu „Bor” przy drodze prowadzącej w góry, nieco powyżej zabudowań Rylskiego Monastyru. Stary kamping pamiętający jeszcze komunistyczne czasy zakładowych wczasów o minimalym komforcie, dzisiaj popadający w runinę i ”łatany” jak się da i gdzie się jeszcze da. Jednak, wspaniały krajobraz, gorący prysznic i bardzo sympatyczna obsługa przysłaniają wszelkie jego mankamenty.
Wieczorem dostajemy wiadomość, że nasz przyjaciel spod Varny nie może nas gościć „od zaraz” jak było umówione a jedynie za około 10 dni. Wobec tego postanawiamy spędzić ten czas oczekiwania tu, w górach.
Na wysokogórskie wycieczki nie jesteśmy przygotowani, brak odpowiednich butów, plecaków, ponieważ nie były przewidziane w planie. Będzie to raczej samochodowy objazd i oglądanie obiektów położonych poniżej linii szczytów.
Pogoda wspaniała, widok na Maliovicę (2 729 m.n.p.m. ) przypomina mi poprzednie pobyty w górach Riła i wysokogórskie wycieczki...
Po śniadaniu udajemy się w dół aby najpierw i przede wszystkim zwiedzieć słynny monastyr, pięknie położony w otoczeniu wysokich gór Riła.
Skromna brama
Z rana, słoneczna pogoda jeszcze podkreśla jego architekturę przez grę cieni i bieli oświetlonych ścian. Na dziedzińcu monastyru tłum turystów, zakonników niewielu. Podziwiamy piętrowe zabudowania klasztorne wokół dziedzińca, ich ozdobną kolorystykę, elementy dekoracji drewnianej, niestety schody na piętrowe arkady są zabronione dla zwiedzających i nie możemy zobaczyć pomieszczeń służących dawniej za hotel bogatym pielgrzymom.
Monastyr, mityczny symbol wiary ortodoksyjnej dla każdego Bułgara, został założony przez mnicha Jana w IX w. Przechodził różne koleje losu, ostatecznie został odbudowany w aktualnej formie w I poł. XIX w.
Całe podcienia wokół usytuowanej na środku cerkwi pokryte są freskami o bardzo bogatej tematyce liturgicznej nie bardzo dla nas zrozumiałej. Wnętrze również, choć panujący mrok nie pozwala ich docenić, fotografowanie jest zabronione.
Poczet Swiętych
Diabelskie kuszenie dorosłych i dzieci
Wieża z dobudowaną, znacznie nowszą galerią - widok z przodu
Wieża - widok z drugiej strony
Mamy czas a więc zabawiam się obserwacją geometrycznych, kolorowych dekoracji poszczególnych partii klasztoru otaczającego cerkiew.
Każda posiada inne rysunki, inne kolory, inne motywy.
Zaglądam w zakątki gdzie turyści nigdy nie zachodzą spiesząc się aby jechać dalej...
Po strawie duchowej, czas na zaspokojenie przyziemnych potrzeb.
Koło Rilskiego Monastyru są tylko : restauracja, barek, kioski z pamiątkami. Po zaopatrzenie trzeba zjechać w dół.
Posts: 401
Threads: 77
Joined: Jan 2019
Droga asfaltowa doprowadzająca do monastyru nie prowadzi już dalej, aby wyjechać trzeba zawrócić. Zjeżdżamy do miasteczka Riła. Potrzeby kulinarne zaspakajamy w sklepikach a potrzeby artystyczne... na łące w środku miasteczka.
Miejscowy artysta eksponuje setki glinianych figurek zwierząt, ptaków, grzybów, kwiatków, dzbanków malowanych, kolorowych, dekoracyjnych lub użytkowych na łące tuż przy szosie a mieszka naprzeciwko. Oglądamy, podziwiamy...
Wyjeżdżając z tej parti gór zatrzymujemy się we wsi Stob.
Jest tu osobliwość geologiczna zwana „Stobskie piramidy”. Osuwiska części grzbietu górskiego porośniętego lasem odsłoniły czerwonawe, strome ściany o „piramidalnych” formach, zerodowane przez wieki na skutek opadów atmosferycznych. Utworzyły się niby słupy, niby kolumny, niektóre z nich mają na szczycie „czapy” z płaskich kamieni o twardszym składzie. Między nimi widać cienkie strome ściany zygzakowato schodzące w dół. Znajdują się za rzeką we wschodniej części miasteczka.
