Trzy dni w Andorze - Printable Version +- forumbis.voyageforum.pl - Forum miłośników podróży, relacje, fotografie, porady (https://forumbis.voyageforum.pl) +-- Forum: Relacje i fotografie z podróży użytkowników (https://forumbis.voyageforum.pl/forumdisplay.php?fid=22) +--- Forum: Spacerkiem po Europie Zachodniej (https://forumbis.voyageforum.pl/forumdisplay.php?fid=55) +--- Thread: Trzy dni w Andorze (/showthread.php?tid=64) |
Trzy dni w Andorze - Pixi - 17-06-2019 Malutki, górzysty kraj w Pirenejach, wciśnięty pomiędzy Francję i Hiszpanię jest nie tylko zimowym rajem dla narciarzy i oazą dla tanich zakupów, zwłaszcza alkoholu i papierosów. Kraj jest ciekawym reliktem średniowiecznej, feudalnej historii Europy. Księstwo powstało w 780 roku za panowania Karola Wielkiego, jako podziękowanie mieszkańcom regionu za pomoc w walce z Maurami. Od XIII w. na mocy dawnego, unikalnego układu jest współzarządzane przez dwóch książat; katalońskiego i francuskiego. W naszych, nowoczesnych czasach są to w efekcie biskup Urgell i prezydent Francji. Niemniej Andora ma swój parlament, stolicą jest Andorra la Vella, językiem oficjalnym - kataloński a monetą euro. Główna droga przebiega przez dolinę rzeki Valira i jej dopływów i łączy dwa przejścia graniczne; El Pas de la Casa z Francją i Farga de Molas z Hiszpanią. Boczne drogi prowadzą w podgraniczne góry do ośrodków narciarskich. Są dwie skrzynki pocztowe ; jedna na przesyłki do Francji, druga na przesyłki do Hiszpanii. Wjeżdżamy majowym popołudniem szosą od francuskiej strony. Szybko mijamy kolorowe miasteczko wysokich domów handlowych, na początku XX w. była tu tylko chatka jedynego pasterza... Otula nas chłodne, wysokogórskie powietrze i zaskakuje widok ośnieżonych, skalistych gór. Nic dziwnego, wspinamy się na wysokość 2000 m npm a okoliczne szczyty mają prawie o tysiąc więcej. Droga wcina się w głęboką dolinę rzeki Valira szeregiem niezliczonych serpentyn. Sezon narciarski jest już zamknięty, hotele i ulice puste tylko zbocza noszą liczne ślady narciarskich szusów. Zatrzymujemy się na kampingu w Canillo, niewielkim miasteczku o lokalnym kolorycie; wszystkie domy mają ściany okładane płytami z miejscowego granitu w kolorze szarym, brunatnym, czarnym. Robią wrażenie solidnych, poważnych, trochę smutnych ale z pewnością doskonale przystosowanych do surowego klimatu. Niewielki kamping przy głównej drodze jest jeszcze pustawy, nieliczni goście zamieszkują drewniane bungalowy, jest parę kamperów i kilku, jak my, namiotowców. W nocy lodowate powietrze pod gwiaździstym niebem zapędza nas szybko do namiotu. Słonecznym rankiem rozglądamy się wokół... Tam, wysoko w górze widać sylwetkę wysuniętego nad przepaścią pomostu, widok z niego na dolinę musi być wspaniały. Napewno tam pojedziemy... jutro. Pierwsze kroki kierujemy do zabytkowego kościoła Sant Johan de Caselles z XI-XII w., stoi tuż przy drodze blisko Canillo. Typowy przykład romańskiej architektury andorskiej; jedna nawa, ołtarz w półkorągłej absydzie i „obowiązkowa” wysoka, wysmukła wieża. Wewnątrz na ścianie oryginalny fresk z gipsową figurą Chrystusa Ukrzyżowanego, mocno zniszczoną niestety, a za ciekawie dekorowaną kratą mieści się cenny 16-wieczny ołtarz. RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 22-06-2019 Na południe od Canillo w lesie, położony jest zespół klasztorny Meritxell. To bardzo malowniczy, unikalny obiekt łączący starą i nowoczesną architekturę. Sanktuarium jest poświęcone patronce Andory, Matce Boskiej. Cała budowla spaliła się w czasie wielkiego pożaru w 1972 r. Obiekt szybko odbudowano