14-01-2021, 03:29
Wstajemy znowu wcześnie - chcemy przed wyjściem w drogę zdążyć do cerkwi na mszę.
Idziemy do kawiarni obok monastyru, zamawiamy zestaw śniadaniowy złożony z chleba, syrene, dżemu i kawy. Porcja jest dość obfita, więc z tego co zostaje robimy kanapki na potem, szkoda byłoby takiego dobrego sera. Przy śniadaniu zagaduje nas dwójka Niemców z Freiburga. Zauważyli nasze buty i plecaki i chcą porady, co można zwiedzić w górach, przyjechali tu aż na 5 tygodni, ale nie mają konkretnych planów. Tata rozkłada więc swoje mapy i szkicuje im palcem różne warianty wycieczek. Jest to już nasz trzeci pobyt tutaj, w dodatku za każdym razem Tata długo i skrupulatnie opracowuje nasze wyprawy, więc jego wiedza i doświadczenie robią na Niemcach duże wrażenie. Niemcy są bardzo sympatyczni, zostają jeszcze trochę przy naszym stoliku i umawiamy się, że może spotkamy się wkrótce na festiwalu jazzowym w Bansku.
W oczekiwaniu na mszę obserwujemy detale Rilskiego Monastyru.
Idziemy do kawiarni obok monastyru, zamawiamy zestaw śniadaniowy złożony z chleba, syrene, dżemu i kawy. Porcja jest dość obfita, więc z tego co zostaje robimy kanapki na potem, szkoda byłoby takiego dobrego sera. Przy śniadaniu zagaduje nas dwójka Niemców z Freiburga. Zauważyli nasze buty i plecaki i chcą porady, co można zwiedzić w górach, przyjechali tu aż na 5 tygodni, ale nie mają konkretnych planów. Tata rozkłada więc swoje mapy i szkicuje im palcem różne warianty wycieczek. Jest to już nasz trzeci pobyt tutaj, w dodatku za każdym razem Tata długo i skrupulatnie opracowuje nasze wyprawy, więc jego wiedza i doświadczenie robią na Niemcach duże wrażenie. Niemcy są bardzo sympatyczni, zostają jeszcze trochę przy naszym stoliku i umawiamy się, że może spotkamy się wkrótce na festiwalu jazzowym w Bansku.
W oczekiwaniu na mszę obserwujemy detale Rilskiego Monastyru.