Można je zobaczyć (dojazd oznakowany czerwonymi tablicami) ruszając z centralnego placu miasteczka, spod tablicy linformacyjnej, niedaleko cerkwi Sv. Prokopa, drogą przez las. Dość szybko oznakowane podejście staje się bardziej strome, wąska ścieżka prowadzi ostro pod górę. Po kilkunastu minutach już widać całkiem blisko czerwonawą ścianę pełną dziwacznych rzeźb stworzonych przez naturę.
Zejście jest troszkę kłopotliwe bo w górnej części ścieżki stopy ślizgają się razem z drobnymi kamyczkami uciekającymi spod nóg. Podobno w czasie deszczowej pogody droga staje się mocno śliska.
Jest też inna, dawna droga prowadząca z południa wsi (oznakowana niebieskimi tablicami). Wiele lat temu można było tędy dojechać autobusem, przez łąki, brzegiem lasku aż do miejsca obserwacji, skąd już widać czerwonawą ścianę „Stobskich Piramid”. Obecnie droga jest nieco zaniedbana...
My „zaliczamy” obie drogi !
Proces erozji postepuje. Fotki z 2009 roku.
Posts: 401
Threads: 77
Joined: Jan 2019
Następnie ułożyliśmy sobie trasę : Stoby, Dupnica, Paniczyste, Samokov, Boroviec, Jastrebec, Jez.Belmeken, Jundola, Jakoruda, Bansko i posuwamy się zgodnie ze wskazówkami zegara.
Przystanek w Dupnicy na piwko i kawkę. W Sapareva Bania robimy zakupy i usiłujemy odnależć zapamiętaną z dawnych pobytów fontannę w parku, bez efektu, miasto robudowało się nie do poznania.
Wjeżdżamy w wysokie góry, jedziemy drogą na południowy wschód, za każdym zakrętem coraz wyżej i wyżej. Dojeżdżamy do Paniczyste i jeszcze kilkanaście zakrętów dalej podziwiając panoramę wysokich gór w zachodzącym słońcu. Na górze jest kilka hoteli, schroniska i wyciag narciarski.
Na nocleg zjeżdżamy w dół do zasłonu nad rzeczką. Takie „zasłony” czyli ogólnie dostępne bezzałogowe schrony mają dwie czasem trzy ścianki pod daszkiem, są stoły i ławy, a obok miejsce na palenie ogniska lub wręcz kominek i ujęcie wody. Spotykamy je dość często w bułgarskich górach. Można w nich spokojnie spędzić noc, śpiąc na stole lub na podłodze między ławami, zależnie od powierzchni schronu. Śpimy po królewsku.
Następnego dnia powracamy na północną stronę gór, do szosy wiodącej do Samokova.
Po drodze w okolicy miasteczka Belczin, zaskakuje nas drogowskaz do cerkwi Sv.Petka i Cari Mali Grad. Zajeżdżamy na wielki parking, obok mały domek małego muzeum kultury bułgarskiej prezentuje parę sprzętów, stare fotografie, ludowe tkaniny...
Plastikowy bilet po zeskanowaniu w smartfonie opowiada historię miejsca. Obok kamienista droga prowadzi wyżej do cerkwi. Odbudowano ją niedawno na wzór starej z XVII wieku, zrujnowanej. Wewnątrz, wszystkie ściany pokrywają kolorowe malowidła przedstawiające świętych i sceny religijne z obrządku wschodniego. Warto wejść na chór aby je lepiej podziwiać z góry.
A gdzie jest Mali Grad ? Na drugim końcu parkingu znajduje się wyciąg na wysokie, zalesione, strome wzgórze, rodzaj kolejki szynowo-linowej, wagonik rusza gdy są klienci.
Na górze widać obszerne ruiny rzymskiej fortecy z IV – V wieku, częściowo odbudowane. Warowne miejsce otoczone było potężnymi murami z dwoma wysokimi wieżami. Teraz odbudowane zawierają sale wystawowe. Wejście do fortecy, niewielkie ze względów obronności znajdowało się w murze pomiędzy nimi.
Położenie fortecy, między Sofią a Plovdivem miało ważne znaczenie strategiczne.