według ciekawego projektu, symbolizującego historyczną ciągłość; granitowe mury i wieże, ażurowe łuki sklepień, przeszklone i lustrzane ściany powielające w nieskończoność formy arcitekturalne, subtelna gra świateł i cieni nadają mu niepowtarzalny urok. Klasztor wewnątrz cdn RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 26-06-2019 Kaplica z XII w. mocno ucierpiała w czasie pożaru. Cenne ołtarze zostały stracone bezpowrotnie, na ich miejsce ustawiono wielkie czarno-białe fotografie. W 1983 roku widać było jeszcze ślady nie tak dawnego pożaru sanktuarium. Ta są moje archiwalne zdjęcia. Ten ołtarz juzż nie istnieje - nie przeżył pożaru ! Słynna figurka Matki Boskiej stoi w kościele przy ołtarzu. Jeszcze kilka fotek z Meritxell Widok z góry RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 27-06-2019 Kolejne miasto, już większe to Encamp; ekspansja nowoczesnej architektury nie zniszczyła starego miasteczka Bons z XVI-XVII w; dziś właściwie przedmieścia za rzeką. Szare granitowe domy kryte szarymi płytkami z łupka przy brukowanych uliczkach rozsiadły się u podnóża XII-wiecznegoy kościoła św. Roma wzniesionego na górce. A taki jest z drugiej strony Tu archiwalny widok z 1983 roku Jeszcze wyżej średniowieczna, obronna Wieża Maurów pozwala na rzut oka na panoramę miasta za cenę pokonania wielu metalowych, ażurowych schodków. Dawniej, w 1983 roku była zapomnianą ruiną, obecnie podreperowana betonem jest rozpoznawalnym z dala elementem górskiego pejzażu. Widok z gory na miasto Encamp Popołudniem zjeżdżamy do stolicy Andora la Vella aby rozejrzeć się w temacie ewentualnych przyszłych zakupów, czyli co gdzie i za ile. Pierwsze wrażenie: problem z parkowaniem bo nie my jedni wpaliśmy na taki pomysł, gdzie kupować ? wszędzie, markietów i sklepów markowych nie brak, po ile – a to zależy co, alkohole i papierosy sypnią się prawie darmo z andorskiego rogu obfitości, tylko obostrzenia celne hamują apetyt... RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 28-06-2019 Następny dzień zaczynamy od zdobywania, autem oczywiście, wspomnianego, widocznego z kampingu pomostu - miradora Roc del Quer wysunietego na 20 m w ... nicość. Szosa wspina się zakosami coraz wyżej, tutejsze doliny są wszystkie w formie litery V i o ostrospadzistych zboczach. To kolejne fałdowania górskie je wypietrzyły a ostatecznie doszlifowała epoka lodowcowa. Taką drogą wjechaliśmy na górę. Mały spacerek od parkingu na pomost i ... widok z góry zapiera dech w piersiach. Jesteśmy wysoko, bardzo wysoko, ponad 2000 m npm, na wprost góry, dołem malusieńkie domki. Chyba jestem w świecie Guliwera... W podłodze pomostu są szklane płyty, stojąc na nich widać przepaść pod nogami ; skaliste, strome zbocze, drzewa w dole... Niektórzy je strachliwie omijają... Patrzę wokół ... jestem ptakiem, jestem orłem, lecę wysoko nad górami, nad dolinami, nade mną już tylko niebo.... A ten, Odważny, wylazł za barierkę i pewnie zaraz skoczy.... A wokół drzewa umierają stojąc. RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 02-07-2019 Dalej szosa prowadzi poprzez przełęcz Ordino na wysokości 1980 m do miasteczka Ordino. Bardzo tu ładnie, granitowe domy o architekturze dopasowanej do starej tradycji i regionalnych, naturalnych wymagań klimatycznych, szerokie ulice, zielone ogrody. Tylko w starszej XVII – XIX w. części miasta brukowne uliczki są węższe, czasem całkiem wąsiutkie. W obszernym budynku bogatej, lokalnej rodziny arystokratycznej z 17-go wieku mieści się muzeum entograficzne. Kościół Sant Corneli i Sant Cebria z wieżą zegarową pamięta czasy średniowiecza mimo późniejszej przebudowy. 