Poza obrębem jej murów, znajdują się ruiny dwóch cerkwi z IV i VI wieku, na których w XV wieku wybudowano następną, większą, z absydą, aktualnie odbudowaną.
Posts: 401
Threads: 77
Joined: Jan 2019
Większe miasto na naszej drodze to Samokov, rozciągnięty wzdłuż brzegu rzeki Iskar. Nietypowe, trochę uśpione, centrum jest tam gdzie widać z daleka smukłą sylwetkę minaretu tutejszgo meczetu. Przed nim na placyku zachowała się fontanna do rytualnych ablucji w formie grzybka.
Meczet Bajrakli pochodzi z XIX wieku, z okresu gdy Bułgaria była jeszcze pod panowaniem Turcji (XIV – XIX w.). Jego ściany zewnętrzne i wewnętrzne pokryte są pięknymi, finezyjnymi malowidłami o motywach roślinnych, podobnie mała fontanna. Niestety, obiekt obecnie jest opuszczony i bardzo zaniedbany. Zwiedzanie niemożliwe. Dawniej wygladał tak:
Na przeciw meczetu, kwadratowa, murowana niby wieża, fontanna miejska we wschodnim stylu ciągle dostarcza wodę mieszkańcom.
W mieście jest wielki bazar pełen straganów, kilka sklepików ale brak supermarketu.
Prawosławne świątynie znajdują się w innej, w południowej części miasta. Cerkiew Mikołaja (Nikoły) Cudotwórcy z 1861 mieści się za murem z ozdobnym wejściem. Wysoka z trzema wieżyczkami krytymi dekoracyjnymi kopułkami i drewnianą dzwonnicą nad przedsionkiem. Jej ściany zewnętrzne obiega dekoracyjny gzyms i szlaczkowe malowidła, szczególnie na zewnątrz prezbiterium, najlepiej widać je z bocznej ulicy.
Cerkiew Zaśnięcia Matki Boskiej z 1791 r. jest jedną z najciekawszych budowli “bułgarskiego renesansu”. Rozpoznać ją można z daleka po wysokiej, białej wieży dzwonnicy, cerkiew jest trójnawowa, z obszernym, malowanym przedsionkiem dobudowanym później. Jej wspaniały, monumentalny ikonostas koronkowo rzeźbiony wykonano w latach 1793-1821, inne ikony wykonał słynny malarz Zograf w 1827 r.
Na nocleg jedziemy nad rzekę Iskar, zwyczajem bułgarskim biwakowanie w górach nie jest zabronione. Znajdujemy małą polankę, częściowo ocienioną z kamiennym kręgiem na ognisko, dopiero co opuszczoną. Spędzamy tu na lenistwie 3 dni.
Pomiędzy koronami drzew dostrzegamy szczyt Maliovica (2 729 m n.p.m.) ten widziany spod Rilskiego Monastyru. Teraz jesteśmy po jego przeciwnej, półocnej stronie.
Niedaleki Borovec to już bardzo turystyczne miasteczko położone u stóp gór. Pełno tu hoteli, barów, jest kamping, są wyciągi narciarskie.
W porze zimowej jest to ośrodek narciarstwa. Latem można wjechać wyciągiem linowym z czerwonymi wagonikami do schroniska Jastrebec i powędrować pieszo na Musałę, najwyższy szczyt Riły 2925 m n.p.m.
Tym razem już na Musałę nie maszerujemy, zadawalamy się spacerem wokół Jastrebca i zjeżdżamy wyciągiem na dół. W małym wagoniku typu jajo mocno trzęsie na podporach ale panorama widziana z góry jest wspaniała, a podróż trwa dobre kilkanaście minut.
Potem posilamy się w bliskiej „mehanie” , która serwuje lokalne potrawy.
Po południu, zgodnie z naszym planem poruszania się według ruchu wskazówek zegara jedziemy przez miasteczko Dolna Bania. Zabytków tu nie ma ale jest pewna osobliwość : w miejskim ujęciu wody na wolny użytek mieszkańców są dwa krany, jeden z zimną wodą a z tego drugiego leci bardzo gorąca siarczanowa woda.
Posts: 401
Threads: 77
Joined: Jan 2019
Decydujemy się wjechać w wysokie góry do zaporowego jeziora Belmeken, które marzyło mi się od dawna.
Po 10 km za Kostenec skręcamy z głównej drogi na południe w stronę wsi Sestrimo. Od razu zaczyna się żmudny podjazd zakosami pod górę przez las. Zakrętów jest bez liku, droga wąska, próżno szukamy polanki na nocny biwak. Nagle szlaban zagradza drogę, posterunek straży, czy nas, obcokrajowców wpuszczą ? Wpuszczają, to tylko ostrzeżenie, że zbliżamy się do podnóża zapory. Zaczyna zapadać zmrok, w górach zawsze szybciej niż na nizinie, gęsty las wokół nas, pobocza szosy nieistniejące i jedziemy ciągle wyżej i wyżej.
Nareszcie las rzednie, robi się jaśniej, dojeżdżamy chyba do brzegu jeziora. Są tu jakieś paropiętrowe, zrujnowane budynki, zapewne dawnego ośrodka sportowego, hoteli, restauracji, pozostałości dawnej epoki...
Skręcamy w lewo w kamienistą, lokalną drogę bo innej nie widać. Dalej w świetle księżyca majaczą parkujące kampery Bułgarów. Po krótkiej konsultacji rozbijamy nasz namiot obok nich, na skraju lasu przy kamiennym kręgu na ognisko. Ku naszemu zdumieniu, brzeg jeziora jest znacznie niżej, kilkadziesiąt metrów niżej.
Nad nami rozgwieżdżone niebo, noc zapowiada się lodowato. Po krótkiej kolacji przy ognisku chowamy się do namiotu i ogrzewamy go świeczką.
Poranek jest słoneczny, błękit nieba i małe kłaczki białych obłoczków na horyzoncie. Zachwycamy się panoramą. Jesteśmy na wysokości 1945 m n.p.m. a szczyt też zwany Belmeken, widoczny na zachodzie sięga 2626 m.
Gdy jemy śniadanie przechodzi niewielkie stado samotnych krów, oglądamy się wzajemnie ze zdziwieniem. A pasterz gdzie, nie ma ? Krowy pasą się same ?
Okazuje się, że jesteśmy po wschodniej stronie jeziora zamiast po zachodniej. Aby zrealizować nasz plan podróży musimy powrócić do tych zrujowanych budynków i zjechać niżej aż do zapory. Zauważamy, że ruiny są częściwo zamieszkałe, w jednym z pomieszczeń babcia „produkuje” kisielo mlako, ten bułgarski przysmak otrzymywany dzięki bakterii „bulgaricus”. Prawdziwe producentki to właśnie te spotkane rano krowy.
Przejeżdżamy szosą po szczycie zapory a potem wzdłuż brzegu jeziora. Na brzegu widać obozujących wczasowiczów, samochody rybaków a lesie widzimy grzybiarzy z pełnymi workami grzybów.
Droga z gór prowadzi na południe, do Jundoli, osady na skrzyżowaniu dróg na wschodzie Riły. Jej najważniejsze miejsce to wielki bazar, dziesiątki straganów z „darami lasu”. Można tu kupić słoiki konfitur z malin, poziomek, jerzyn, borówek, grzybkami w occie, miodami różnymi, lutenicą, ajvarem, torebki ze wszelkiemi ziołami, różne soki owocowe i najwymyślniejsze przetwory. Są stragany z drewnianymi wyrobami, ludowymi serwetkami, obrusami. Są też świeże grzyby, maliny, jarzyny. Są sery i słoje z „kisieło mlako”. Ceny bardzo przystępne a jakość doskonała.
Robimy zapasy na zimę, wracamy do auta z dwoma siatami pełnymi słoików i torebek... i mamy wielki kłopot jak je upakować.
Obok bazaru są również „mehany ” (restauracje), bary i sklep spożywczy. Fundujemy sobie posiłek w barze, kiufte, kebabcze popijane czerownym winem.
Na nocleg znaleźliśmy przytulny zasłon z wielkim stołem i obok ujęciem wody na górskim strumieniu. Tylko zaparkować trudno na stromym wąsiutkim podjeździe.