17-wieczne, żelazne kraty dekoracyjne doskonale pasują do nowoczesnych metalowych figur świętych patronów uczepionych wysoko na ścianach. RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 03-07-2019 3 km na północ za Ordino leży wioska La Cortinada. To dla obejrzenia jej romańskiego kościółka Sant Marti z XIII w. tu przyjechaliśmy. Mimo przebudowy w XVII w. zachował swoją formę tak charakterystyczną dla andorskich budowli sakralnych, wieże ma tylko trochę niższą. Ozdobne drzwi wejściowe. Niestety kościół jest zamkniety i nie dane nam obejrzeć jego wnetrze. Na wprost kościoła nad wartko płynącą, pieniącą się rzeką rozłożyły się 16-wieczny młyn i tartak Cal Pal wykorzystujące jej siłę napedową. Teraz już nie mielą i nie piłują, stanowią tylko zabytki przeszłości. Jeszcze dalej, leży malutki Llorts, aktualnie liczy niecałe dwie setki stałych mieszkańców. W okolicy działała w XVII - XIX w. kopalnia rudy żelaznej, jej wydobywanie i przerabiane było najważniejszą działalnością przemysłową Andory. Starą kopalnię można teraz zwiedzać. Malutki kościółek Sant Serni z prostą wieżyczką na dwa dzwony, adekwatny do ilości mieszkańców widać tuż przy szosie. Najbardziej reprezentacyjny dom mieści restaurację a do tych położonych wyżej na zboczu prowadzi naprawdę wąska uliczka. RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 04-07-2019 Zmieniamy diametralnie kierunek, udajemy się na zachód, kręta szosa prowadzi nas w wysokie góry do miasteczka Pal. Zgrupowanie granitowych domów, ich dachy kryte szarymi łupkowymi płytkami pobłyskują w słońcu, ponad nimi wznosi się wieża romańskiego kościoła. Trzeba będzie drapać się pod górkę, auto zostaje na dole na parkingu. Zagłębiamy się w plataninę domów i budynków gospodarczych przy uliczkach brukowanych lokalnymi kamieniami. Kościół Sant Climent wybudowany w XII w. doskonale zachował swój pierwotny charaker mimo późniejszej rozbudowy. Piękna wysmukła wieża z trzema piętrami otworów nadaje mu wiele uroku. Z tarasu podziwiamy zieloną dolinę i pobliskie, zalesione góry. RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 05-07-2019 Szosa wije się licznymi zakrętami prowadząc w coraz wyższe góry, osiągamy przełęcz Botella 2069 m npm, domenę narciarzy. Wyciągi już nie działają, z języków śniegu spływają po zboczach strumyki wody tworząc błotniste bajorka w wydeptanych miejscach. Na horyzoncie bieleją płaty śniegu pozostałe w wyzszych górach choć słońce przygrzewa już całkiem wiosennie. RE: Trzy dni w Andorze - Pixi - 07-07-2019 Nadszedł czas zakupów, robimy je w stolicy, w Andorra la Vella, wielkich markietów tu pełno. Od kolorowych opakowań, buteleczek, pudełeczek aż oczy bolą. Przy tak niskich cenach, zwłaszcza na trunki i cygarety trudno się dziwić, że wszyscy tu chodzą z torbami... Potem, dla zmiany nastroju na mniej komercjalny a bardziej spirytualny (hmm... ) zbaczamy do miasteczka Escaldes Engordany aby obejrzeć jeszcze jeden romański kościółek Sant Miquel d’Engolasters, to niedaleko ale mocno pod górkę. XII-wieczny, niewielki, o zgrabnych proporcjach z wyjątkowo wysoką wieżą stoi tuż przy drodze, samotnie na łące na wysokości ponad 1500 m npm. Niestety także jest zamknięty. Niezależne od nas przeciwności nie pozwoliły nam na zrealizowanie całej zaplanowanej trasy. Pogoda się zbiesiła, napłynęły szare chmury z deszczowym bagażem a i czasu nam zabrakło. Tego kościoła w Sant Julia de Loria blisko granicy z Hiszpania już nie dane nam było obejrzeć. Skąd więc to zdjęcie ? Z pradawnego zwiedzania Andory latem w 1983 roku... |