Z Jundoli, według naszego planu poruszania się zgodnie ze wskazówkami zegara, jedziemy po południowej stronie Riły na zachód. Wkrótce dojeżdżamy do Avramova gdzie szosa krzyżuje się z torami wąskotorowej kolejki. Avramovo jest najwyżej położoną stacją kolejową na Bałkanach, wysokość 1267 m n.p.m. Odtąd tory będą towaszyszyć szosie i dołącza się jeszcze rzeka, dopływ Mesty.
Ten region jest częściowo zamieszkały przez Pomaków. Są to potomkowie Bułgarów, którzy w czasie okupacji tureckiej (XIV – XIX w.) zmienili wiarę i przyjęli islam, z przymusu lub z własnej woli kierując się względami osobistymi. Dlatego można tu zobaczyć meczety, starsze i nowe wybudowane zupełnie niedawno. Pomacy odznaczają się charakterystycznym ubiorem, noszonym szczególnie przez strasze kobiety.
Meczet w wsi Smolewo.
Następny, starszy meczet, w większym miasteczku Jakoruda.
I tak dojeżdżamy do Banska, jednego z moich ulubionych miast.
Posts: 401
Threads: 77
Joined: Jan 2019
Bansko położone jest na wysokości 925 m n.p.m. pomiędzy trzema masywami górskimi, Riłą na północy, Pirynem na południu i Rodopami od wschodu. To zimowa stolica sportów narciarskich a także oaza bułgarskiego folkloru. Wokół głównego placu i pieszego prospektu rozciąga się dzielnica z zachowaną tradycyjną, starą zabudową z XIX w. Ma ona niepowtarzalny urok ; drewniane domy w tak charakterystycznym stylu „bułgarskiego odrodzenia” skryte za kamienno-drewnianymi murami wyglądającymi jak smakowity, paskowaty przekładaniec. Przez uchylone masywne choć skromne wrota ukazują się dziedzińce tonące w zieloności drzew i obfitości kolorowego kwiecia.
Część z nich mieści stylowe mehany i hotele.
W centrum historycznej dzielnicy, przy placu wznosi się cerkiew św.Trójcy z 1835 roku. Na wysokiej wieży z zegarem, dobudowanej nieco później osiedliły się bociany.
Zegar został zaprojektowany i wykonany osobiście przez miejscowego genialnego samouka, zajęło mu to 25 lat. Mechanizm pracuje nieprzerwanie od ponad 150 lat.
Otaczający cerkiew wysoki mur kryje przyjemny zielony ogród pełen kwiatów i cieniste arkady o drewnianej dekoracji. W cerkwi właśnie trwa czyszczenie kolorowych fresków z wieloletniej patyny od palących się świec. Teraz wyglądają jak świeżo malowane.
Na wprost cerkwi zwraca uwagę monumentalny pomnik mnicha Pajsija Hilendarskiego, który w XVIII wieku jako pierwszy spisał historę Bułgarów. Jej spopularyzowanie spowodowało tzw „przebudzenie narodowe”, obudziło świadomość narodową i w efekcie spowodowało wyzwolenie kraju spod panowania tureckiego.
Co roku na początku sierpnia odbywa się w Bansku festiwal muzyczny a przy okazji i bazar z wyrobami tekstyliami w stylu folkloru bułgarskiego. Kupujemy kilka „szmatek”, obrusy, serwetki, drewnianą szkatułkę i kolorowe skarpetki z „ludowym” wzorkiem.
Spacerując po starych brukach miasta często trafiamy na takie zaciszne, urocze zakątki gdzie światowy pośpiech przystanął na chwilę…
Zupełnie inaczej wygląda nowsza część miasta – Bansko " turystyczne ". Wzdłuż rzeki po obu jej brzegach ciągną się niezliczone zabudowania pensjonatów, hoteli, rezydencji, poprzeplatane sklepami ze sprzętem i odzieżą dla narciarzy. Latem zamknięte jak wiekszość marketów, świecą zasłoniętymi witrynami.
Nad górami wiszą sinawe chmury, deszcz wydaje się nieunikniony, chronimy się na tarasie mehany, pod daszkiem. O ile oczekiwanie na zamówione potrawy wymaga od nas pewnej cierpliwości o tyle są one ładnie podane i smakowite, szczególnie faszerowana papryka.
I tu dostajemy, tak oczekiwany telefon od naszego przyjaciela, możemy już przyjeżdżać ! Następnego dnia porzucamy góry i jedziemy w stronę Varny na czarnomorskie plaże.
|